- Musimy?- mruknął Martin, widząc jak jego żona wciągała na tyłek getry a później spodnie.
- A co?- spytała zdziwiona i teraz usiadła aby założyć buty.
- Bo jest cholernie zimno a ktoś powinien zostać też z małą..
- Ubierzemy się ciepło a Alex zajmie się opiekunka. - przerwała mu i uśmiechnęła się łagodnie, widząc jak ten patrzył na nią z rezygnacją.
- Wiesz, że nie musisz jechać. Zabiorę się z Benem albo Maxem. - dodała wiedząc, że zbytnio nie chciał jechać. Mężczyzna jednak pokręcił głową.
- Pojadę z tobą jednak niezbyt chętnie. - odparł a ta podeszła do niego i pocałowała go.
- Jak wrócimy, zrobię ci coś miłego. Co ty na to?- zaproponowała a ten spojrzał na nią zdziwiony. Była dziwnie wesoła j nie wiedział co o tym myśleć.
- Charlie..
- Nie chcesz?- spytała cicho i odsunęła się niepewnie. Ten szybko pokręcił głową i przyciągnął ją do siebie. Ta pisnęła i zaśmiała się zaraz.
- Oczywiście, że chcę tylko powiedz mi, proponujesz bo chcesz, czy sądzisz, że powinnaś?- wyjaśnił swoje obawy. Charlie się uspokoiła i i pogładziła go po policzku.
- Proponuję bo chcę. Lubię się tobą zajmować. - odparła zgodnie z prawdą i pocałowała go mocniej. Martin oddał go bez problemu i poczuł jak zaczęła błądzić rękoma po jego piersi.
- Kochanie.. - mruknął po chwili. Ta coś wymamrotała i dalej go całowała.
- Charlie, teraz nie ma czasu. - mruknął chociaż było mu ciężko.
- Dasz radę szybko. - odparła a ten prychnął rozbawiony.
- Dzięki kochanie. - sarknął a ta zaśmiała się słysząc jak był urażony.
- Jak narzucę ci tempo to szybko to zrobimy. - wyjaśniła ale ten pokręcił głową i nawet nie wiedział jak mu się to udało, odparł.
- Wolę żebyś zrobiła to tak jak należy.
Charlie zgodziła się na to i patrzyła na niego, gładząc go po policzku. Widziała drobne zmarszczki przy oczach, które wręcz uwielbiała. Kochała je od tylu lat i to nigdy nie miało się zmienić. Uwielbiała go pod każdym względem.
- Wiesz co?- zaczęła po chwili, nie będąc nawet świadomą, że ten ją również obserwował.
- Co?
- Jesteś cholernie przystojny. - powiedziała pewnie i oberwała spojrzeniem mówiącym jej, że po urodzeniu, matka walnęła nią o ścianę.
- Charlie, przestań sobie ze mnie żartować. - mruknął a ta zmarszczyła nos. Widziała, że nie czuł się dobrze i naprawdę sądził, że go oszukiwała.
- Nie żartuję z ciebie. Naprawdę mi się podobasz, jesteś przystojnym człowiekiem, zaakceptuj to wreszcie. - odparła ale on nie potrafił jej uwierzyć. Miał lustro, wiedział jak wyglądał i do tej pory było dla niego tajemnicą, jakim cudem ona z nim była.
- Charlie..
- Nie, nie ma marudzenia. Wiem co mówię i wiem, że nie jestem w tym osamotniona. Chyba pamiętasz listy które otrzymujesz do tej pory, prawda?- przerwała mu a ten się zarumienił na wspomnienie listów swoich fanek, jak je nazywała. Wyznawały mu miłość i ciągle mówiły, że zrobiłyby wszystko aby móc z nim być. To było dla niego tak dziwne, że nie wiedział co ze sobą zrobić i wywalał te listy, jednak jego żona potrafiła się do nich dorwać i śmiać.
CZYTASZ
Charlotte II
RomanceMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...