4.

54 5 3
                                    

Charlie urodziła dwa dni temu i do tej pory nie pokazała się dla prasy, przez co wariowali.
W końcu złamała tradycję z pokazywaniem się tuż po porodzie z dzieckiem.
Nikt nic nie mówił, nie podawał imion dzieci i nie wiedzieli co się dzieje. Powoli dochodzili do wniosku, że stało się coś poważnego z samą królową bo w końcu jak inaczej można było wytłumaczyć jej ignorancję? Mieli poznać następcę tronu. Nie ważne było, że źle się czuła. Ona miała wbić się w kieckę, zrobić makijaż i wyjść do nich. Jakoś do nich nie docierało, że to było nieludzkie.

Charlie jednak równo ich olewała a Cary nie mógł odpędzić się od prasy, tak samo jak i Paul, którego tak przyblokowali przy wyjeździe z jej domu, że nie mógł go opuścić przez blisko dziesięć minut.

Jednak teraz królową dobijało jedno.
Ten okropny płacz, tego przebrzydłego bachora. Po to Martin go tu przyniósł? Przecież miała własną salę. Niech tam siedzie a nie ją denerwuje. Spojrzała na męża który nie odstępował jej na krok. Widziała, że źle wyglądał, zarósł nieco jako, że nawet nie był w domu odkąd tu przyjechali. Miała wrażenie, że chyba nie spał za wiele bo miał podkrążone oczy ale to już nie wiedziała czy ze zmęczenia czy od płaczu. Teraz też widziała jak chodził z córką po sali i kołysał ją.

- No już kochanie. Co chcesz? Nie zaśpiewam ci bo nie umiem. Może mama to zrobi? Namówimy mamę?- mówił do Alex i spojrzał na żonę. Widział, że patrzyła na nich ze zmarszczonym nosem. Był świadom, że nie była zadowolona z obecności córki na sali ale miał to gdzieś. Musiała być przy niej, chociaż tak.

- Charlie..

- Nie. - warknęła ostro.

- Proszę cię, może tak uśnie. - poprosił cicho jednak ta kręciła głową.

- Wyje tak, że i tak mnie nie usłyszy. Nie. - postanowiła stanowczo. Martin westchnął i krążył dalej.

- Spróbujesz ją nakarmić? Może się uspokoi. - spytał po chwili.

- Karmiłeś ją. - zauważyła słusznie.

- Wiem ale z butelki i nic prawie nie zjadła. Może przy tobie coś ruszy. Błagam cię Charlie, ja już nie wiem co mam robić. - jęknął żałośnie. Nie był w stanie zmusić jej tak jak za pierwszym razem ale musiał próbować. Niby odciągała pokarm ale co z tego, gdzie na tym kończyła się jej opieka nad córką?

Charlie patrzyła na niego wrogo.

- Nie chcę, ja nie umiem. - Mruknęła i nieco się wzdrygnęła na samo wspomnienie tego, jak ten bezzębny gollum przyssał się do jej cycka.

- Proszę cię, spróbuj chociaż. Pomogę ci. - Nie dawał za wygraną.

Charlie bardzo niechętnie kiwnęła głową. Martin podszedł do niej szybko, licząc na to, że się jednak nie rozmyśli. Wziął poduszkę, położył jej ją na kolanach i usiadł przy niej z Alex.

- Musisz go wyciągnąć. - odezwał się widząc, że ta nadal siedziała w bezruchu i patrzyła się na córkę. Królowa rozpięła swoją koszulę i wyciągnęła pierś.

- Może.. - zaczął ale zamilkł widząc, że jak coś powie to chyba go zabije. To też nie widząc większego sprzeciwu z jej strony, przysunął córkę do niej i pomógł jej nieco, przyssać się do piersi. Charlie odwróciła wzrok czując to. Była znowu krową.

- Uspokoiła się. - odezwał się cicho Martin. Bał się, że ta wybuchnie ale zamiast tego, miał jej odwrócą głowę z mokrymi oczami.

- Nie boli cię?- spytał, wiedząc na co narzekała ostatnio. Ta pokręciła głową i pociągnęła nosem. Martin nieco niepewnie objął ją ramieniem, chcąc jej pokazać, że nie wykorzystywał jej w tym momencie, w jednym celu. Że nie była żywą butelką. Ta o dziwo, przysunęła się do niego i położyła mu głowę na ramieniu.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz