132

10.6K 612 66
                                    

Poczułem ciężar na sobie, a po chwili drobne pocałunki na twarzy. Wypuściłem głośniej powietrze z ust i niechętnie otworzyłem oczy, by zobaczyć uśmiechniętą Leen siedzącą na mnie okrakiem. Na moje usta wkradł się delikatny uśmiech.

- Dzień dobry – pocałowała mnie. – Jak się spało?

- Okay – mruknąłem, przecierając dłońmi twarz. – Która godzina? – zapytałem, bawiąc się brzegiem mojej koszulki, którą miała na sobie.

- Dziewiąta. Zrobiłam śniadanie. O jedenastej musisz być w domu z chłopakami.

- Wiem... nie przypominaj mi – westchnąłem. – Chce tu zostać.

- To twoja praca, mój drogi.

- Wiem.

- Jak ty dużo rzeczy wiesz – zaśmiała się. – Szybko minie – dodała.

- Nie spotkasz się z nim – spojrzała na mnie pytająco. – Z Aaronem. Nie ma mowy – westchnęła. – Nie spotkasz się z nim, Leen. Nie zgadzam się. Obiecaj mi to.

- Obiecuję, Calum – odpowiedziała. – Nie spotkam się z nim, na pewno nie sama.

- Nie ważne czy z kimś czy nie. Nie spotkasz się z nim – powiedziałem, podciągając się do pozycji siedzącej i patrząc prosto w jej oczy.

- Okay – musnąłem jej usta.

- To co z tym śniadaniem?

- Stygnie – odpowiedziała z rozbawieniem, po czym wstała.

- Co w menu? – podniosłem się i skierowaliśmy się w stronę kuchni.

- Omlet z serem, szynką, cukinią i papryką, tosty ze szpinakiem i łososiem i coś na słodko czyli tosty francuskie. No i kawa lub soczek do wyboru – zachichotała.

- Kiedy wstałaś? – zapytałem zaskoczony ilością rzeczy, które przygotowała.

- Jakąś godzinę temu – wzruszyła ramionami. Zatrzymaliśmy się dopiero w kuchni. – Nie chciałam Cię budzić i - odwróciła się w moją stronę. – Pomyślałam, że... jak na razie to ostatni nasz wspólny posiłek, sam na sam, więc... chciałam się trochę do tego przyłożyć – nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Pochyliłem się i pocałowałem ją.

- Dziękuję.

- Jest za co – podniosła lewą dłoń pokazując mi palec wskazujący i plaster na nim. – Widzisz jak się poświęciłam? – zacząłem się śmiać.

- Oczywiście skarbie, tu pewnie lała się krew, kiedy spałem – prychnęła, udając obrażoną. – No już, już bez fochów mi tu.

- Fochów? Okay, skoro tak chcesz – pokręciłem głową z niedowierzaniem, widząc jej uśmieszek.

- Zboczuszek.

I hate that I want you ✉ C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz