61.

43 1 0
                                    

Charlie nie mogła się powstrzymać i krzyknęła głośno. Czuła jeszcze w sobie szybkie ruchy męża. Spojrzała na niego i zacisnęła się na nim aby mu pomóc. Zaraz poczuła jak w niej doszedł i jęknął. Po chwili wysunął się z niej i położył ciężko obok żony.

Charlie dopiero teraz mogła rozłożyć nieco nogi jako, że Martin postanowił ścisnąć ją tak mocno, jak tylko mógł. Zadziwiał ją ale nie protestowała. Zwłaszcza, że chwilowo wydawało się być wszystko w porządku między nimi.

- Nogi.. Do góry. - wydyszał a ta śmiejąc się, zarzuciła je na ścianę. Patrzyła na Martina i zaraz zdziwiła się gdy jego dłoń wylądowała na jej piersi.

- Co robisz?

- Nic. Nie mogę?- zapytał. Ta pokręciła głową więc został tam, gdzie był. Nie robił jednak nic wielkiego. Jedynie delikatnie ją pieścił.

- Martin?

- Hm?

- Myślisz, że tak już zostanie?

- Jak?

- Tak jak teraz. Że przestaniemy się wreszcie kłócić. - wyjaśniła ale on nie potrafił na to odpowiedzieć.

- Nie wiem. Chciałbym żeby tak zostało, oczywiście ale mam wrażenie, że to tylko cisza przed burzą. - odparł zgodnie z prawdą. Charlie spojrzała na niego smutno.

- Myślisz, że to nasz koniec?- zapytała a ten spojrzał na nią wrogo. Zmarszczył brwi i usiadł, zostawiając ją przy okazji.

- Mamy problemy, to fakt. Ale to nie koniec. Chyba, że chcesz aby tak było. - warknął nieprzyjemnie. Czy ona musiała wszystko psuć? Było już tak dobrze. Ale nie, jej jak zwykle musiało coś odwalić.

- Nie, nie. Martin, to nie tak. Po prostu boję się, że to zniszczy coś między nami. - wyjaśniła i próbowała usiąść ale on położył ją nieco brutalniej niż zamierzał.

- Leż jeszcze. Chyba, że nie chcesz dziecka. - mruknął a ta posłusznie leżała dalej. Martin jedynie nakrył ją nieco kołdrą, widząc jak zatrzęsła się dziwnie.

- Nie wmawiaj sobie, że to coś zniszczy. Może to przetrwamy. - dodał i nachylił się do niej, po czym cmoknął ją w czoło. Złagodniał już o wiele i pogładził ją po policzku.

- Wybacz mi. Nie wiem czemu tak na ciebie warczę. Nie robisz nic złego. - powiedział cicho i położył się przy niej. Charlie przykryła go kołdrą i wtuliła się w niego.

- Żyjesz z wariatką. Nie dziwię ci się. - odparła i usłyszała jak zaśmiał się cicho.

- Masz ochotę na jeszcze jeden raz, moja wariatko?- spytał. Kobieta spojrzała na niego szczerze zdziwiona ale bez słowa usiadła na nim.

.

- No kurwa. - jęknęła Charlie i spojrzała na męża, który wychylił głowę spomiędzy jej ud.

- Nie teraz!- krzyknął, słysząc pukanie do drzwi które im przerwało. Kobieta szczerze się zdziwiła tym ale z radością przyjęła jego powrót na dół.

Od rana nie robili nic innego i w sumie to jej pasowało. Wreszcie udało im się skończyć a Martin usiadł przy niej. Widział jak dyszała ciężko. Zaśmiał się gdy zauważył jak próbowała podnieść nogi na łóżko ale zbyt mocno jej się trzęsły.

- Nie śmiej się. To twoja wina. - powiedziała rozbawiona.

- Akurat to ty zaczęłaś. - zauważył słusznie a ta plasnęła go w udo. Zaraz znowu usłyszeli pukanie.

- No chwila!- odkrzyknął Martin, mając dosyć braku prywatności. Nawet nie wiedział jakim cudem robił coś z żoną gdy naokoło nich było pełno ludzi, służby.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz