26.

54 3 1
                                    

W gazetach jak i w internecie, wszyscy rozczulali się nad zdjęciem, które opublikowała Charlie.

Nie dość, że wyglądało naprawdę słodko to przy okazji pokazali wreszcie swoją córkę. Mała miała cztery miesiące i już nie była durnym niemowlakiem. Coraz więcej rozumiała, rozpoznawała ludzi i wiedziała chyba kto był jej rodzicami.
Martin był nieco zdziwiony gdy pisano, że mała nie tyle co wyglądała dobrze po Charlie ale również i po nim.
Rozczulano się nad jej oczami, słodkim uśmiechem i loczkami które były wyjątkowo długie jak na takiego malucha. Zgadzał się jedynie z tym, że ich córka była śliczna i oddałby za nią wszystko.

Teraz również wracali do domu a mała coś mówiła do siebie. Zauważyli jednak, że powoli odzwyczajała się od pchania piąstki do buzi i tylko czasami się zapominała, gdy była czymś mocno podekscytowana. Martin zawsze sądził, że nie dadzą rady bez skoczka jednak nie było tragedii.
Zerknął na żonę która siedziała obok niego i śpiewała cicho.

- Jak ci przeszkadzam to powiedz. - powiedziała po chwili, czując jego wzrok na sobie. Spojrzała na męża, który prowadził i co jakiś czas na nią spoglądał.

- Nie. Lubię jak śpiewasz. - odparł zgodnie z prawdą. Miała wtedy specyficzny głos ale mu się podobał. Chrypiała jakby piła całą noc ale jej to pasowało.

- Mała chyba też. - dodał gdy usłyszał jak Alex zaczęła kwilić. Więc Charlie wróciła do swojego wycia a mała od razu się uspokoiła i zaśmiała cicho.

Martin był wreszcie szczęśliwy widząc, że między nimi było tak, jak powinno być od samego początku.

.

Charlie zdarzały się jeszcze małe problemy, czasami nie chciała aby widział ją bez koszulki i do tej pory nie pozwoliła mu aby spojrzał na nią na dole, jednak po za tym, radzili sobie na prawdę dobrze.

Również dzisiaj, w momencie gdy się obudziła, zobaczyła, że do sypialni wszedł Martin z tacą.

- Co robisz?- spytała zdziwiona. Mężczyzna uśmiechnął się i podszedł do niej.

- Coś miłego. Nie mogę?- odparł łagodnie. Ta spojrzała na niego z rozbawieniem i pokręciła głową.

- Zawsze możesz. - powiedziała zgodnie z prawdą i zaraz dostała śniadanie do łóżka. Nie musiała nawet pytać aby wiedzieć, że nie zamówił tego w kuchni ale sam to wszystko zrobił. Pomimo już lat w koronie, jej Martin pozostał taki sam. No może z kilkoma siwymi włosami.

- Ale czemu? O czymś zapomniałam?- spytała zmartwiona. Wiedziała, że była słaba w datach ale zawsze miała wszystko powpisywane do kalendarza. Również Edith przypominała jej o wszystkim chociaż teraz mogło im to wylecieć, jako, że była w siódmym miesiącu ciąży i już miała dosyć. Dostała zakaz ruszania się jeżeli to było gdzieś indziej niż do łazienki. Jej ciąża może nie przebiegała nie wiadomo jak źle ale dano jej areszt łóżkowy by nie urodziła zbyt wcześnie.

- Nie. Dzisiaj jeszcze nie ma nic specjalnego ale za trzy dni, już będzie. - odparł tajemniczo. Charlie, która zapchała się tostem, spojrzała na niego pytająco.

- Zaraz kończysz dwadzieścia pięć lat. - wyjaśnił a ta przymrużyła oczy, po czym kiwnęła głową.

- Stara dupa ze mnie. - podsumowała a ten zaśmiał się cicho.

- Tylko czemu robisz to teraz?- zapytała, nie rozumiejąc tego śniadania.

- Bo my świętujemy teraz. W niedzielę będziesz miała przyjęcie, które przygotowuje Helen i upewnia się, że nawet Edith da radę się na nim pojawić. Ja z kolei, porywam cię z tego całego bałaganu. - wyjaśnił. Charlie jednak miała masę pytań.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz