47.

39 4 0
                                    

Z Charlie wcale nie było dobrze jednak dopóki jej rodzina była przy niej, udawała nieco. Ci sądzili, że coś się działo ale tego nie komentowali i dopiero po dłuższym czasie wyjechali od niej a Max, również nieco ją zjechał za nie powiedzenie mu o wszystkim wcześniej. Tu królowa się nieco rozczuliła widząc jego troskę, po czym zostali sami.

Po tym jak ich rodzina odjechała, Charlie nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Zamknęła drzwi i odwróciła się do męża.

Widział, że jakaś panika, która do tej pory była z tyłu, teraz pojawiła się w jej oczach. Nerwowo obciągała rękawy bluzy. W pewnym momencie zauważył jak zaczęła drapać skórę na nadgarstku. Wiedział co robiła i ruszył do niej ale ta przestała sama to robić i wyciągnęła do niego ręce.
Przez myśl mu przeszło, że ich córka robiła tak samo i już wiedziała po kim to miała.
Podszedł do niej szybko i chwycił ją. Wtuliła się w jego pierś ale ku jego zdziwieniu, nie wybuchnęła płaczem. Po prostu chciała jego bliskości, jego ciepła przy sobie. Musiała czuć bicie jego serca, tak uspokajała się od tylu lat i teraz też to zdawało egzamin.

Martin obejmował ją, mocno zaniepokojony ale nic nie mówił. Nie wiedział ile z nią stał ale doszedł do wniosku, że chyba trochę bo służba co chwila ich mijała, niektórzy ich wymijali. Raz przyjechał ktoś z pocztą a oni nadal stali w tym samym miejscu. Nie przejmowali się jednak tym co pomyślą o nich. Znali tych ludzi, zwłaszcza tych którzy byli z nimi od samego początku. Byli świadomi ich poglądów i wiedzieli, że nie patrzyli na nich jak na robaki.

- Dobrze się z tobą stoi ale chce mi się siku. - wymamrotała w pewnym momencie Charlie w jego pierś i poczuła zaraz jak ta zaczęła chodzić ze śmiechu. Podniosła wzrok na rozbawionego męża.

- Bawi cię mój mały pęcherz?- spytała ale ten pokręcił głową.

- Ależ skąd. Ty mnie bawisz. - Odparł, cmoknął ją w czubek głowy i poszli na górę. Charlie od razu weszła do łazienki a Martin usiadł nieco ciężko na łóżku. Czuł lekkie mrowienie w nogach i nie chciał aby przerodziło się to w coś gorszego. Nie teraz. Zaraz wróciła do niego żona nieco bardziej przybita i usiadła przy nim.

- Jak myślisz, ile będziemy musieli czekać zanim zaczniemy się znowu starać?- spytała a ten zrobił wielkie oczy słysząc jej pytanie. Ta jednak siedziała spokojnie przy nim i gładziła go po udzie, widząc jak machał nieco nogami. Wiedziała co to oznaczało. Było to dla niego tak dziwne pytanie, że nie wiedział jak na to zareagować.

- Ale.. Ale o czym ty mówisz?

- Zastanawiam się kiedy będziemy mogli znowu spróbować. Wiem, że na pewno nie teraz bo ciągle krwawię tylko noe wiem ile musimy czekać po tym. - wyjaśniła swoje pytanie ale miała wrażenie, że on je zrozumiał tylko zdziwiło go coś innego.

- Nie sądzisz, że to za szybko? Może powinniśmy poczekać trochę?

- Czemu? Ustaliliśmy, że chcemy kolejne dziecko i żeby nie było między nim a Alex dużej różnicy wieku. Musimy próbować. - odparła ale on kręcił głową.

- Charlie, musisz najpierw dojść do siebie, nie tyle co fizycznie ale psychicznie.

- Nic mi nie jest. - warknęła i zabrała od niego rękę.

- Właśnie, że jest. Wiem to bo ze mną też nie jest jeszcze dobrze po tym co się stało. Musimy dać sobie trochę czasu. Nie mówię, że mamy czekać nie wiadomo ile ale chociaż uporajmy się z tym co się stało. - wyjaśnił łagodnie widząc, że właśnie potwierdziła jego słowa swoim warczeniem. Charlie zmarszczyła nos i patrzyła na niego nieco zirytowana jednak widząc ten jego wiecznie wystraszony wzrok, uspokoiła się nieco.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz