Martin nerwowo poprawiał swój krawat. Miał wrażenie, że ten zaraz weźmie i go udusi. Sądził, że ten kto go wiązał, bo przecież król sam nie mógł tego zrobić jak to miał w zwyczaju przez te wszystkie lata, coś z nim zrobił a ten coraz bardziej zaciskał się na jego szyi.
- Zostaw go. - odezwała się Charlie, której jeszcze poprawiano loki.
- On mnie dusi. - jęknął żałośnie ale posłusznie zostawił pętle wokół szyi.
- Tylko ci się wydaje. Stresujesz się, to tyle.
- O nie, ja się nie stresuję. Ja chyba będę miał zawał. - mruknął i usiadł na krześle, mając dosyć. Zerknął na żonę i jakoś tak uśmiechnął się lekko na jej widok. Nic nie powiedział dopóki nie zostali sami. Dopiero wtedy się odezwał.
- Wyglądasz bardzo ładnie.
Charlie spojrzała na niego i zobaczyła jak szedł do niej.
- Czy ja wiem. Dziwnie mi w tym. - odparła zgodnie z prawdą. Martin objął ją od tyłu i pocałował w policzek.
- Uwierz mi, wyglądasz niesamowicie. - zapewnił ją i przejechał dłońmi po jej ciele, od piersi aż po biodra. Zawsze uwielbiał jak była zbudowana. To, że raz mniejsza czy większa, to było bez różnicy. Jego słabością było jej wcięcie w tali. Cholernie jej go pasowało. Zaraz też wrócił na jej piersi, schowane pod sukienką. Dzisiaj ubrano ją wyjątkowo prosto ale elegancko. Miała na sobie czarną, opinającą sukienkę lekko za kolano. Nie dało się w niej ukryć mankamentów ale na ten moment nie miała co do ukrycia. Brzuch jej nie wystawał dzięki majtkom wyszczuplającym, z wysokim stanem. Dzisiaj z chęcią założyła również cienkie rajstopy a na stopy szpilki. Miała jeszcze zarzucić na to szary płaszcz w grubą, czarną kratę.
- A ty co?- zapytała rozbawiona. Martin wzruszył ramionami.
- Nie mogę dotknąć żony?
- Możesz. Proszę bardzo. Tylko przypominam, że niedługo mamy wychodzić. - odparła. Mężczyzna jednak tym się nie przejął.
- Sądziłem, że powinniśmy starać się o dziecko.
Tu już oberwał zdziwionym spojrzeniem Charlie.
- Chcesz czy musisz?- zapytała niepewnie. Martin był szczerze zdezorientowany tym pytaniem.
- Chcę. Oczywiście, że chcę. A ty?
Charlie kiwnęła głową.
- I to bardzo. - odparła zgodnie z prawdą.
- Zdążymy?
- Postaram się. - zapewnił ją i poszedł przymknąć drzwi.
.
- Chwila!- wrzasnął Martin, słysząc pukanie do drzwi.
Charlie się zaśmiała głośno widząc jak wywracał oczami ale moment później o tym zapomniała, gdy zaczął się ruszać w niej szybko. Przez jej strój mieli nieco ograniczone pole manewru ale dali radę. Kobieta widziała męża w lustrze. Trzymał ją mocno za biodra i nie pozwalał im wypaść z rytmu. Próbowała być cicho ale miała lekki problem. Położyła się na rękach i starał się tłumić to, co wychodziło jej z ust. Wreszcie poczuła jak wszystko się po niej rozeszło i krzyknęła cicho. Podniosła nieco głowę, czując ruchy męża i uśmiechnęła się do niego, gdy to zostawił w niej wszystko. Oddychał ciężko ale był zadowolony.
Charlie wzięła chusteczki a ten dopiero wtedy ostrożnie się z niej wysunął. Kobieta szybko wsadziła je między nogi aby się nie wybrudzić. Nie chciało jej się przebierać. Znowu usłyszeli pukanie.
CZYTASZ
Charlotte II
RomanceMartin z Charlie wycierpieli już wiele. Jednak czy to będzie koniec? A może ich świat zawali się na nowo i to tak, że nie będą potrafili się już z tego podnieść? A może to będzie ich koniec? Czy przetrwają wszystko? Czy wyjdą z tego razem, a może...