147

9.9K 607 90
                                    

W Los Angeles byłem dopiero po czwartej popołudniu. Czas podczas lotu i odprawy dłużył mi się niemiłosiernie, a kiedy w końcu opuściłem lotnisko, pobiegłem do taksówki podając kierowcy adres szpitala, który Mike przesłał mi w SMSem, zaraz po tym jak wyciągnął go od Susanne.

Siedziałem teraz przed salą, w której leżała Leen, cholernie się niecierpliwiąc. Długo jeszcze ten lekarz będzie u niej?! Su siedziała naprzeciwko mnie mierząc mnie wściekłym spojrzeniem. Gdyby wzrok mógł zabijać, już byłbym trupem.

- Naprawdę musiała wylądować w szpitalu abyś się tu pojawił? – prychnęła.

- Su, proszę...

- Ciężko było się odezwać, nie? Dopiero jak coś jej się stało, to coś w tobie pękło?

- Zachowałem się jak kretyn, okay? Nie zmienię tego – westchnąłem.

- Przynajmniej jesteś tego świadom – burknęła.

- Powiesz mi w końcu co się stało? Bo jedyne co wiem to to, że jest nieprzytomna.

- Aaron – zmarszczyłem brwi.

- Co?

- Już go złapali. Jest chory. Ubzdurał sobie, że jeśli Leen jest pokłócona z tobą, to kiedy będzie potrzebować pomocy, zwróci się z tym do niego... - wzięła głęboki wdech. – Dlatego zepchnął ją ze schodów – odwróciła wzrok. – Mógł ją zabić – dodała ciszej. Niemal czułem jak blednę. Znów spojrzała na mnie. – Nie wiem jak to dokładnie było, trzeba zapytać Leen. Szczęście w nieszczęściu, nie licząc lekkiego wstrząsu mózgu, złamanego nadgarstka, stłuczonych kilku żeber i skręconej kostki, nic jej nie jest. Właśnie ją wybudzają, dlatego tyle to trwa. Nie żeby mi powiedzieli, podsłuchałam – drzwi do sali, otworzyły się. Pielęgniarka nas minęła, a zaraz za nią pojawił się lekarz. – I co z nią? – blondynka od razu wstała, a ja zaraz za nią. Oboje patrzyliśmy wyczekująco na mężczyznę.

- Państwo są z rodziny? – zapytał.

- To jej narzeczony – odpowiedziała od razu, jakby już wcześniej o tym myślała i była przygotowana na taką okoliczność. Spojrzał na mnie, mierząc mnie przez chwilę wzrokiem, którego ani na chwilę nie odwróciłem. Westchnął.

- Wszystko powinno być dobrze. Lekki obrzęk mózgu ustąpił. Jak wszystko pójdzie dobrze, wyjdzie za dwa, trzy dni. Podaliśmy jej środki nasenne, aby odpoczęła.

- Możemy do niej wejść? – zapytałem.

- Pojedynczo i nie na długo, a teraz przepraszam – posłał nam lekki uśmiech i odszedł.





Muszę dokończyć rozdział na dodatek do TFTL ;c Nie chce mi się, nic mi się nie chce xD

Lov U♥

I hate that I want you ✉ C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz