111.

34 3 0
                                    

Martinowi spało się dzisiaj nad wyraz dobrze ale jakiś upierdliwy palec, wsadzany mu w policzek twierdził, że się naspał. Uchylił niechętnie oczy i zobaczył jak mała Joy siedziała przy nim i tykała go w policzek, obślinionym palcem.

- A ty co robisz?- wymamrotał zaspany. Wyciągnął rękę do córki aby zabrać ten przeklęty palec jednak ta fiknęła do tyłu i zaśmiała się. Usiadł i zobaczył, że nie było już w łóżku ani Charlie, ani Alex.

Byli tu od trzech dni i co noc zabierali córki do łóżka, z prostego powodu. Nie musieli w ten sposób nic ze sobą robić. Martin nie czuł się na siłach i wolał używać córek jako wymówki. Charlie oczywiście o tym wiedziała ale nic nie mówiła.

- A gdzie poszła mama z twoją siostrą? Co? Gdzie poszły?-  zapytał ale z oczywistych względów, nie otrzymał odpowiedzi. Zamiast tego znalazł na szafeczce liścik.

"Trzymajcie tyłki w łóżku"

Uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na córkę, która to machała nóżkami i pchała palce do buzi.

- Chodź, przebierzemy cię i wracamy do łóżka. - zadecydował.

.

Charlie nie tak długo później, wróciła na górę z pomocą Maggie. Sama wlazła po schodach ale ktoś musiał nieść tacę.

Weszły do sypialni w momencie jak to Martin leżał na łóżku z Joy, którą położył sobie na piersi a ta wesoło coś do niego bulgotała. Królowa uśmiechnęła się na ten widok. Obawiała się, że nie tyle co nie zaakceptuje małej ale, że jej nie pokocha. Była szczęśliwa widząc, że z tym akurat nie miała racji. To była jego córka, nie ważne, że nie miał w nią żadnego wkładu.

Podniósł na nią wzrok i zobaczył jak opiekunka stawia tacę w nogach łóżka, po czym ulatnia się. Charlie doczłapała się do łóżka i usiadła na swojej połówce, wciągając przy okazji Alex do siebie.

- Gdzie wy zniknęłyście, co?- spytał i usiadł z Joy na kolanach.

- Jeść! Patrz!- powiedziała dumnie Alex i wskazała palcem ich śniadanie. Martin spojrzał zdziwiony na żonę.

- Przecież nie musiałaś nic robić. Nie w twoim stanie. - zauważył. Widział, że wyraźnie się zmachała i miała rumieniec ma twarzy lecz wyglądała na szczęśliwą.

-  W tym swoim stanie, jestem od blisko dziewięciu miesięcy. Wiem co mogę kochanie. - odparła i zaraz wzięła dzbanek, z którego wlała mu kawy i podsunęła pod jego nos. Uśmiechnął się do niej ale z chęcią przyjął napój bogów.

- A ty? Z kawy rezygnujesz?- spytał zdziwiony, widząc jak ta wzięła sok.

- Mam za wysokie ciśnienie. Pewnie przez upał ale wolę nie ryzykować. Nie wiem czy to też nie początek migreny.

- Jeżeli tak będzie się utrzymywało do końca ciąży, nie dostaniesz znieczulenia. - zauważył zmartwiony. Charlie była tego świadoma i westchnęła.

- Wiem o tym i to mnie przeraża. Mam tylko nadzieję, że te będą nieco mniejsze chociaż z tego co mówi Osbourne, nie są. Znowu mnie pewnie rozerwą. - powiedziała cicho i aż poczuła to wszystko. Było to okropne przeżycie i nie chciała go więcej przechodzić. Martin wyciągnął do niej rękę i chwycił ją.

- Wiesz, że na to nic nie możemy poradzić. Nie ważne co, to się może stać.

- A co jak tym razem będą mnie nacinać?

Król widział wdzierającą się w nią panikę i chwycił jej twarz w dłonie, przez co Joy fiknęła na Alex. Blondynka zaśmiała się a druga pisnęła oburzona.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz