177

10.1K 626 84
                                    

- Pójdę do niej – powiedziałam zabierając prezent i zaczęłam wchodzić po schodach.

- Co? Tak, tak, idź – usłyszałam Mike'a.

- Będziemy w salonie – dodał Calum, kiedy byłam już na górze. Podeszłam do odpowiednich drzwi i weszłam do środka. Vi od razu poderwała się z miejsca.

- Jest zły? Wściekły? Wkurzyłam go?! - czy ona panikuje?

- Co? Nie, spokojnie młoda – zaśmiałam się. – Może go tym zaskoczyłaś, ale nie jest wkurzony ani nic z tych rzeczy.

- Co mi odbiło? Znienawidzi mnie...

- Uspokój się, Vivianne – spojrzała na mnie. – Wiem, że Michael Ci się podoba, okay? Ale nie możesz się tak po prostu na niego rzucać. Kiedy zejdziemy na dół, zachowuj się normalnie i będzie dobrze.

- Łatwo Ci powiedzieć.

- Nie wiem co Mike do Ciebie czuje, czy czuje do Ciebie cokolwiek, nie wiem. Ale wiem jak to jest, kiedy zakochasz się w kimś z kim nie możesz być. Też przez to przechodziłam, to chyba po prostu taki etap w życiu. To nie jest łatwe, ale chyba wolisz aby po prostu był, co?

- Pewnie ma mnie za gówniarę.

- Gdyby tak było, myślisz że przyleciałby tutaj? Że kupowałby Ci prezent z każdego kontynentu, tak jak chciałaś? Naprawdę Cię lubi, nawet jeśli ciągle z niego przez to żartujemy – posłała mi wkurzone spojrzenie. – Ej, to zabawne. Ale wracając... to twoje urodziny, więc... proszę – podałam jej prezent, który miałam cały czas przy sobie i na który nie zwróciła wcześniej uwagi. Wyciągnęła z niego bordowy materiał. Była to sukienka, dopasowana na górze z rozkloszowaną spódnicą. Lekka i zwiewna z koronkowymi detalami. – Prosto z Sydney. Mam nadzieje, że Ci się podoba.

- Jest świetna, dziękuję! – przytuliła się do mnie.

- Wszystkiego najlepszego. Zakładaj, to twoja impreza – chwilę później miała ją już na sobie, a ja zapięłam zamek. – No... Mike padnie – jej policzki przybrały na kolorze. – Może nawet skradnie Ci całusa – puściłam jej oczko.

- Przestań – zaśmiałam się. – Nie przeszkadza Ci to?

- Co? Masz piętnaście lat, to normalne, że się zakochujesz i chcesz doświadczyć niektórych rzeczy z chłopakami, oczywiście z umiarem, nawet jeśli chłopak, który Ci się podoba jest o sześć lat starszy. Nie będę Ci prawić kazań, sama jestem ciekawa jak to się potoczy.

- Jesteś najlepsza – znów się do mnie przytuliła.

- I tak będę miała Cię na oku – zaśmiała się przez to co powiedziałam. – Jego też. O której ma przyjść reszta dzieciaków?

- Ej – mruknęła. – Kate ma być zaraz, reszta koło piątej.

- Okay, chodźmy na dół, musimy przygotować salon na twoją pierwszą imprezę.

- Tylko żeby nie skończyła się jak twoja.

- Oj tam... to tylko kilka stłuczonych rzeczy – mruknęła. – Że też rodzice musieli Ci opowiedzieć – wyszłyśmy z pokoju, kierując się na schody.

- Calum, możesz zająć się walizkami? – zapytałam wchodząc do salonu. – Cześć Kate.

- Hej- odpowiedziała mi uśmiechając się szeroko. Oh, jeszcze się nie przyzwyczaiła do nich.

- Mike zajmie pokój gościnny na górze.

- Okay – brunet wstał i cmoknął mnie szybko w usta. Spojrzałam na Michaela, którego wzrok utkwiony był w Vi. – Rusz dupę Clifford, nie jestem twoim kamerdynerem – dodał.

- Tak, jasne – zachichotałam.

- Gapił się na Ciebie – pisnęła blondynka.

- Bo tak jakby wcześniej go pocałowałam... - zaśmiała się nerwowo.

- Co zrobiłaś?! O mój Boże!

- Ej, ej, spokojnie. Ja wiem, że chcecie teraz popiszczeć i tym podobne, ale musimy coś zrobić z tym salonem, prawda? Ile w ogóle będzie osób?

- Koło dwudziestu, nie zapraszałam połowy szkoły, jak ty.

- Przynajmniej mam co wspominać, chociaż po twoim wyskoku... ty też.




Mivi! Nie wiem dlaczego, ale uwielbiam ten paring :D

Pojawił się drugi rozdział In love with him, jakby ktoś jeszcze nie widział/czytał xD Zapraszam!

Lov U♥

I hate that I want you ✉ C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz