Gdy majowe słońce rozdajeobficie swe promienne, ciepłe pocałunki, całe niebo jest jednym żywym błękitem.Rozkosznie ciepły, południowy wiatr, który dociera do najdalszych granicpółnocnej ziemi woła wszelkie stworzenie do rodzenia życia. Wówczas cały światwydaje się być doskonale piękny.
Tak jak wielu przed nią irównie wielu po niej, odkryła to Natsuki Nagoya, która wyciągnęła do ogroduwciąż słabą Hinatę. Dzień był przyjemnie ciepły. Oby dwie usiadły w altanceprzy oku wodnym, w którego tafli odbijały się gałęzie różowych kwiatówkwitnącej wiśni.
- Ładnie tu, Natsuki-chan.– powiedziała Hinata, zamykając oczy i oddając się pieszczotom wiatru. Nieusłyszawszy odzewu, brunetka otworzyła jedno oko i zauważyła, że blondynkabezwiednie jej się przygląda. – O co chodzi, Natsuki-nee-chan? – spytałabiałooka, uśmiechając się lekko, z figlarnie zamkniętym jednym okiem.
- Z wiatrem Ci do twarzy,Hinata-chan. – zaśmiała się blondyna. – Poczekaj tu. Pójdę zaparzyć namherbaty. – zielone oczy dostrzegły zapowiedź potoku słów, ale ich wymowny wyraztemu zaradził. Brunetka westchnęła lekko i odprowadziła uśmiechem siostręTsuchikage do domu. Wkrótce pojawiła się z powrotem, niosąc tacę z imbrykiem ikubkami.
- A gdzie Izumi-chan? –spytała Hinata, zabierając się do nalewania ciepłego napoju.
- Jeszcze śpi... – nagle zdomu słyszeć było dziecięcy płacz. – ...spała. – poprawiła się blondynka. –Pewnie jest głodna.
- W takim razie idź jejcoś przygotuj, a ja zobaczę co u niej. – zaproponowała nastolatka. Czuła, żezaczyna się przywiązywać do tej malutkiej istotki. Oby dwie wróciły się dodomu.
- Spotkamy się w ogrodzieza chwilę. – rzekła Natsuki, po czym zniknęła w kuchni, a Hinata powolipospieszyła na piętro. Jasnooka doskonale wiedziała, gdzie sypia dzieciątko,ale bała się do tego pokoju wchodzić. Jedynym powodem tego lęku był fakt, żebyła to sypialnia Tsuchikage. Piętnastolatka czuła się wyjątkowo zażenowana tąwiedzą, mimo to płacz niemowlęcia przełamał to niezdecydowanie.
Młoda Hyuuga nie miałazamiaru rozglądać się w tym pomieszczeniu. Nastolatka na szczęście szybkoznalazła się przy małym łóżeczku, skąd dochodził piskliwy hałas.
- Dzień dobry, Izumi-chan.– powiedziała cicho i miękko dziewczyna, uśmiechając się lekko. Na zapłakanejtwarzyczce pojawił się uśmiech, a w szklistych oczętach zaczęły tańczyćiskierki. Brunetka wzięła dziewczynkę na ręce i skrajem fioletowego rękawayukaty otarła delikatnie łzy, po czym oby dwie ruszyły do ogrodu. Tam czekałajuż na nie Natsuki z butelką.
- Chcesz ją nakarmić? –spytała entuzjastycznie blondyna, zanim jeszcze Hinata zdążyła usiąść.
- J-ja nie...
- Cieszę się, że sięzgodziłaś, Hinata-chan. – wyszczerzyła się zielonooka. – To nic trudnego... -kobieta udzieliła instrukcji, po czym wręczyła butelkę z mlekiem, a samachwyciła za filiżankę z herbatą. – Itadakimasu. – Hinata z uśmiechem pokręciłagłową, po czym zaczęła karmić Izumi. To było zupełnie nowe doświadczenie. Widokzachłannie ssącego, niewinnego dziecka był niespotykany.
- Izumi-chan ma oczy poswoim ojcu. – pomyślała głośno Hyuuga, po czym momentalnie jej jasna twarzpokryła się rumieńcem.
- Zgadza się. I włoski pomamie. – zauważyła z lekką nostalgią w głosie Natsuki. – Bardzo jąprzypominasz, Hinata-chan. Również dlatego Toki-nii-san stał się bardziej żywy.Zupełnie jakby się obudził. Kiedy Tomoyo-chan odeszła myślałam, że on ladadzień się załamie. Tak bardzo ją kochał. Jestem pewna, że nadal tak jest.Hinata-chan, uratowałaś go. Uratowałaś cały nasz świat. – przez nostalgicznespojrzenie przebił się blady uśmiech. Brunetka zrozumiała jak wiele bólusprawiają jej wspomnienia z tego strasznego okresu, kiedy nic nie było pewne, akoniec wszystkiego wisiał na ich głowami jak gilotyna nad więźniem, który czekana niewiadomy moment swojej śmierci.
Przez cały czas Hinataczuła na sobie spojrzenie małych oczu. Izumi wpatrywała się w nią jak wobrazek, co chwila się przytulając do ciepłego łona wciąż dojrzewającejkobiety.
- Hinata-chan, myślę, żeona już traktuję Cię jak matkę. – dziewczyna zadrżała, słysząc te słowa. Jejwzrok krążył z twarzy blondyny na maleństwo. Wreszcie pokręciła jedynie głową.W jakiś niewyjaśniony sposób wywołało to radosny pisk Izumi, która siedząc nakolanach nastolatki wyciągała rączki do jej twarzy. Hyuuga nie wiedziała czemu,ale sprawiało jej to ogromną radość. Tak wielką, że czuła motyle w swoimżołądku. Nie bardzo wiedząc co robi, uniosła dzieciątko i złożyła pieszczotliwypocałunek na czole dziewczynki, po czym przytuliła ją mocno do siebie.
Wkrótce Izumi usnęła wramionach swojej opiekunki, a jej czarne, króciutkie kosmyki targane były przezłagodny, ciepły wiatr.
- Tak się cieszę, że znami jesteś, Hinata-chan. Kto by pomyślał, że w Konoha narodził się ktoś takijak Ty. – stwierdziła szeptem, by nie obudzić swojej bratanicy. Zauważywszypytające spojrzenie Hinaty, kontynuowała. – Do czasu gdy zjawił się u nasUzumaki Naruto-kun,... – to wystarczyło, by Hinacie zaczęło brakować powietrza dooddychania, a jej twarz zdawała się płonąć. Blondyna jednak nieco tozbagatelizowała. – ...naprawdę nienawidziłam ludzi z Wioski Ukrytego Liścia. – tesłowa podziałały na piętnastolatkę jak kubeł zimnej wody. – Nasi rodzicezostali zabici przez shinobi Konohy podczas Wielkiej Wojny Shinobi. Miałamwówczas cztery lata, a Toki-nii-san dziesięć. Pamiętam, że bardzo wówczaspłakałam. Brat obiecywał mi, że kiedyś ich pomścimy, że mnie ochroni, że nigdywięcej nie będę przez nich cierpieć. Ale teraz to przestało mieć znaczenie.Moja nienawiść zamieniła się w miłość do Twojego kraju i wioski, bo tam sięurodziłaś. Ta ziemia i Ci ludzie dali Ci życie. A gdyby Ciebie nie było,cierpiałabym bardzo mocno po raz kolejny w moim życiu.
- Natsuki... – Hyuuga byładogłębnie poruszona tym wyznaniem.
- Hinata-chan, gdybymmogła, zatrzymałabym Cię tutaj, ale nie mogę. Wiem doskonale, że musisz nasopuścić. Poza tym nie chcę Cię tu więzić, dla moich własnych egoistycznychpobudek, a to kim jesteś skreśla całkowicie moje małe marzenie. Nie mogę teżzapominać, że sama masz rodzinę i musisz jej coś udowodnić. – kobieta mrugnęłafiglarnie, a z białego oka wypłynęła pojedyncza łza. – Tak bardzo za nimitęsknisz? Hinata-chan? – brunetka opuściła smutnie głowę. W jej duszyrozbrzmiała straszna prawda.
- Zapomniałam o nich... – powiedziała niemo, ruszając jedynie ustami.Uniemożliwił wydobycie choćby dźwięku potok łez żalu i wstydu. Jej oczy stałysię przeraźliwie smutne.
- Hinata-chan... – widząc stanw jakim jest Sukcesorka, Natsuki przytuliła ją lekko do siebie, tak, by niezbudzić wciąż śpiącej Izumi. – Hinata-chan, tyle się ostatnio działo. Niepowinnaś się tym aż tak przejmować. Nawet jeśli o nich nie myślisz, nie znaczyto, że nie masz ich w sercu. Te łzy są na to dowodem. Napisz do nich. Uciesząsię. Dowiedzą się gdzie jesteś i Ci odpiszą. Jestem tego pewna, bo ze mnąbędziesz tak samo, gdy opuścisz Kraj Ziemi. – Nagoya uśmiechnęła się ciepło.Słowa, które wypowiadała bardzo pokrzepiały kunoichi Liścia. – Pójdę zanieśćIzumi do łóżka, a Ty już nie płacz, tylko otrzyj łzy i poczekaj na mnie. –szepnęła entuzjastycznie Natsuki, po czym razem z niemowlęciem ruszyła. Kiedywróciła, położyła przed dziewczyną czysty zwój oraz przybory pisarskie.
- Śmiało, Hinata-chan. – powiedziała zachęcająco. Białe, wciąż szklistespojrzenie wpatrywało się w biały papier. – Zostawię Cię z tym samą... -dwudziestojednolatka wciąż się uśmiechała. Ruszyła przespacerować się pobajecznym ogrodzie.
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
FanfictionOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️