89.

31 3 0
                                    

Królowa ziewnęła i gibnęła się na łóżku, znowu.

Martin, który krążył po piwnicy, spojrzał na nią. Widział jak przysypiała i cudem jeszcze nie padła.

- Prześpij się kochanie. - odezwał się łagodnie. Ta pokręciła głową i przeciągnęła się. Czuła jak bolą ją znowu plecy i była świadoma, że teraz będzie jeszcze gorzej. Była na końcówce ciąży i to było dla niej za wiele.

Za oknem było już całkowicie ciemno a zegarek na kościstej ręce jej męża, mój jasno, że była godzina dwudziesta trzecia.

- Charlie, musisz spać. - zauważył słusznie. Ta nie była do tego przekonana chociaż czuła, że ledwo mogła utrzymać otwarte oczy.

- A co jak przyjdą tu?- podzieliła się z nim swoimi obawami. Martin podszedł do niej. Zdążyli zmyć mu krew z czoła i okazało się, że rozcięcie nie było wielkie i prawdopodobnie nie będzie miał po tym nawet śladu. Oczywiście jeżeli wyjdą z tego żywi.

- Ja i tak nie będę spał. Nie dam rady. Posiedzę przy tobie. - zapewnił ją. Ta nie była przekonana jednak strasznie chciało jej się spać.

- Może masz rację. - Mruknęła i dodała. - Pomóż mi wstać.

- Siedzisz już na łóżku. - zauważył słusznie.

- Wiem ale muszę do łazienki. Znowu.

Więc pomógł jej a ta powlokła się do toalety. Patrzył za nią i widział jak zaczynała się mocno gibać na boki. Oficjalnie była ciężarówką z charakterystycznym chodem. Widział również, że nogi jej spuchły ale chyba jej nie bolało bo nie skarżyła się.

Wreszcie wróciła po dłuższej chwili, będąc dziwnie zmachaną.

- Faceci to mają jednak dobrze. - Mruknęła i zaczęła układać się na łóżku.

- Czemu?

- Rozporek w dół i sikasz gdzie chcesz. Ja to muszę się gimnastykować w dziwnym przysiadzie, co z brzuchem jest strasznie ciężkie. - wyjaśniła swój problem. Martin już wiedział czemu tak długo jej nie było.

- Spróbuję to jakoś wyczyścić. A teraz śpij. - odparł tylko a ta uśmiechnęła się do niego blado. Widział jak walczyła z łóżkiem, nie mogąc ułożyć się dobrze. Król myślał chwilę, po czym wziął koc leżący w nogach łóżka i złożył go tak, aby pasował pod jej brzuch. Miała właśnie wyjątkowo ubogą poduszkę ciążową

- Dziękuję. - wymamrotała i przyjęła kołdrę którą ją nakrył.

- Śpij. Będę tuż obok.- zapewnił ją i cmoknął w czoło, po czym poszedł zgasić światło, zostawiając jedynie nieco uszkodzoną lampkę.

Charlie sądziła, że nie da rady spać ale się myliła. Moment później chrapała cicho.

Martin z kolei krążył po piwnicy przez pół nocy a przez drugie, siedział przy niej. Nie był w stanie spać. Próbował wymyślić jak ich stąd wyciągnąć i miał tylko jeden pomysł, który mu się chyba nigdy nie uda.

Potrzebował dostać się do kluczy żony.

.

Charlie obudziła się przed piątą rano, czując to znajome uczucie w brzuchu. Jęknęła, skopała kołdrę i próbowała się podnieść jednak bez efektu. Jej balast z przodu to uniemożliwiał. Zamachała rękoma, zwracając tym samym uwagę męża, który to znowu krążył po piwnicy.

Widział jak nadymała policzki i podbiegł do niej. Chwycił ją za ręce i pociągnął do góry. Ta nie czekając na nic, pobiegła do łazienki i zwymiotowała. Martin ruszył za nią i zobaczył jak stała przy umywalce. Nie była w stanie paść tak szybko na kolana i teraz wymiotowała już inaczej. Czuła, że to było obrzydliwe ale w tym momencie miała to gdzieś.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz