110.

36 3 0
                                    

- Mama co? Mama?- Charlie słyszała córkę, jednak słabo to do niej docierało.

Ona była zbyt zajęta rzyganiem na poboczu, na które to jej mąż zajechał w ostatniej chwili. Czuła, że chyba zaraz wyrzyga cały swój żołądek. Martin stał przy niej i gładził ją po plecach. Miała dosyć jednak w końcu jej przeszło.

- Mama? Mama!- odezwała się znowu Alex.

- Cicho, kochanie. Obudzisz Joy. Nic mi nie jest. - wymamrotała cicho Charlie i nawet uśmiechnęła się blado do swojego potworka. Alex niepewnie zamilkła, nie chcąc aby ten mały wyjec obok niej, dał koncert.

Martin podał żonie wodę, którą opłukała usta i odgarnął jej włosy z mokrego czoła. Wystarczyła jej chwila po za samochodem bez klimatyzacji i już się pociła.

- Jak się czujesz?-  spytał z troską.

- Jakbym wyrzygała wszystko co jadłam od urodzenia. Jedziemy dalej?- odparła i weszła do środka z jego pomocą, po czym od razu nastawiła na siebie nawiew. Topiła się i zauważyła, że pod pachami powstały jej brzydkie plamy.

- To jest obrzydliwe. - Mruknęła ale Martin miał inne zdanie.

- To jest normalne. Nie ważne czy jesteś w ciąży, czy nie. To się dzieje, zwłaszcza w takie upały.

- Nigdy mi się to nie zdarzało.

- A mi tak. Dlatego nie mam nic szarego na lato i głównie noszę białe koszulki, bo nic na nich nie widać. - odparł zgodnie z prawdą i dostał jej łagodny uśmiech.

- Może masz rację. Zresztą są.. Matko! Trzydzieści cztery stopnie!- powiedziała w szoku i aż spojrzała do tyłu, aby zobaczyć jak jej córki radzą sobie w taki upał. Joy spała a Alex mówiła coś do swojego pana królika. Chyba nic im nie było.

- Zajedziemy po coś do jedzenia?- spytała a król nie mógł się powstrzymać i zaczął się śmiać. Tylko jego żona dwie minuty po rzyganiu na poboczu, mogła myśleć o jedzeniu.

- Zajedziemy ale jeszcze nie teraz. Jak będziemy zbliżać się na miejsce. - zadecydował i na to mogła przystać.

.

Po ledwie trzech godzinach, dotarli na miejsce. Martin znalazł im nieduży domek na plaży. Miał dosyć blisko sąsiadów jednak z jednej strony byli tylko obcy ludzie. Z drugiej miała mieszkać ochrona, której zadaniem było pełnienie dyżurów w domku pary królewskiej.

Maggie dojechała na miejsce jakiś czas temu i wyszła do nich.

- Pomóc wam?- spytała, gdy Martin wysiadł z samochodu.

- Nie.. Znaczy, tak. Weź może Joy. Ja zajmę się gadułą i Charlie. - zaproponował a Maggie zaraz poszła wykonać polecenie. Wzięła malutką z fotelikiem, który poniosła do domu. Joy padła i lepiej było pozwolić jej spać. Przez te wychodzące ząbki nie miała zbyt wiele snu i woleli jej go nie zabierać.

- .. A do wody? Mama, do wody? Mogę?- mówiła wesoło Alex, chyba nie zwracając uwagi na to, że nikt jej nie słuchał. Masa słów nadal zlewała się i nie mogli zrozumieć czego chciała ale te niektóre, które wyłapywali, nadawały sens. W większości.

Martin otworzył jej i uśmiechnął się do niej.

- Co ty znowu chcesz od mamy? - zapytał i zaczął ją wypinać z fotelika.

- Do wody! Mama, tak? Do wody?- pytała dalej a Charlie sięgając jeszcze do przodu, roześmiała się i kiwnęła głową.

- Taką mam nadzieję. Woda jest na pewno bardzo ciepła. - odparła a Alex zapiszczała, przez co Martin aż się odsunął.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz