35

16.4K 1K 39
                                    

Wsłuchiwałyśmy się w piosenki grane przez chłopaków, obserwując ich z trybun, znajdujących się naprzeciwko sceny. Dzieliła nas dość spora odległość, ale że nie mogłyśmy im przeszkadzać na scenie, a siedzenie pod nią jest dość niewygodne, kiedy ciągle musisz zadzierać podbródek do góry aby na nich spojrzeć, postanowiłyśmy się przejść po trybunach.

- Koncert zaczyna się za cztery godziny, a widziałaś tych ludzi przed budynkiem? – zapytała.

- Nigdy tego nie zrozumiem, przez ten czas można tyle zrobić.

- Nie rozumiesz bycia fangirl.

- Nie jestem nią – zaśmiałam się.

- Taa... ja też. Mogliby tyle zrobić. Ciekawe jak to jest.

- Czekać pod budynkiem?

- Nie – prychnęła. – Żyć ze świadomością, że nie możesz nic zrobić, bez obserwacji twojej osoby przez innych.

- Za pewne do dupy. Ceną sławy jest brak prywatności w znacznym stopniu, nawet jeśli nie chcesz jej sprzedawać całkowicie. Po rozmowach z Calumem wiem, że to bywa strasznie męczące. Wyobraź sobie, że wyszłabym z nim na miasto. W przeciągu maksymalnie godziny, nasze zdjęcia krążyłyby już po Internecie z setką przypisanych historii do nich. Na dłuższą metę tak się nie da żyć. To musi wykańczać psychicznie. Zwłaszcza, że wystarczy jeden błąd nawet jeśli w twoim mniemaniu nim nie jest, a możesz zostać obsmarowany najgorszymi słowami.

- Wiesz... myślę, że on potrzebował kogoś, kto nie jest w to wmieszany, a go zrozumie i nie owija w bawełnę. Tak, poczytałam trochę waszych wiadomości – spojrzałam marszcząc na nią brwi. – Ale tylko trochę – przewróciłam oczami. Cała Su. – Myślę, że on naprawdę Cię lubi.

- A ja lubię jego.

- Co się działo tam z tyłu, hmm?

- I wszystko popsułaś – zaczęłyśmy się śmiać. – Nic, trochę bezsłownego flirtu – spojrzała na mnie znacząco. – Do niczego nie doszło, ale aż czułam to napięcie. Dawno się tak nie czułam, ehh.

- Może warto zaryzykować?

- Może – odpowiedziałam i przeniosłam wzrok z niej na scenę, a dokładniej na Caluma. – Cieszę się, że jesteśmy tu razem.

- Połówko Caileen i Su – usłyszałam głos Ashtona.

- Ja mam imię!!! – krzyknęłam, co rozniosło się echem po hali.

- Zapraszamy do nas! – krzyknął Mike, a głośniki aż zapiszczały, na co się skrzywiłam. – Sorki – dodał.





Pewnie dodam jeszcze jeden, bo po co zostawiać na jutro to co jest napisane przy braku weny...

Lov U♥

I hate that I want you ✉ C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz