51.

35 3 2
                                    

Charlie podświadomie przygotowała się na ból a łzy leciały już jej po twarzy. Czuła jak trzymał ją mocno i to tak, że nie mogła się nawet ruszyć. Była przerażona gdy dotarło do niej co czuła na swoim udzie.

Jednak nie miała pojęcia jak to się stało ale drzwi otworzyły się a ten człowiek momentalnie znalazł się po drugiej stronie łazienki, na ziemi.

Otworzyła oczy i zobaczyła Bena który to poszedł jej szukać gdy nie wracała. Na początku sądził, że znając ją, to się z kimś zagadała jak to potrafiła ale gdy zobaczył co się działo, wpadł w szał. Przywalił z całej siły dla mężczyzny który to się zatoczył i wylądował pod ścianą.

- Ty gnoju!- wysyczał wściekły i kopnął go tym razem. Charlie nie wiedziała co się działo ale szybko to do niej dotarło. Tamten człowiek był pijany i nie miał jak się bronić przed Benem który może i był mniejszy ale wpadł w szał. Bała się, że zaraz go zabije. Widziała jak leciały kolejne ciosy i kolejne. Cudem zeskoczyła z blatu i podbiegła do niego.

- Zostaw go!- krzyknęła i szarpnęła go za rękę. Ten prychnął.

- Ten gnój chciał cię zgwałcić! Nie!- odwrzasnął, nie zważając na fakt, że w drzwiach pojawili się ludzie którzy patrzyli na nich. Nie widzieli tego ale nagrywano ich.

- Zostaw go bo go zabijesz!- jęknęła przerażona. Ben znowu się zamachnął. Był może i od niego mniejszy ale miał nad nim przewagę. Nie był tak pijany.

- Zasług!

- Ben! Błagam cię, zostaw go!

- Za to co zrobił? Nigdy!

Charlie nie wiedziała co robić. Jednak pomoc nadeszła z tłumu. Dwóch ochroniarzy wbiegło do nich i rzuciło się do Bena.

- Nie! Zostawcie go!- krzyknęła Charlie a ci zdurnieli. Nie spodziewali się tu samej królowej.

- Puszczajcie mnie!- warknął Lord i próbował się wyszarpnąć, widząc jak ten śmieć podnosił się z podłogi.

- Co wy wyrabiacie?

- Ten gnój chciał ją zgwałcić. - wysyczał wściekły Ben a ochroniarze go puścili. Charlie z zażenowaniem zabrała swoje majtki z blatu i podeszła do Bena. Ten od razu złagodniał i objął ją mocno. Czuł jak się trzęsła a cichy wydobył się z jej piersi. Dopiero chyba do niej dotarło co się właśnie stało.

- Rozejść się!- warknął jeden z ochroniarzy do tłumu. Widząc, że to nie działa, zamknął im drzwi przed nosem.

- Dzwonię na policję. - zadecydował ale Charlie szybko zaoponowała.

- Nie, nie. Nie róbcie tego!

- Zwariowałaś?

- Nie, nie chcę tego. Błagałam cię, nie pozwól im. - jęknęła żałośnie i spojrzała na Bena.

- Musi za to odpowiedzieć. Tobie się udało, a co jak inną skrzywdzi?- spytał, grając jej na emocjach. Ta o tym wiedziała ale nie potrafiła na to odpowiedzieć.

- Zawsze my możemy się nim niego zająć. - zaproponował jeden z ochroniarzy, który nawet nie zamierzał pomóc dla tego człowieka który to leżał na ziemi.

- Co? Nie! Nikt się nikim nie będzie zajmował! Wywalcie go jedynie stąd. - powiedziała przerażona.

- Charlie..

- Nie. Nie chcę tego zgłaszać. Nie mogę. - jęknęła żałośnie. Wiedziała, że powinna to zrobić ale się bała. Nie chciała aby wszyscy wiedzieli o tym co się stało. A co jak jej nie uwierzą? Jak będzie królową która niesprawiedliwie oskarżył człowieka o coś tak okropnego? A co jak go skażą i dojdą do wniosku, że nie słusznie? Że zrobili to, bo ona kazała? Nie.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz