72.

39 4 2
                                    

Charlie kręciła się po pokoju córki i próbowała ją uśpić. Mała cholera jak na złość, dzisiaj o tym nie myślała i patrzyła na nią szeroko otwartymi oczami. Była wredna.

Nuciła jej, kołysała, aż dopiero po blisko trzydziestu minutach, padła. Odłożyła ją do łóżeczka, wzięła elektryczną niańkę i poszła do męża. Znalazła go w sypialni, jak właśnie coś mamrotał do siebie nad dokumentami.

Rozczuliła się na jego widok. Rozwalił się na łóżku, z okularami na nosie. Mamrotał do dokumentów po których coś bazgrał. Przy nim leżały jego koty a pod ręką miał paczkę żelek, w której powoli dosięgał dna. Widziała, że miał włosy w nieładzie a jego loczki, które podrosły ostatnimi czasy, miały delikatne przebłyski siwizny. Strasznie jej się podobał w takim wydaniu.

Wreszcie weszła do środka, dając tym samym znać, że nie jest sam. Najpierw podniósł na nią zdziwiony wzrok a zaraz się uśmiechnął.

- Żelka?- zaproponował ale ta odmówiła z rozbawieniem. Podeszła do niego, zabrała mu dokumenty i zaczęła gładzić po udzie. Widział, że czymś się denerwowała.

- Coś się stało?- zapytał zaniepokojony.

- Tak. Nie. Nie wiem. - Mruknęła i przygryzła usta. Stresowała się, nawet nie wiedzieć czym.

- Po prostu to powiedz.

- Wysłałam Edith po testy. - wyjaśniła i wyciągnęła je z kieszeni bluzy. Martin spojrzał na nie dziwnie.

- Miałaś robić je po urodzinach. Nie możesz wytrzymać tych dwóch dni?- spytał ale ona pokręciła głową.

- Nie. To nie tak. Ja..

- No co?- zapytał łagodnie i wziął ją za rękę. Ta widząc, że chyba nie był zły tylko nie rozumiał jej decyzji, przełamała się.

- Nie wiem czy zbliża mi się mega okres, czy to coś więcej. Strasznie bolą mnie piersi, zauważyłam, że nie mogłam rano wcisnąć butów na nogi bo mi spuchły. Wiem, że to jeszcze strasznie wcześnie i to żadne objawy ale od dwóch dni wymiotuję. - powiedziała cicho. Martin słuchał jej uważnie i wiedział, że gdyby powiedziała mu to w innych okolicznościach, zignorowałby to. Kazałby jej również to olać gdyby sytuacja była inna. W końcu zdarzały jej się gorsze momenty. Jednak rozumiał czemu tak się podekscytowała. To były pierwsze objawy ciąży jakie miała od tylu miesięcy.

Patrzyła na niego wyczekująco i zaczynała się denerwować. Zauważył, że zaczęła skubać już nieistniejące kłaczki na jego dresie. Chwycił ją mocno za rękę.

- Przemyślałaś to?- zapytał jedynie. Kobieta kiwnęła głową.

- Wszystkie za i przeciw? Co się stanie jeżeli będą negatywne?- kontynuował. Obawiał się również, że obawy doktora Collina się właśnie spełniają. Że jego żona tak mocno chciała mieć kolejnego dziecko, że wszystko sobie uroiła, w tym objawy.

- To będę ryczeć do porzygu. Załamię się i będę miała powód aby się upić. - odparła zgodnie z prawdą. Martin spojrzał na nią smutno. Zauważyła, że znowu bawił się jej pierścionkiem zaręczynowym. To od niego wszystko się zaczęło i to do niego lubił wracać. Do tej pory kilka razy pytał się czy aby na pewno nie chce go wymienić, bo jest bardzo prosty i nie pasuje do królowej. Charlie wtedy tłukła go po łbie i nazywała idiotą.

- Za kilka dni i tak byś je zrobiła. Co za różnica?- odparł wreszcie i wziął testy do ręki. Jak zawsze były trzy aby mieli całkowitą pewność.

Królowa była tym szczerze zdziwiona. Sądziła, że będzie marudził, wręcz kłócił się z nią o to ale jak widać, postanowił inaczej.

- Pójdę je zrobić. - Mruknęła i poszła do łazienki. Martin nieco zgarnął swoje papiery, wrzucił ostatniego żelka do buzi i zaczął krążyć po pokoju. Bał się jak cholera wyników. W końcu tyle się starali. Obawiał się tego co pokażą. Chciał dziecka, oczywiście. Nawet nie wiedział jak bardzo tylko co później? Zresztą, jak mogła być w ciąży? Zapomnieli o staraniu się o nie. Żyli normalnie i tyle. Nie zwracali na to uwagi. Robili wszystko kiedy mieli ochotę a Charlie nie ładowała nóg na ścianę.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz