Charlie pojękiwała ciężko.
Leżała praktycznie na rękach i nie ruszała się za bardzo. To Martin wykonywał całą pracę. Było jej dobrze lecz w zupełnie inny sposób niż normalnie. Znalazł się w kompletnie innym otworze żony i musiał poruszać się spokojnie aby nie sprawić jej bólu. Poruszał jedynie palcami po jej łechtaczce, aby też osiągnęła spełnienie. Kobieta jęknęła głośno i zacisnęła się, przez co Martin musiał chwilę poczekać. Dopiero wtedy wykonał potrzebne sobie ruchy i doszedł w niej. Dla Charlie było to wyjątkowo dziwne uczucie ale nadal je lubiła. Sądziła, że lubiła wszystko co dotyczyło jej męża.
Mężczyzna powoli wysunął się z niej i zobaczył jak to co w niej zostawił, właśnie wypływało. Charlie leżała na podkulonych kolanach i musiała ochłonąć. Sam położył się przy niej i zobaczył jak uśmiechała się do niego.
- Jak się czujesz?- spytał łagodnie. Lubił ją w takim wydaniu, jednak zawsze obawiał się, że coś jej zrobi.
- Nic mi nie jest, naprawdę. Chociaż wolałabym nie siadać przez moment. Nadal cię czuję. - wyjaśniła a ten się nieco zarumienił i odgarnął jej włosy z twarzy. Wreszcie przekręciła się na bok i obserwowała go.
Odkąd przyjechali tu dwa dni temu, nie robili nic innego. Byli wymęczeni ale szczęśliwi. Charlie dobrze się zagoiła i nic jej nie było.
- Wiesz co?- zaczęła po chwili.
- Hm?
- Po każdym porodzie, robię coraz wrażliwsza. Czuję wszystko. - powiedziała zgodnie z prawdą. To było coś, co lubiła w tym całym cyrku związanym z ciążą. To co działo się z nią po wszystkim, wynagradzało jej te przeklęte dziewięć miesięcy. Martin zaśmiał się i pocałował ją.
- Wybacz kochanie ale wrażliwsza już się nie staniesz. Przynajmniej nie przeze mnie. - odparł a ta zaśmiała się, nie przestając się w niego wpatrywać.
- Robimy coś dzisiaj? Oprócz tego. - zapytał i tak jakoś zjechał wzrokiem na jej piersi.
- Co, nie nadążasz?- spytała z rozbawieniem.
- Nie mam dwudziestu lat. Musisz dać mi więcej niż pięć minut abym działał znowu. - odparł zgodnie z prawdą i zaczął gładzić jej pierś. Delikatnie ją ścisnął ale ta skrzywiła się.
- Zostaw. Są przepełnione. - poprosiła a ten już ją puścił.
- Przyniosę ci pompkę. - odparł i wstał. Nie miał już najmniejszego problemu aby chodzić przed nią nago. Również ten jej wzrok którym go pożerała, podnosił mu nieco ego.
Kobieta usiadła i pozwoliła się podpiąć do swojej dojarki. Na początku nie mogli wymyślić co będą mieli zrobić z tym całym mlekiem ale wreszcie Edith podsunęła im rozwiązanie. Zapanować wszystko do lodówki a później przewieźć do domu. Nie musieli tego marnować zwłaszcza, że Charlie obawiała się jednego.
- Ciekawe jak długo będę miała pokarm. - Mruknęła widząc, jak zaczęło z niej lecieć do butelek. Martin usiadł przy niej.
- Masz go nadal pełno.
- Jest trochę mniej niż na początku.
- Nadal mogłabyś spokojnie wykarmić i piątkę dzieci, a nie tylko nasze trojaczki. - zauważył słusznie. Charlie jednak pokręciła głową nieco zirytowana faktem, że nie zrozumiał od razu co miała na myśli.
- A co jak skończy się tak szybko jak przy Alex? Albo i wcześniej?- podzieliła się z nim swoimi obawami.
- To się skończy. To nic złego. Dostaną formułę i tyle. Nic im nie będzie. - zapewnił ją. Charlie nie była przekonana.

CZYTASZ
Charlotte II
RomanceMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...