41

16.3K 1K 50
                                    

Znajdowaliśmy się w kasynie już dobre dwie godziny, chociaż jedną spędziliśmy przy barze rozmawiając tak po prostu. Teraz krążyliśmy między stolikami szukając innej gry niż poker, za którym nie przepadałam, a w którego zagrałam z Calumem, co mi poszło beznadziejnie i przegrałam pięćset dolarów, a mu szło średnio i zrezygnował po kilku kolejkach. Graliśmy też w blackjacka, gdzie wyszłam na zero, a on wygrał tysiąc. Ja nie powinnam grać, serio.

- Nie rób takiej miny – usłyszałam.

- Wspominałam, że gry karciane mnie nie lubią?

- Chyba nie.

- Więc wspominam. Nie lubią mnie – zaśmiał się.

- Daj spokój, nie było tak źle – spojrzałam na niego spode łba. – Wcale nie wyglądasz groźnie, raczej słodko - teraz to ja się zaśmiałam. – Bardzo – złączył nasze usta, a ja od razu oddałam pocałunek.

- Jak dziwne jest to, że jeszcze nie natknęliśmy się na żadnego z chłopaków czy Su? – zapytałam, ścierając delikatnie kciukiem pozostałości mojej szminki z jego ust.

- To miejsce jest ogromne – odpowiedział z rozbawieniem patrząc gdzieś za mną. – I chyba znalazłem następną grę – uśmiechnął się.

- Jaką? – zapytałam.

- Ruletka.

- Jak zbankrutować część pierwsza, wyjdź z Calumem Hoodem do kasyna – prychnął, starając się stłumić śmiech. Chwilę później byliśmy już przy odpowiednim stoliku.

- Trzymaj – powiedział podając mi żeton. Spojrzałam na niego.

- Calum...

- Hmm?

- To pół tysiąca.

- Wiem – zmrużyłam oczy.

- Pozwalam Ci obstawić za mnie.

- Dwadzieścia jeden czerwone – usłyszałam krupiera, po czym zaczął rozliczać żetony.

- Uśmiech – uniosłam jedną brew patrząc na bruneta z politowaniem.

- Przyjmuję nowe zakłady – odezwał się mężczyzna.

- No już, już – ponaglił mnie.

- Siedemnaście – powiedziałam kładąc żeton na stół.

- Czarne – dodał brunet, kładąc swój na odpowiednie pole.

- Za mnie hmm? – posłał mi całusa. Chwilę później reszta zakładów padła, a ruletka kręciła się. – Oddam Ci te pięć stów.

- Nie – odpowiedział obejmując mnie ramieniem.

- Tak – mruknęłam kładąc dłoń na jego.

- Nie.

- Tak.

- Nie.

- Tak.

- Nie.

- Nie kłóć się ze mną.

- Będę.

- Cal...

- Siedemnaście czarne – oboje spojrzeliśmy na krupiera.

- Brawo dla tej pani – wskazał na mnie.

- Trafiłaś – usłyszałam Caluma.

- Co? – spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

- Najwyższą wygraną. Obstawiłaś liczbę.

- O mój...

- Pani żetony – przysunął je do mnie, a ja patrzyłam na nie niepewnie.

- Leen?

- W życiu niczego nie wygrałam – powiedziałam, na co ten się zaśmiał i złożył pocałunek na mojej skroni. Podniosłam na niego wzrok. Uśmiechnął się do mnie. Złapałam go za policzki i złączyłam nasze usta w mocnym pocałunku.

- Przyjmuje zakłady – usłyszałam.

- Ja podziękuję – powiedziałam zabierając żetony. Odeszliśmy od stołu.

- Dlaczego to zrobiłaś?

- Bo bym to przegrała. Nie mogę od tak zmarnować swojej pierwszej wygranej – zaczęłam liczyć. – Calum?

- Co?

- Tu jest dwadzieścia tysięcy. Idziemy to wymienić, za nim gdzieś przegram – zaczął się śmiać.

Kilka minut później trzymałam plik banknotów w dłoni, udając, że się nim wachluję. Wciąż nie mogłam w to uwierzyć. Chyba jestem w lekkim szoku.

- CalPal.

- Co tym razem skarbie? – odpowiedział z rozbawieniem.

- Aww słodko – uśmiechnęłam się szeroko. - Ej, nie zmieniaj tematu. Idziemy do klubu ze striptizem.

- Chyba za dużo wypiłaś.

- To tylko szok, ale rozumiem. Wolisz osobisty pokaz – przygryzłam dolną wargę patrząc wprost w jego oczy. Zrobiłam krok do przodu, stając w minimalnej odległości od niego, a czubki naszych nosów się stykały. – Ale nie mam klucza od swojego pokoju – szepnęłam. – I co z tym zrobimy?

- Tak się składa, że ja mam klucz do swojego – odszepnął.





Okay... nie obiecuje, że w kolejnym rozdziale będą seksy, chociaż wiem, że byście nie narzekali.

Moja wena chyba powoli wraca, ale nie jestem pewna czy na seksy Caileen xd

Na razie zabieram się za pisanie TFTLSC :)

Lov U♥

I hate that I want you ✉ C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz