129

11K 622 49
                                    

- Musimy? – westchnąłem, patrząc na Leen, która grzebała w szafie.

- Tak, obiecaliśmy. Obiecałeś mi – powiedziała. – Może być ta? – pokazała mi szary materiał.

- Nie – burknąłem, na co przewróciła oczami. – Zmieniłem zdanie.

- Co do sukienki czy wyjścia? Jednak założę tę – przewiesiła ciemnoczerwony materiał przez drzwi szafy.

- Wyjścia – spojrzała na mnie.

- Chcę Ci tylko przypomnieć, że jutro wieczorem wylatujecie – ściągnęła szorty, bluzkę, a później stanik. Okay, to rozpraszające. Sięgnęła po sukienkę, naciągając materiał na swoje ciało. – To ostatnia szansa żeby gdzieś razem wyjść. Będą chłopcy, moi znajomi i już się zgodziłeś wyjść do tego pieprzonego pubu, więc nie zmieniaj, od tak, zdania.

- Wolałbym zostać z tobą i się tobą nacieszyć – mruknąłem podchodząc do niej. – Jakoś wcześniej mogliśmy się wykręcać od spotkań z nimi – moje dłonie znalazły się na jej biodrach.

- Ale nie tym razem.

- Dlaczego?

- Patric ma urodziny.

- Kto? – przewróciła oczami po raz kolejny. Chyba zaczynałem ją irytować.

- Mój przyjaciel i kuzyn Aarona w jednym.

- Oh świetnie, ten idiota też tam będzie.

- Przecież o tym wiesz – spojrzała na mnie z niedowierzaniem. – Su oznajmiła Ci to już na samym początku, kiedy pytała czy idziemy, a zresztą... - odsunęła się ode mnie. – Rób co chcesz. Ja idę – wyminęła mnie i skierowała się do wyjścia z pokoju. Wypuściłem głośniej powietrze z ust, odprowadzając ją wzrokiem. Chcę zdjąć... - Nawet o tym nie myśl – rzuciła, jakby czytała mi w myślach. Poszedłem za nią i oparłem się o framugę drzwi od łazienki, obserwując ją.

- Mam deja vu – powiedziałem, na co ta się zaśmiała.

- Przypomniało Ci się Vegas? Czy te pięćdziesiąt innych razów, kiedy przyglądałeś mi się, jak się maluję?

- Jeśli jesteś zła to mi to po prostu powiedz, a nie rzucasz złośliwymi uwagami.

- Jestem zła.

- Nie w sposób nie zauważyć - prychnąłem.

- No widzisz? I po co mam Cię o tym informować, skoro wiesz? – odwróciła się w moja stronę. – Naprawdę Calum... zaczynasz działać mi na nerwy. Co Ci szkodzi wyjść na trzy- cztery godziny do pubu i wypić piwo?

- Gdybyś ty nie miała ochoty wychodzić, to byśmy nie szli...

- To zostań tu sobie sam! Jak ty mnie wkurwiasz! – usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi. Dziewczyna wychyliła się tak aby zobaczyć, kto jest za mną, a ja odwróciłem się.

- Oh... chyba przerwaliśmy kłótnię... - powiedział Luke.

- Zamknąć jadaczki i ubierać buty – wtrąciła się Su.

- Gdzie reszta? – zapytała Leen wymijając mnie.

- Teraz będziesz mnie ignorować? – zapytałem, ale odpowiedzi nie dostałem. Jedynie zerknęła na mnie znacząco.

- Na dole. Lucas był pod ręką, więc go zabrałam – zaśmiała się. – O co poszło? – spojrzała za nią, jak wchodzi do pokoju. – A ty co tak stoisz? Zakładaj buty.

- On nie idzie! – usłyszałem.

- A właśnie, że idę! – sięgnąłem po trampki.

- Świetnie, cały wieczór popsuty – burknęła zatrzymując się obok, założyła czarne buty na obcasie i wyprostowała się. Teraz byliśmy praktycznie tego samego wzrostu. – No co? – spojrzała na mnie.

- Nie musimy tam jechać... - zaczął Luke.

- On nie musi tam jechać – powiedziała i wzięła go pod rękę. – Idziemy, zanim całkowicie popsuje mi humor – otworzyła drzwi i razem z blondynem opuściła swoje mieszkanie. Syknąłem cicho.

- Cały wieczór napięcia seksualnego – przeniosłem wzrok na Susanne. – A nie? Jestem ciekawa jak szybko to wybuchnie – zaśmiała się złowieszczo. – Seks na zgodę... tylko bądźcie później ostrożni, jak już was poniesie, żeby za szybko małego Caileeniątka, a nie było, bo wiesz... jak zaczniecie się spieszyć, aby zedrzeć z siebie ubrania to możecie zapomnieć o zabezpieczeniu czy coś.

- Ty już masz to wszystko dokładnie wyobrażone, prawda?

- Yep – przytaknęła, jakby to było coś normalnego.

- Czemu mnie to nie dziwi? – wzruszyła ramionami.





Mam dzisiaj dzień "chcę zrobić tyle rzeczy, ale nie zrobię ani jednej, bo jestem zbyt leniwa" xD

Coraz bliżej dramy, coraz bliżej dramy... hehe :D

Lov U♥

I hate that I want you ✉ C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz