88

12.5K 766 19
                                    

Po dwóch tygodniach spędzonych z chłopakami i ich przyjaciółmi, czułam się jak wrak człowieka, dosłownie. Te czternaście dni to była jedna, wielka niekończąca się impreza, mocno zakrapiana. Nie spałam dłużej niż cztery godziny na dobę, więc kiedy w przedostatni dzień postanowiliśmy przystopować i wyspać się przed powrotem, wszyscy padliśmy jak na zawołanie.

Przez cały ten czas z Calumem, nie mieliśmy za bardzo czasu aby być sam na sam. W zasadzie byliśmy sami tylko wtedy kiedy spaliśmy, bo nie zdążyliśmy się obudzić, a już zaczynała się impreza lub szykowaliśmy się do jakiegoś wyjścia, a później nie mieliśmy już sił na cokolwiek innego, poza padnięciem na łóżko i zaśnięciem. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak imprezowałam i tyle piłam, ale obym nie musiała tego szybko powtarzać, to wykańczające.

Dlatego kiedy wylądowaliśmy w Los Angeles, a zaraz potem w moim mieszkaniu, wcale nie było dziwne to, że zasnęliśmy po pięciu minutach, śpiąc kolejne dwanaście godzin, jak nie dłużej.

Obudziłam się i usiadłam, przecierając twarz. Rozejrzałam się po pokoju, w którym panowała ciemność, choć okna były niezasłonięte. Sen wcale mi nie pomógł, czułam się jeszcze bardziej zmęczona.

Westchnęłam i podniosłam się zostawiając Caluma śpiącego. Wyszłam z pokoju i przeszłam do kuchni. O dziwo w mieszkaniu panował idealny porządek, choć się go nie spodziewałam po kilkudniowym pomieszkiwaniu tu przez Mianne.

Sięgnęłam po butelkę z woda, odkręciłam ją i upiłam kilka łyków. Czuję się jakbym wciąż miała kaca, co jest niemożliwe. Nie jestem pewna, ale w wakacje chyba się odpoczywa, a nie katuje jeszcze bardziej, choć nie mogę powiedzieć, że źle się bawiłam. Było świetnie.

Poczułam oplatające mnie ramiona wokół brzucha i pocałunek na ramieniu.

- Dzień dobry.

- Raczej noc – zaśmiałam się. – Jest po czwartej.

- To nad ranem. Mówiłem, że dzień – odwróciłam się w jego stronę i oparłam głowę na jego obojczyku. – Co jest Leen?

- Nic. Po prostu wciąż jestem zmęczona, a ponoć to miały być wakacje – zaśmiał się.

- Bardzo zmęczona? – poczułam pocałunek na szyi. Zabrał z mojej dłoni butelkę, a po chwili jego dłonie znalazły się na moich biodrach, podwijając moją koszulkę.

- Może jednak nie aż tak bardzo – podniosłam głowę, a on od razu złączył nasze usta. Objęłam ramionami jego kark. Podniósł mnie, sadzając na blat i stanął między moimi nogami.

- Wreszcie sami – szepnął.





Zapomniałam wspomnieć po poprzednim rozdziale, że będzie mały przeskok w czasie z akcją, bo jak wcześniej wspominałam, nie mam weny na te wakacje i już mi się one znudziły xD

I nie mam też weny na seksy, więc wybaczcie koniec rozdziału w takim momencie :D

Lov U♥

I hate that I want you ✉ C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz