69.

41 3 0
                                    

- Ja go dochodzę do wniosku, że on nie chce żebyśmy mieli kolejne dziecko. - mruknął Martin, który leżał z żoną na łóżku. Charlie zarzuciła nogi na ścianę aby przetrzymać w sobie jak najdłużej to, co w niej zostawił. On zwyczajem, który wyrobił sobie nie tak dawno temu, bawił się jej piersią.

Słyszeli właśnie pukanie do drzwi ale je ignorowali.

- Kto?

- Cary. Pewnie to on się dobija. - odparł ale ta pokręciła głową.

- Jego dobija fakt, że widzi nas moment po seksie. Wie co właśnie robiliśmy. Sam jesteś ojcem i to córki. Nie mów mi, że nie przeraża cię wizja, że Alex będzie kiedyś robiła to samo. - powiedziała a ten wykrzywił się jakby zjadł cytrynę.

- Matko, ja ją zamknę w jakieś wieży ze smokiem, dopóki nie umrę. Wtedy niech robi co chce. - wymamrotał a Charlie zaśmiała się. Rozczulała ją ta jego troska o nie.

- Nie bój się o nią. Alex nie będzie musiała szukać informacji ani pomocy u kogoś obcego, tak jak ja. Jak nadejdzie czas, porozmawiamy z nią i jak będzie chciała, to dostanie tabletki, wkładkę czy co tam sobie wymyśli. - odparła zgodnie z prawdą. Wiedziała, że w przyszłości będzie musiała zadbać o swoją córeczkę w sposób, w jaki nikt nie zadbał o nią. Jej rodzice doszli do wniosku, że nie ma tematu i nic nie muszą z nią robić, przyzwyczajeni, że mieli samych synów. W końcu Charlie spanikowała po spóźniającym się okresie i pobiegła do Helen.

- Charlie, przestań. Do tego czasu mamy masę lat. Nie chcę myśleć, że moja córeczka dorośnie i nie będzie mnie potrzebowała. - mruknął i dziwnie przygasł. Kobieta uśmiechnęła się do niego czule.

- Ona zawsze będzie twoją córeczką i zawsze będzie ciebie potrzebować. Spójrz na mnie i na tatę. Jeżeli jest do mnie podobna chociaż w małym stopniu, nie pozwoli ci zniknąć ze swojego życia. - zapewniła go a ten niepewnie jej uwierzył. Nie sądził, żeby był w stanie zrobić cokolwiek aby jego dziecko go znienawidziło, jednak wiedział, że życie może potoczyć się różnie.

- Oby. A jak nie, to zawsze to drugie może zostanie przy nas.  - odparł i pogładził ją po brzuchu. Wiedział, że tam nic nie było ale nie tracili jeszcze nadziei.

.

Nie tak długo później, małżeństwo wpuściło do siebie Caryego, który przyszedł wraz ze służbą.

Ich zadaniem było przygotowanie pary królewskiej na uroczyste przyjęcie, wręcz bal z okazji ich wizyty. Nie byli tego fanami ale musieli tam iść. Zdecydowali jednak, że Alex zostanie z Maggie i ochroną. Tak czuli się najpewniej, że ich dziecku nic się nie stanie a stary nie protestował.

Teraz też Martin był już gotów i obserwował jak malowano jego żonie usta, na krwistoczerwony kolor. Normalnie nie była do nich przekonana, wolała takie, które były nieco ciemniejsze, chłodniejsze, z prostego powodu. Nie miała perfekcyjnie białych zębów jednak jakiś czas temu zgodziła się aby je wybielić. Bolały ją nieco po tym i nie zamierzała robić tego ponownie. To było normalne, że nie były śnieżnobiałe, więc po co na siłę to zmieniać? Bo prasa tak chciała? Walić ich.

Królowi dostał się wyjściowy frak, który pokazywał tylko, że schudł mocno po chorobie. Charlie jednak zerkała na niego i nie mogła się doczekać aż wrócą z tego całego cyrku i będzie mogła zrobić z nim co tylko przyjdzie jej do głowy.

Wreszcie styliści wyszli a oni zostali sami. Królowa stała przed lustrem i oglądała się z każdej strony. Podszedł do niej, nie mogąc oderwać wzroku od żony. Miała na sobie bordową suknię z koronki. Jej spódnica była spora jednak nie zmieniało to faktu, że i tak udało się podkreślić jej figurę. Rozchodziła się nieco, dopiero na linii bioder, przez co można było podziwiać samą Charlie. Jej gorset był usztywniany a piersi wypychane do góry, przez co miał na nie dobry widok. Trzymała się na grubych, opadających ramiączkach. To co mu się podobało to fakt, że nie miała pleców. Jej włosy pofalowano i upięto tak, aby odsłaniały je. Zrobiono jej delikatny makijaż oka i skupiono się na jej ustach.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz