Charlie miała zostać dzisiaj wypisana ze szpitala jednak ona skupiła się na czymś innym. Była wściekła i ze złością rzuciła telefon na łóżko.
- Kochanie..
- Nie! Nie próbuj mnie uspokajać!- wrzasnęła i nie zwróciła najmniejszej uwagi na fakt, że przez nią rozpłakał się Michael.
- Mieli prawo zrobić ci zdjęcie. Byłaś na korytarzu. - odezwał się łagodnie. Sam też nie był zadowolony ale nie mógł wrzeszczeć jak ona. Charlie zatrzymała się.
- Ja nie mówię o tym! To mnie nie interesuje!
- To o czym ty mówisz?- spytał zdziwiony. Królowa prychnęła a on poszedł po jej telefon. Zaraz widział nagranie z sali porodowej, gdy to Charlie rodziła, darła się wniebogłosy, łzy leciały jej po twarzy. Zbladł i usiadł.
- Ale.. Idę po Osbourne. Ma wyjaśnić która z jej pielęgniarek zrobiła coś tak okropnego. - syknął i wyszedł. Charlie patrzyła za nim. Była zła ale też i czuła się obdarta z resztek prywatności. Sądziła, że po tym przeklętym nagraniu z gabinetu Martina, nic jej już nie ruszy. Myliła się jednak. Tu była w okropnym bólu, rodziła w męczarniach i była najbardziej bezbronna. Dlatego chciała jedynie przy sobie męża. Nikogo innego. Nawet nie chciała zgodzić się na obecność Helen.
Podeszła tylko do synka aby uspokoić jego, oraz samą siebie. Gładziła go po brzuszku i ciągała nosem.
- Nie ma co płakać. To nic wielkiego. - mówiła łagodnie i już nie wiedziała kogo próbowała do tego przekonać. Samą siebie czy Michaela. Martin wrócił dosyć szybko do sali wraz z Osbourne.
- Ja.. Ja nie wiem jak to się stało.. Nie widziałam, żeby ktoś nagrywał.. - zaczęła cicho.
- Nie winię ciebie. Ty byłaś zajęta Charlie. Masz po prostu dać nam listę pielęgniarek, każdej osoby która była w sali podczas porodu. Cary się tym zajmie i ją zniszczy. - powiedział stanowczo Martin. Osbourne nie zamierzała nawet protestować.
- Już ją zrobiłam. Tak mi przykro, że to się stało. Myślałam, że będziesz tu bezpieczna ale tak się nie stało. To powinno być tylko dla was. - powiedziała cicho. Charlie odłożyła synka do łóżeczka i spojrzała na nią.
- Nie musisz przepraszać bo nie masz za co. Dzięki tobie urodziłam je bez komplikacji i nie musiałam mieć cesarki. Po prostu.. To był taki moment, który chciałam żeby był tylko dla nas, żeby nikt o nim nie wiedział i go nie widział. Dlatego chciałam tylko Martina przy sobie. Teraz cały świat mnie zobaczył. - odparła zrezygnowana i podeszła do męża. Potrzebowała go i wtuliła się w jego pierś.
- Macie władzę, zniszczcie ją. - powiedziała Osbourne. Była wściekła widząc, że ktoś z jej personelu zrobił takie świństwo. Widzieli, że nagranie było nieco krzywe, robione z ukrycia. Sądziła, że któraś wsadziła telefon do kieszeni fartucha i nagrywała.
- Prywatności mi to nie zwróci. - Mruknęła Charlie i poszła do łazienki. Miała dosyć.
.
Królowa była w fatalnym nastroju. Nieco się rozchmurzyła gdy dostała wypis jednak nie chciała dopuścić do siebie nikogo, kto nie był Jane.
Ciągle próbowano się do niej dodzwonić aż wreszcie nie wytrzymała. Odebrała i kazała się odpierdolić, dla bogu ducha winnego Henryego. Zrobiłaby to z każdym a, że wypadło na niego, to trudno. Ważne było, że chyba przekazał to dalej, bo nikt więcej do nich nie dzwonił ani nie pisał.
Teraz też siedziała na łóżku i patrzyła na Edith. Ta przywiozła jej ubrania aby miała w czym wrócić do domu.
- Przywiozłam jeszcze kosmetyki ale chyba z tego zrezygnujesz, co?- spytała a królowa kiwnęła głową.
CZYTASZ
Charlotte II
RomanceMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...