96.

33 2 0
                                    

Charlie przekręciła się po raz kolejny na łóżku. Była zirytowana i miała dosyć.

Ten wielki brzuch jej w niczym nie pomagał oraz to, że siedzieli w tej zatęchłej piwnicy od szesnastu dni. Powoli zaczynali sądzić, że ich rodzina jak i masa ludzi odpowiedzialnych za ich odnalezienie, poddała się i spisała ich na straty. Niby nadal mówiono w wiadomościach, że negocjacje trwały tylko oni nie widzieli żadnych efektów.
Stuart również ich o niczym nie informował.

Królową Axel zabrał jeszcze ze dwa razy, gdzie to poprosił czy nie zrobiłaby mu czegoś. Charlie zadziwiła samą siebie i zgodziła się pod warunkiem, że ubrania zostaną na niej. Dzięki temu szorowała rękę przez blisko piętnaście minut ale otrzymała wielką czekoladę i możliwość wyniesienia blisko połowy lodówki do piwnicy.

Również wynegocjowała maszynkę do golenia dla męża, bo miała dosyć tej jego pseudo brody. To też po tym, jak wczoraj go ogoliła jako, że naprawdę to polubiła, był gładziutki.

Królowa jęknęła i znowu się przekręciła.

- Nie możesz spać?-  usłyszała zza siebie, zaspany głos Martina. Charlie prychnęła.

- Nie kurwa, w maratonie biegnę przez sen. - warknęła a Martin usiadł i spojrzał na nią. Była widocznie zmęczona tylko miała problem. Nie była w stanie usnąć z tym przeklętym brzuchem.

- Spróbuję może popodkładać ci koce, poduszki. - zaproponował ale ona pokręciła głową.

- Pomóż mi wstać. Muszę siku. - Mruknęła. Więc Martin cierpliwie zajmował się żoną, która potoczyła się do łazienki. Widział jak koszulka, w której przyjechała, opinała ją na brzuchu i zaczynał się bać, że zaraz pójdzie na szwach. Miała poprosić o jakąś większą Axela ale tego chwilowo u nich nie było.

Martin więc ziewnął i zaczął uwijać jej gniazdko. Charlie wreszcie wróciła, po tym jak cudem udało jej się podnieść tyłek z toalety i zajrzała do pojemniczka z jedzeniem. Zauważyła z żalem, że nie było tam nic ciekawego.

- Tu nic nie ma. - jęknęła.

- Jest pełne.

- Nie ma nic co bym chciała. - wyjaśniła a Martin niepewnie zapytał.

- A co byś chciała?

- Myślisz, że ja wiem? Wiem tylko, że tego tu nie ma. - warknęła i spojrzała na niego, po czym złagodniała.

- Przepraszam. Po prostu mi już odbija. Nie znasz tego? Baba bez bolca dostaje pierdolca?- odezwała się, próbując nieco go rozbawić ale jedyne co osiągnęła to to, że wyraźnie się zmieszał.

- Przepraszam, ja..

- Nie będziemy znowu przez to przechodzić. Nie przepraszasz mnie za coś tak głupiego. A zresztą, palce mam. - przerwała mu stanowczo. Dwa dni po tym jak Sally go zabrała, Charlie zaczęła chodzić po ścianach. Próbował jej pomóc ale nie był w stanie. Od tamtego czasu ciągle ją przepraszał.

Zaraz też podeszła do niego i położyła się na gniazdku. Nie było najwygodniej ale na pewno lepiej niż wcześniej.

- Martin?- odezwała się cicho, gdy to ten wyszedł z łóżka aby zrobić jej herbaty.

- Tak?- spytał i wziął batona z pudełeczka. Niby mówiła, że nie chce ale wiedział, że i tak zje bez marudzenia.

- Możesz mierzyć mi skurcze?- zapytała a król zamarł. Spojrzał na nią przerażony.

- Czy ty..

- Nie wiem, kochanie. Mam skurcze ale są strasznie nieregularne. Nie czuję też żadnego parcia a wody są ciągle we mnie. Po prostu chcę się upewnić, że to fałszywy poród. - zapewniła go. Teraz już nie panikowała jak za pierwszym razem. Sądziła, że to jeszcze nie było to ale wolała mieć pewność.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz