39.

45 3 1
                                    

- A tobie co?- spytała Charlie, po tym jak wróciła od córki. Sądziła, że będzie trzeba ja przebrać czy też nakarmić ale ta jeszcze spała. To też zostawiła ją i wróciła, planując zrobić to samo co ich potworek.

Jednak Martin siedział przy laptopie i czytał coś. Miał jednak nie tyle co złość na twarzy ale dezorientację i ból. To ją najbardziej wybiło z rytmu. W końcu nie raz był wściekły czytając artykuły o nich, do tego była przyzwyczajona.

- Piszą, że mała jest grubaskiem?- dodała chcąc wybadać czy to było coś łagodniejszego czy może wyjątkowo poważnego. On jednak nawet się nie uśmiechnął.

- Nie, zachwycają się Alex.

- To w takim razie, co się stało?- spytała mocno zaniepokojona i podeszła do niego. Zerknęła mu przez ramię na ekran i westchnęła.

"Udawane małżeństwo pary królewskiej!".

Głosił nagłówek.

".. Na pierwszy rzut oka, nasza para królewska wygląda jak z obrazka. Również postanowili zrobić wyjątek na to wystąpienie i zabrali ze sobą córkę. Musimy przyznać, mała księżniczka Alexandra skradła nasze serca i wygląda na to, że wyrośnie na równie piękną kobietę jak jej matka.."

Tu Charlie wywróciła oczami widząc, że zamiast dojść do wniosku, że była słodka jak na tak małe dziecko, to już dopisywali do tego nie wiadomo co.

".. Jednak my mamy wrażenie, że małżeństwo czuło się dziwnie w swojej obecności. Jakby robili to tylko na pokaz a za zamkniętymi drzwiami już nawet nie odzywali się do siebie. Również nie rozumiemy naszego króla który szukał pocieszenia w ramionach innej i to w dodatku kogoś, kto nie dorasta naszej królowej do pięt! Królu Martinie, wstydź się!"

- Ten jest jednym z łagodniejszych. - mruknął cicho Martin.

- Doszli do wniosku, że jesteśmy ze sobą tylko dlatego bo nie możemy się rozwieść i jesteśmy skazani na siebie. Mówią, że nie łączy nas już nic innego jak dziecko. - wyjaśnił z bólem. Rozumiał, że pisano o nich różne rzeczy. Wiedział na co się pisał gdy zapragnął być z Charlie. Jednak coś takiego? Na to nie był przygotowany.
Królowa prychnęła.

- Jak oni w ogóle doszli do takich wniosków? Zachowywaliśmy się tak jak zawsze.

- Nie wiem Charlie, nie wiem. - wymamrotał i pociągnął nosem. Charlie zamknęła mu laptopa i ustała obok niego, lekko obejmując go ramieniem. Martin spojrzał na nią mokrymi oczami. Wiedziała, że ta sytuacja go dobijała i nie miała pojęcia jak mu pomóc.

- Oni zaczynają mnie nienawidzić. - jęknął żałośnie i wtulił się w nią. Kobietę bolało serce widząc go takiego. Nigdy nie miała nic przeciwko gdy okazywał emocje przy niej, to akurat lubiła. Nienawidziła gdy coś takiego działo się z nim przez obcych ludzi, którzy nie mieli bladego pojęcia jak bardzo go krzywdzili. Pomimo, że Charlie była tą ze znacznie kruchą psychiką, to z krytyką prasy radziła sobie o wiele lepiej. Przejęła zwyczaj od Bena, miała wywalone na to co o niej pisano. Martin tak nie potrafił. Nie rozumiał jak obcy ludzie mogli go wyzywać i mówić, że był potworem.

Charlie gładziła go po głowie, słysząc jak ciągał nosem. Nie była pewna czy nie płakał.

- Oni się nie liczą. - zaczęła cicho. - Najważniejsze jest, że my nadal cię kochamy, że to się nie zmieniło. Masz nas, swoją rodzinę. Mnie i Alex. Reszta jest bez znaczenia.

Martin podniósł na nią wzrok. Nie płakał ale nie mógł pozbyć się mokrych oczu ani guli z gardła.

- Miliony ludzi uważa mnie za skończonego dupka. Jak to jest bez znaczenia?

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz