- Mama co? Mama?- Charlie słyszała córkę, jednak słabo to do niej docierało.
Ona była zbyt zajęta rzyganiem na poboczu, na które to jej mąż zajechał w ostatniej chwili. Czuła, że chyba zaraz wyrzyga cały swój żołądek. Martin stał przy niej i gładził ją po plecach. Miała dosyć jednak w końcu jej przeszło.
- Mama? Mama!- odezwała się znowu Alex.
- Cicho, kochanie. Obudzisz Joy. Nic mi nie jest. - wymamrotała cicho Charlie i nawet uśmiechnęła się blado do swojego potworka. Alex niepewnie zamilkła, nie chcąc aby ten mały wyjec obok niej, dał koncert.
Martin podał żonie wodę, którą opłukała usta i odgarnął jej włosy z mokrego czoła. Wystarczyła jej chwila po za samochodem bez klimatyzacji i już się pociła.
- Jak się czujesz?- spytał z troską.
- Jakbym wyrzygała wszystko co jadłam od urodzenia. Jedziemy dalej?- odparła i weszła do środka z jego pomocą, po czym od razu nastawiła na siebie nawiew. Topiła się i zauważyła, że pod pachami powstały jej brzydkie plamy.
- To jest obrzydliwe. - Mruknęła ale Martin miał inne zdanie.
- To jest normalne. Nie ważne czy jesteś w ciąży, czy nie. To się dzieje, zwłaszcza w takie upały.
- Nigdy mi się to nie zdarzało.
- A mi tak. Dlatego nie mam nic szarego na lato i głównie noszę białe koszulki, bo nic na nich nie widać. - odparł zgodnie z prawdą i dostał jej łagodny uśmiech.
- Może masz rację. Zresztą są.. Matko! Trzydzieści cztery stopnie!- powiedziała w szoku i aż spojrzała do tyłu, aby zobaczyć jak jej córki radzą sobie w taki upał. Joy spała a Alex mówiła coś do swojego pana królika. Chyba nic im nie było.
- Zajedziemy po coś do jedzenia?- spytała a król nie mógł się powstrzymać i zaczął się śmiać. Tylko jego żona dwie minuty po rzyganiu na poboczu, mogła myśleć o jedzeniu.
- Zajedziemy ale jeszcze nie teraz. Jak będziemy zbliżać się na miejsce. - zadecydował i na to mogła przystać.
.
Po ledwie trzech godzinach, dotarli na miejsce. Martin znalazł im nieduży domek na plaży. Miał dosyć blisko sąsiadów jednak z jednej strony byli tylko obcy ludzie. Z drugiej miała mieszkać ochrona, której zadaniem było pełnienie dyżurów w domku pary królewskiej.
Maggie dojechała na miejsce jakiś czas temu i wyszła do nich.
- Pomóc wam?- spytała, gdy Martin wysiadł z samochodu.
- Nie.. Znaczy, tak. Weź może Joy. Ja zajmę się gadułą i Charlie. - zaproponował a Maggie zaraz poszła wykonać polecenie. Wzięła malutką z fotelikiem, który poniosła do domu. Joy padła i lepiej było pozwolić jej spać. Przez te wychodzące ząbki nie miała zbyt wiele snu i woleli jej go nie zabierać.
- .. A do wody? Mama, do wody? Mogę?- mówiła wesoło Alex, chyba nie zwracając uwagi na to, że nikt jej nie słuchał. Masa słów nadal zlewała się i nie mogli zrozumieć czego chciała ale te niektóre, które wyłapywali, nadawały sens. W większości.
Martin otworzył jej i uśmiechnął się do niej.
- Co ty znowu chcesz od mamy? - zapytał i zaczął ją wypinać z fotelika.
- Do wody! Mama, tak? Do wody?- pytała dalej a Charlie sięgając jeszcze do przodu, roześmiała się i kiwnęła głową.
- Taką mam nadzieję. Woda jest na pewno bardzo ciepła. - odparła a Alex zapiszczała, przez co Martin aż się odsunął.
CZYTASZ
Charlotte II
RomanceMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...