Egzamin na Chunnina part I

154 7 1
                                    

Trybuny były zatłoczone. Wszyscy z niecierpliwością wyczekiwali rozpoczęcia walk.

Z pozoru młoda kobieta o długich blond włosach oraz sporym,rzucającym się w oczy biuście siedziała na najwyżej położonym tarasie.

- Hokage-dono. – usłyszała męski głos. Natychmiast wstała.('dono' –przyrostek używany przy zwrotach do cenionej osoby, o takim samymstanie społecznym)

- Mizukage-sama. Proszę spocząć. – wskazała na fotel obokswojego. Brakowało jeszcze tylko przedstawiciela Wioski Ukrytej w Piasku, aleTsunade doskonale wiedziała, że się nie zjawi. Bo nie żyje. Czwartego Kazekagezamordował Orochimaru, który podstępem zjawił się na ostatnim Egzaminie wskórze ów shinobi, zabijając uprzednio jej właściciela.

- Myślę, że możemy zacząć. – uśmiechnęła się do niegoporozumiewawczo. Był to jednak jak najbardziej pozorny uśmiech. Tsunade musiałauważać, aby nie wywołać wojny, ponieważ stosunki z Wioskami Ukrytego Liścia iUkrytej Mgły nie miały między sobą zbyt dobrych relacji.

Kobieta, wyglądająca jak dwudziestoparolatka, wrzeczywistości mająca pięćdziesiąt, wstała i użyła swoich potężnych strungłosowych, które nieraz wystraszyły najodważniejszych shinobi w Konoha, zwracającsię do tłumu.

- Drodzy mieszkańcy oraz szanowni goście! Mam przyjemnośćrozpocząć Trzecią Część Egzaminu na Chunnina! Z dwóch poprzednich Egzaminów wyłonionoósemkę kandydatów, których walki będziecie oglądać już za chwilę! Dziękuję iżyczę dobrej zabawy! – rozpoczęły się gorące brawa.

- No dobra. – do ósemki nastoletnich shinobi podszedł jouninz Konoha. – Będę Waszym Egzaminatorem. Walczycie do póki któryś nie wstanie,podda się lub zginie. Jeśli zakończę walkę, nie chcę słyszeć żadnychsprzeciwów. Czy to jasne? – nikt mu nie odpowiedział. On jednak i tak wiedział,że będą przestrzegać wymienionych zasad. Nie mieli wyboru. -Pierwsze starcieHyuuga Neji i Rock Lee. Reszta idzie tam. – wskazał na mały taras, niewielewyżej od areny.

- Neji, nawet nie wiesz jak długo czekałem na tę walkę. –powiedział z entuzjazmem brwiasty kolega z drużyny białookiego.

- Dajmy z siebie wszystko. Niech wygra lepszy. – długowłosybrunet uśmiechnął się delikatnie.

- Możecie zaczynać! – ogłosił Egzaminator. W sekundę po tychsłowach rozpoczęła się bitwa.

Neji natychmiast uaktywnił swój Byakugan. Dzięki temu mógłwidzieć przepływ Chakry swojego kolegi oraz obraz otoczenia naokoło siebie.Nawet za własnymi plecami. Neji cierpliwie czekał na pierwszy atak kolegi. Niemusiał jednak czekać długo, bo łudząca kopia ich wspólnego sensei, bardzoszybko znalazła się za nim. Neji jednak to spostrzegł i zrobił unik. Lee mimotego się nie poddawał. Wręcz cieszył się jak dziecko. W końcu walczył zgeniuszem klanu Hyuuga. Chłopak szybko załapał, że Neji nie ma zamiaru się znim bawić, tuż po ostatnim ataku białookiego, dlatego też zrzucił ze swoich nógciężarki o łącznej wadze czterech ton. Łomot, który wydało owe obciążeniewywołało na widowni zgodny odgłos podziwu. Zdziwili się jeszcze bardziej, gdyLee ruszył do ataku. Jego prędkość była tak niewiarygodna, że mało któryobserwator nadążał śledzić ruchy brwiastego. Neji tego właśnie się obawiał.Doskonale wiedział, że nie ma szans z prędkością kolegi. Ale przypomniał sobie trening,jaki odbywał przez ostatnie pół roku. Nie opuszczała go również myśl o prośbiejego kuzynki.

Za nim Hinata odeszła, Neji zauważył, że coś się w niejzmieniło. Miała w sobie jakiś magnetyzm, któremu nie potrafił się oprzeć.Wiedział doskonale, że o rok młodsza dziewczyna, spadkobierczyni całego klanu,nigdy nie mogłaby być nikim więcej niż przyjaciółką. Myślał nad tym bardzodługo i postanowił, że gdy Hinata wróci będzie bronił jej, jej szczęścia orazwszystkiego, na czym jej będzie zależało. Kiedy uśmiechała się wtedy do niego,czuł się...No właśnie. Co to było za uczucie? Miłość? Zapewne, ale oprócz tegobyło coś jeszcze. Coś, co czujemy, gdy najdelikatniejszy wiatr owiewa naszetwarze. To przyjemne ściskanie w żołądku. Tak to było to – wolność. A dlaNejiego wolność oznaczała tylko jedno – szczęście.

Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz