188

9.8K 649 69
                                    

- Mieszkałyśmy razem tak krótko i już mnie porzucasz?! – Su leżała na moim, już starym, łóżku i ciągle narzekała, kiedy się pakowałam. Wiedziałam, że tylko udaje i po prostu nie chciało jej się mi pomagać. Kochana.

- Będziesz miała mieszkanie tylko dla siebie – zaśmiałam się. – Zresztą nie wyprowadzam się na drugi koniec świata, wciąż zostaję w Los Angeles.

- Porzucasz mnie dla tego Azjaty! – przewróciłam oczami. – A tak na serio – podniosła się w końcu i stanęła obok mnie. – Tak po prostu kupił dom i zaoferował Ci wspólne mieszkanie?

- Zdefiniuj wspólne, kiedy przez ¾ roku praktycznie go nie będzie.

- Czyli w zasadzie to kupił dom dla Ciebie.

- Wcale nie.

- Znalazłaś sobie sponsora.

- Dzięki, kochana jesteś – burknęłam, na co ta zaczęła się śmiać.

- Jeszcze tylko czekam na oświadczyny.

- Nie oświadczy mi się, a przynajmniej nie teraz. Wspólne mieszkanie, a planowanie ślubu to co innego.

- Będziecie żyć na kocią łapę?

- Tak, z gromadką psów – zachichotałam. Schyliłam się, podnosząc pudełko. Otworzyłam wieko. – Oh, zapomniałam o nich, miałam je dać kuzynce.

- Kupiłaś jej mini butki?

- Nie jej tylko dla jej dziecka. Urodziła niedawno.

- Leen! – usłyszałyśmy Caluma i dźwięk zamykanych drzwi.

- Wykorzystam je – zabrała je szybko z pudełka i pobiegła na korytarz.

- Leen się pakuje? – zapytał.

- Tak, ale um... to Ci się przyda. Dobrze, że kupiłeś dom – wyjrzałam zza drzwi widząc jak blondynka klepie go po ramieniu i idzie w stronę kuchni, zostawiając buciki na jego dłoni. Telefon wypadł mu z drugiej, a minę miał nie do opisania. Zamrugał kilkukrotnie, jakby przetwarzał to co Su, chciała mu przekazać i oczywiście, było to kłamstwem. Wziął głęboki wdech, chyba zbierał się w sobie aby tu przyjść. Z jednej strony było to zabawne, a z drugiej było mi go trochę szkoda.

Wróciłam do pakowania. Ciekawe co zrobi. Słyszałam kroki, ale się nie odwróciłam. Sięgnęłam po kolejne ubrania, składając je i wrzuciłam do walizki. Poczułam obejmujące mnie ramiona wokół brzucha i pocałunek na szyi.

- Hej skarbie.

- Szybko to załatwiłeś – odwróciłam się w jego stronę z uśmiechem. – Coś nie tak? – zapytała, dostrzegając na jego twarzy niepewność. Uniósł buciki.

- Czy ty..?

- Tak, kupiłam je – odpowiedziałam, chociaż wiedziałam, że nie o to mu chodzi. Zabrałam je, chowając do pudełka. – Dla mojej kuzynki – dodałam.

- C-co?

- Niedawno urodziła – zamrugał kilkukrotnie.

- Susanne!!! – wydarł się, a ja starałam się usilnie powstrzymać śmiech.

- Musiałam to zrobić, Cally! Musiałam! – odkrzyknęła, śmiejąc się.

- Ja ją zaraz...

- No już, spokojnie – złapałam dłońmi za jego policzki. – Może kiedyś, Cal. Może kiedyś – musnęłam jego usta.

I hate that I want you ✉ C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz