116.

36 2 2
                                    

Charlie stała przy szufladzie z bielizną i myślała.

- Gotowa?- usłyszał za sobą ale ona pokręciła głową.

- Nie wiem które majtki chcę. - odparła a ten miał ochotę poszukać ukrytej kamery. Wiedział, że jego żona rzadko działała racjonalnie ale teraz przeszła samą siebie.

- Obojętne. I tak nie będziesz ich miała długo na tyłku. - powiedział i podał jej zwykłe, białe. Ta wsunęła je na tyłek, wyszła do sypialni i zobaczyła ojca.

- To już? Rodzisz?- spytał podekscytowany.

- Tak tato. To już. Wody mi odeszły idealnie przed kamerami. - odparła i skrzywiła się gdy poczuła kolejny skurcz. Były król chwycił córkę i posadził ją na łóżku.

- Siedź spokojnie, my się wszystkim zajmiemy.

- Z tego co pamiętam, to ja odwalam całą robotę. - Mruknęła ironicznie i uśmiechnęła się do niego. Zaraz też spojrzała na męża.

- Torba jest w garderobie, paczka majtek leży osobno i musisz ją schować. Weź jeszcze ładowarkę i szczotkę do włosów. Zabierz też swoje rzeczy bo wątpię żebym się ciebie stamtąd pozbyła a nie będziesz chodził w jednych gaciach.. - wydawała rozkazy a Martin posłusznie latał po pokoju i znosił wszystko co potrzebne. Charlie wzięła swoją torebkę i była gotowa do drogi. Wyszli z sypialni a pod nią, natknęli się na Alex.

- Kochanie, co ty tu robisz?- spytała królowa, zdziwiona widokiem córki.

- Wiesz, że nie możesz z nami jechać.

- Wiem mama. Proszę. - odparła i wyciągnęła do niej swojego królika.

- Ale czemu mi go dajesz? Nie uśniesz w nocy. - zauważyła słusznie Charlie. Mała uśmiechnęła się do niej szeroko.

- Pożyczam. - odparła a Charlie wzruszyła się.

- Chcesz żebym miała go przy sobie, tak?- spytała aby upewnić się, że dobrze zrozumiała.

- Tak!

- Teraz to na pewno pójdzie mi łatwo. Z taką pomocą nie ma innej opcji. - powiedziała Charlie a kilka łez poleciało jej po twarzy. Były król podniósł wnuczkę aby jego córka mogła się z nią pożegnać. Pocałowała ją i poszli dalej.

Ze schodów Martin sprowadzał ją nad wyraz ostrożnie, aż wyszli z domu.

- Będę prowadził. Idź z nią. - zarządził Timothy a król bez marudzenia oddał mu kluczyki. Pomógł żonie wejść do samochodu i wyjechali.

Pod bramą było zamieszanie, każdy widział jak odeszły jej wody i już czekali przy samochodach aby ruszyć za nimi. To nie podobało się Charlie ale nie mogła z tym walczyć. Cieszyła się jedynie, że to będzie jej ostatni poród i nie będzie musiała tego przechodzić ponownie. Parę królewską otoczyła również ich ochrona, która nie odstępowała ich na krok. To im nie przeszkadzało a zwłaszcza teraz.

Charlie rozłożyła się wygodnie a Martin trzymał ją za rękę.

- Nic mi nie jest kochanie, to dopiero początek. - powiedziała łagodnie.

- Wiem ale nie możesz mnie winić za to, że się martwię. - odparł zgodnie z prawdą. Wiedział, że jej ciąża przebiegała bez większych problemów tylko była upierdliwa. Był jednak świadom, że nawet taka ciąża może skończyć się tragicznym finałem dla matki. Tego by nie przeżył. Również obydwoje gdzieś z tyłu głowy mieli swojego małego Lawrenca ale wmawiali sobie, że to nie ma prawa stać się ponownie.

- Zadzwonię do Bena a on dalej.. - zaczęła Charlie ale nie dokończyła, bo właśnie lord zaczął do niej dzwonić. Odebrała spokojnie i usłyszała.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz