- Czy ciebie już pojebało do reszty?!- wrzasnął Martin, który odskoczył w ostatniej chwili przed wazonem, ciśniętym przez żonę. Roztrzaskał się na ścianie za nim.
- Chyba ciebie! Widzę jak się do niej kleisz!
- Jesteś żałosna! Rozmawiałem z nią o planie dnia bo się pogubiła! - odkrzyknął. Nie rozumiał co strzeliło jej do łba. Zauważyła jak rozmawiał z Maggie i doszła do wniosku, że byli zbyt blisko siebie. A gdy zauważyła jak opiekunka odruchowo zdejmuje z niego włos jego żony, wpadła w szał. Zrobiła mu awanturę.
- To czemu kładzie na tobie łapy?!
- Zrobiła to odruchowo! Alex musi ciągle czyścić!- wrzasnął i skrzywił się czując jak coś przelało mu się w żołądku.
- Stary chłop i sam nie może tego zrobić?!- prychnęła. Martin miał jej dosyć.
- Pragnę ci przypomnieć, że sama ją chciałaś.
- Jesteś żałosny. Jakoś mi się nie chce wierzyć, że nie wykorzystałeś okazji.
Martin zaśmiał się ale nie było w tym nic miłego. Szydził z niej.
- Przypominam ci, że to ty jak byłaś z Rossem, przyłaziłaś do mnie. Gdybym cię nie odpychał, to zdradzałabyś go ile wlezie. Kto tu jest gorszy?- wysyczał wściekły. Po tym jak tydzień temu mieli nadzieję, że się pogodzili w nocy, to teraz znowu się psuło i to z przytupem.
- Nie możesz tego porównywać! Nie z nim!
- A właśnie, że mogę. Zdrada to zdrada!- wrzasnął a Charlie znowu chwyciła coś ciężkiego co miała pod ręką. Trafiło na jego książkę.
- Pierdol się Martin!- wykrzyczała i cisnęła w niego. Nie miał tu już takiego szczęścia i oberwał w udo. Syknął cicho.
- Już wolę robić to samemu, niż z taką wariatką. - Wysyczał wściekły i poszedł do łazienki. Źle się czuł a to co się działo, wcale mu nie pomagało.
Charlie zignorowała go i rozpłakała się. Wyszła z sypialni i poszła do córki. Przy małej od razu się uspokajała.
.
Charlie zabrała córkę, nie chcąc zbytnio aby została ze swoją opiekunką. Niby wiedziała, że Martin by jej nie zdradził ale jakiś złośliwy głosik mówił jej, że jednak to zrobił.
To też aby nie musieć patrzeć na żadne z nich, wyszła z ich pokoju. Dzisiaj mieli już wolne ale dopiero jutro zaplanowano dla nich kolejne wystąpienie, na którym mieli poznać kolejnych ludzi którzy wchodzili im w tyłek.
Królowa dreptała po korytarzu, z małą na rękach i jej królikiem pod pachą. Mogła nie mieć żadnych zabawek pod pachą ale jej pluszak musiał być i koniec.
Zaraz była pod właściwymi drzwiami i zapukała. Moment później zobaczyła Caryego, który wyraźnie zdziwił się jej widokiem.- Coś się stało?- spytał, widząc, że miała dziwnie czerwone oczy.
- Mogę wejść?
Stary wpuścił ją do siebie. Był tylko służbą i nie miał nie wiadomo jak wielkich pokoi jednak Charlie upewniała się, że zawsze będzie miał wszystko czego będzie potrzebował.
Alex nie chciała być na rękach to też Charlie ją zestawiła na ziemię a mała wyciągnęła rączkę po swojego pluszaka. Gdy go dostała, była zadowolona i klapnęła tyłkiem na dywan.
Cary nic nie mówił tylko czekał.- Potrzebuję taty. - powiedziała cicho i spojrzała na niego smutno. Znowu oczy zaszły jej łzami i miała wrażenie, że usta zaczęły jej drgać. Cary bez słowa podszedł do niej i ją objął. Spodziewał się wybuchu ale nic takiego się nie stało. Potrzebowała go aby się uspokoić. Wtuliła się w niego mocno i stała z nim. Stary miał masę pytań lecz chwilowo milczał. Sądził, że tego potrzebowała na ten moment i mógł jej to dać. Stali tak dłuższą chwilę aż wreszcie Charlie się odsunęła i pociągnęła nosem.
CZYTASZ
Charlotte II
RomanceMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...