86.

42 3 2
                                    

Charlie krzyknęła głośno po czym zaczęła się śmiać.

- Au, au!- syknął Martin którego ścisnęła udami. Rozluźniła uścisk i wypuściła męża, który to zaczął sobie masować ucho.

- Au?- mruknął szczerze zdziwiony. By przyzwyczajony, że wręcz więziła go między nogami gdy szczytowała ale tak mocno, jeszcze nie oberwał.

- Boli cię?- spytała zmartwiona i usiadła na łóżku. Jej mąż dzisiaj nie miał większej ochoty jednak ją naszło i to wyjątkowo mocno. To też zrobili coś, co obydwie strony lubiły.

- Nie. Bardziej to się zdziwiłem mocą. - odparł zgodnie z prawdą i usiadł obok niej. Królowa oparła głowę na jego ramieniu.

- A ja się zdziwiłam, że nie uciekłeś z krzykiem gdy mnie zobaczyłeś.

- Czemu miałbym to zrobić?- spytał szczerze zdziwiony. Charlie zakrywał brzuch który był ogromny. Zaczęła właśnie trzydziesty tydzień i ledwo się ruszała. Jednak on i tak wiedział z czym miała problem. W końcu ślepy nie był i widział, że nie była w stanie się golić.

- Kochanie, już ustaliliśmy, że nie zwracam na to uwagi. Fakt, łaskoczą mnie czasami po twarzy ale to tyle. - odparł zgodnie z prawdą tylko ona mnie mogła a to uwierzyć.

- Może jakoś się wygnę..

- Charlie do cholery. - syknął na nią a ta zamilkła i spojrzała na niego wielkimi oczami. Zauważył, że dziwnie się wystraszyła i szybko złagodniał. Wiedział, że przez ciążę miała emocjonalny rollercoaster ale i tak nadal nie potrafił go rozgryźć.

- Odwróćmy role. Gdy ty się mną zajmujesz, przeszkadza ci to?

Królowa pokręciła głową.

- Nie. Nie zauważam zbytnio tego. - wymamrotała a ten uśmiechnął się łagodnie.

- Więc masz odpowiedź. A teraz, jeżeli nie chcesz żeby Ben zaczął marudzić, zbieraj się. - zarządził. Ta nieco niepewnie zgodziła się na to.

Musiał pomóc jej wstać, po czym powlokła się do łazienki. Poczuła solidnego kopniaka od środka i zaraz spojrzała na kafelki pod sobą. Jęknęła przerażona. Czuła jak leciało jej po nogach. Na początku bała się, że to wody jej odeszły jednak było tego za mało. Dotarło do niej co się stało i wybuchnęła płaczem.

Martin, który właśnie szukał majtek żony, poleciał do łazienki słysząc jej płacz. Zobaczył, że stała na środku i zanosiła się histerycznie. Na początku bał się, że coś się stało, że jakimś cudem zrobił jej krzywdę. Później przeraził się, że zaczęła rodzić jednak dotarło do niego, że wcale nie odeszły jej wody.

- Oh, Charlie. - odezwał się cicho i podszedł do niej. Ta spojrzała na niego i wyła dalej.

- Wyjdź! Jestem obrzydliwa!- zawyła ale on przyciągnął ją do siebie i objął mocno. Czuł jak cała chodziła, jak nie mogła się uspokoić.

- Kochanie, wiesz, że nic złego się nie stało.

- Stało! Zsikałam się!- jęknęła żałośnie i wyła dalej. Mężczyzna sądził, że ta zaraz się udusi.

- Któreś cię z nich kopnęło, prawda?- spytał a ta kiwnęła głową.

- Strasznie mocno. - wymamrotała w jego pierś.

- Więc masz odpowiedź na to co się stało. Przerabialiśmy to z bliźniakami i sądziłem, że zrozumiałaś już, że to się zdarza i nie masz powodu do płaczu, nie ze mną. - zapewnił ją. Ta nadal płakała ale powoli się uspokajała. Mężczyzna gładził ją po plecach czując, że ciągle cała chodziła. Wreszcie się uspokoiła i tylko cicho czkała.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz