Charlie nie użyła ogłoszenia pałacowego do przekazania swojej decyzji, a prywatnego profilu.
Tym oto sposobem, wszędzie trąbiono o ustawach które przepchnęła. Opublikowała ich zdjęcia z pieczątką "zatwierdzone" oraz małą, tęczową flagą na nich. To tyle. Nie dodała do tego żadnego komentarza, podpisu, nic. Doszli do wniosku, że to zdjęcie powie więcej, niż ona byłaby w stanie.
Królowa była z siebie dumna jednak Cary miał powody do obaw. Pojawiały się głosy krytyki mówiące, że Charlie próbuje zrobić z ich kraju raj dla zboczeńców. Protestowali głośno i wyraźnie. Ona to ignorowała bo po co miała się tym przejmować? Nie wchodziła im do łóżek więc czemu robili to dla innych? Tego nigdy nie mogła zrozumieć. Cary jedynie poprosił aby uważali na siebie jeszcze bardziej. W kraju nastroje były nieco dziwne i wolał aby nic im się nie stało. Znowu. To byłoby chyba za wiele dla nich wszystkich.
Charlie siedziała w łazience i miała ochotę krzyczeć z radości. Uśmiechnęła się jednak szeroko i wyszła do męża.
- Kochanie?- zaczęła wesoło. Martin, który leżał rozwalony na łóżku, mruknął.
- Chcesz iść ze mną do wanny?
- Osbourne mówiła, że nie powinnaś póki krwawisz. - zauważył słusznie. Nieco ubolewał nad tym bo wtedy jego żona dziwnie pchała ręce do niego.
- Właśnie przestałam.
- Co?
Charlie uśmiechnęła się do niego łagodnie.
- Nic już nie leci, sprawdzałam bardzo dokładnie, aż się chyba przerysowałam papierem. Czysto. - powiedziała dumnie i wyszczerzyła się do niego głupio. Wiedziała co Martin miał teraz w głowie i nie mogła go za bardzo winić.
- Oh. Oh. To idziemy. - odparł wreszcie, zerwał się z łóżka i wepchnął żonę do łazienki. Ta zaśmiała się głośno widząc jego reakcję. Moment później odkręcił wodę i zaczął podawać jej płyny.
- Aż tak ci śpieszno? - spytała rozbawiona.
- No. - odparł i wyszczerzył się do niej.
Kobiet nie protestowała i po szybkim ustaleniu co ma wlać do wody, rozebrała się. Wiedziała, że nie do końca wyglądała tak, jak obydwoje byli do tego przyzwyczajeni. Nie miała już brzucha po ciąży a ledwie kilka dodatkowych kilogramów których jakoś nie mogła zgubić. Skóra na brzuchu wróciła prawie całkowicie do normy lecz miała masę rozstępów, które potrafiły być różowe a wręcz czerwone. Zapomniała się ogolić i jej nogi zrobiły się nieco włochate a na dodatek, chyba wyleciało jej z głowy zmienienie stron podczas karmienia Bertiego, bo jedna pierś była mniejsza. Jednak nie przeszkadzało jej to a spojrzenie jej męża, tylko podbijało jej samoocenę. Martin podszedł do niej i pocałował ją.
- Wskakuj.
Charlie weszła do wanny i patrzyła na niego. Król zaraz do niej dołączył.
- Nawet nie wiesz jak mi tego brakowało. - powiedziała wesoło i rozłożyła się wygodnie w wannie. Odkąd urodziła, Osbourne kazała jej brać jedynie prysznice aby nie złapała jakieś infekcji a co w połogu nie było ciężko. Jednak teraz już mogła szaleć.
- Rozmawiałam z Kevinem.- zaczęła po chwili gdy znudziło je się dmuchanie pianą na męża.
- I?- mruknął. Nie był zbytnio zadowolony z faktu, że jego żona przyjęła z powrotem tego człowieka. Jak mógł uwierzyć, że nie stał za zamachami i naprawdę o tym nie wiedział, to nadal nie zmieniało faktu, że był okropnym człowiekiem, który życzył własnej siostrze śmierci. Nie rozumiał po co chciała się w to znowu pchać. Aby ją skrzywdził ponownie? To nie miało dla niego najmniejszego sensu.
CZYTASZ
Charlotte II
RomanceMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...