Hinata do końca dnia nie zużyła ani grama swojej Chakry. Kiedy szok, spowodowany obrzydliwie niesprawiedliwym wyrokiem nieco opadł, uciekła spod zbrukanej niewinną krwią kolumny.
Przysiadła za pagórkiem,ukrywając się przed mieszkańcami Świątyni Wiatru i z bólem w wciążzałzawionych, anielsko białych oczach obserwowała jak piękna, szkarłatna kularzuca swoje ostatnie promienie.
Niczego tak nie pragnęła wtej chwili jak dokonać i zatrzymać na zawsze sprawiedliwość w tej Świątyni.Determinacja i pragnienie sprawiedliwości zdawały się spalać jej duszę. Czuła,że nie usiedzi w miejscu zbyt długo.
- Hinata-chan, uspokójsię. – brunetka usłyszała pełen miłości ciepły szept bogini Ognia.Dziewczyna nawet nie zauważyła, kiedy wyjęła z lnianego woreczka dwa pięknekamienie, źródła mocy bogiń Kakyu i Goyame na ziemi.
Ściśnięte w jasnej,drobnej dłoni Sukcesorki rozbłysły delikatnym światłem.
- Nie mogę, Kakyu-sama. –szepnęła dziewczyna w obawie, że ktoś ją usłyszy. – To niesprawiedliwe. Jak takmożna?! „Nie ty tu rządzisz"! – przytoczyła Hinata, drżąc ze złości. – DlaczegoKazeyo-sama nic z tym nie zrobi?!
- Może powinnaś z nią otym porozmawiać? – podsunęła bogini Ziemi matczynym tonem.
- Tak też zrobię. Dziękuję, Goyame-sama.
Hinata natychmiastwrzuciła z powrotem Klucze do woreczka i zawiesiła go na szyi, po czym pobiegłna spotkanie z boginią Ziemskiego Wiatru.
Dziewczyna wręczprzeskakiwała pagórki, by jak najszybciej dostrzec do sacrum Kazeshirine. Kiedywbiegła na ostatnie wzniesienie doznała szoku. Były tam jedynie kolejnepagórki. Po sacrum nie było śladu.
- Co...? – wyrwało siępiętnastolatce. Rozglądała się zdenerwowana. – Jak...? – ponownie wciągu dobyupadła na kolana i z bezsilności znów popłynęły jej łzy.
- Kazeyo-sama... dlaczego?Gdzie się podziało sacrum? Dlaczego pozwalasz na tę rażącą niesprawiedliwość? –pytania wypływały z Hinaty niczym trucizna. Wypowiadając je, czuła się lżej.Jednak brak na nie odpowiedzi wzmógł w niej krzyk:
- KAZEYO-SAMA! – to gorącewołanie porwał wiatr, by nie dotarło do żadnych uszu śpiących kapłanek.
Tiule jej ametystowejszaty były już przemoczone od łez. Noc zdążyła się rozgościć na świecie nadobre. Ku zenitowi zmierzał cieniutki sierp księżyca, po cichu i nie pozornieodbierając gwiazdom ich blask.
Hinat była już śpiąca.Powieki samoistnie opadały jej na oczy. Jednak ich właścicielka z jakiegośirracjonalnego powodu nie chciała zasnąć.
Nagle coś zamigotało jejprzed twarzą. Sądząc, że jej się przywidziało, Hyuuga mrugnęła parokrotnie. Byłto świetlik.
Hinata zdumiona tymodkryciem, rozejrzała się. W promieniu dziesięciu metrów od niej błyskałydrobne światełka. Takie same jak w sacrum.
- K-kazeyo-sama? –spytała, szepcząc. W odpowiedzi ciepły, nocny wiatr rozwiał jej długie, czarnewłosy. Na tę pieszczotę dziewczyna cichutko zachichotała. Zaledwie parę chwilpóźniej przed nią przeleciały świetliki w układzie pełnym harmonii. Z zachwytuodebrano Hinacie oddech. Był to przepiękny taniec światła.
Wkrótce jednak sięskończył i wszystkie owady rozpierzchły się po Świątyni Wiatru. Tak myślała.
Zdziwiła się, widząc jakjedno malutkie, złote światełko zostało przy niej. Dynamicznie obleciałokształtną głowę Sukcesorki, po czym osiadło na ziemi niedaleko niej. Hinatapoprawnie odczytując zachowania elementów natury, wstała i podeszła doświetlika. Kiedy chciała go dotknąć, w ostatniej chwili odleciał, a dłoń brunetkiwylądowała na ziemi. Białooka bardzo się zdziwiła. Ziemia była mokra inienaturalnie miękka.
Nie wiele myśląc, Hinatauaktywniła Byakugan, by zobaczyć przed sobą podziemne źródło wody. Staładokładnie przed nim.
Kiedy zrozumiała co to zamiejsce, uśmiechnęła się szeroko, po czym wyjęła z lnianego woreczka drobnyzielony kamyk, wypełniony mgielną substancją.
Korzystając z odrobinymocy bogini Goyame i własnej inwencji twórczej, wyżłobiła ziemię na kształtidealnie okrągłej misy. Otoczyła zbiornik ścianą drzew, z których zwisałynaręcz pnącz kwitnących orchidei, a z zewnątrz otoczyła sacrum dość niskimżywopłotem bukszpanu.
Gdy weszła z powrotembrakowało już jedynie wody i obecności bogini Ziemskiego Wiatru w postaci rojuświetlików.
Schowawszy SzmaragdTsukishirine, podeszła na sam brzeg pustego zbiornika, po czym użyła swojejwłasnej Chakry, by zmusić ukryte źródło do wybicia. Nie sprawiło jej to zbytwiele wysiłku, ale dało odrobinę rozrywki.Gdy woda już niemalże dotykałabrzegu, dziewczyna pozbawiwszy się garderoby, weszła do wody. Poczułaniewymowną ulgę i spokój. Przepłynęła parę razy źródło, po czym stanęła natafli wody i korzystając ze swojej Chakry wzniosła w powietrze wstęgi wody, byrozpocząc taniec.
Hinata czuła ciepło wsercu i pewnego rodzaju spełnienie. Brakowało jej tego. Bardzo.
Zdążyła zapomnieć jakcudowne działania mają sacra.
Myśląc nad tym, niezwróciła uwagi, że otoczyły ją malutkie płomyczki złotego światła.
Gdy woda opadła,pojedyncze świetliki osiadły na jej ramionach, łokciach i wszelkich innychzałamaniach ciała, a na głowie ułożyły się w prosty wieniec. Brunetka niewiedziała co się dzieje, do czasu aż spojrzała przypadkowo na zmączoną swojąChakrą wodę. Odbity w niej kształt, zaintrygował ją na tyle by postawić przedsobą wodne zwierciadło.
Zachłysnęła siępowietrzem, widząc konstelację swojej osoby, tak jak uprzednio widziała naswoim obecnym miejscu boginię Kazeyo.
Hinata nie była w stanienawet mrugać. Zupełnie znikąd pojawiły się pozostałe owady, tworząc za niąświetlistą konstelacją skrzydeł. Zrozumiała.
Oto, w zacisznym,tajemniczym, dopiero co powstałym sacrum, bogini Ziemskiego Wiatru wyznaczyłaAnioła Konohy na swój miecz Sprawiedliwości.
Hyuuga z poważną miną nadelikatnej, odprężonej twarzy szybko się wysuszyła, ubrała i pożywiła,korzystając z życiodajnej mocy bogini Ziemi.
Czysta, pełna i świadomaSukcesorka stanęła ponownie nad brzegiem, po czym ukłoniła się głęboko i prędkowyszła, kierując swoje kroki do sięgającej nieba kolumny.
Hinata rozejrzała siękonspiracyjnie. Uspokojona faktem, że wszystkie kapłanki śpią, spróbowaładostać się do ukaranej najprostszym sposobem, jaki przyszedł jej do głowy.Skupiła w stopach Chakrę, po czym stanęła na pionowym palu. Z satysfakcją,czując trwałość przyczepności stawiało kolejne kroki. Niestety nie uczyniwszyich nawet pięć, poczuła jak spada w dół. Upadła dość boleśnie, jednak to jejnie zniechęciło. Spróbowała ponownie, ale i ta próba się nie powiodła.
Z ciężkim westchnieniemodeszła nieco od kolumny u uaktywniła swoje rodowe doujutsu. Jej piękne białeoczy wypełniły się Chakrą i ukazały dziewczynie barierę od trzech metrów w zwyżkolumny.
Wiedziała doskonale jakiwiariant jej pozostał. Przypomniała sobie wszystkie lekcje. Teoretycznie znałaproces chodzenia po wietrze. Teraz jednak przyszedł czas na praktykę. SkupiłaChakrę w stopach, a także przeniosła Byakugan na nowy poziom, pozwalający jejna dojrzenie elementów żywiołów. Całą swoją wolą próbowała podporządkowaćElement Wody, a wraz z nim Element Wiatru. Pierwsze trzydzieści krokówzakończyło się na ziemi, jednak później stawała już pełną stopą na koniuszkuźdźbła trawy.
W przypływie irytacjistwierdziła, że jest za ciężka. Przypomniała sobie wówczas jak sama Norikomówiła jej, że inne kapłanki, trenujące tę sztukę nawet nie jadają.
Ściągnęła natychmiastpantofelki oraz biżuterię, w tym naramienne branzolety z rozkloszowanymirękawami z półprzezroczystej tkaniny i piękną obręcz na talię, wysadzanąametystami i połączona z zwiewnymi tiulami, służącymi jako ozdoba krótkiejspódnicy jej kapłańskiej szaty.
Przemywszy twarz wodą, wróciła do treningu. Znalazła także motywację:bezwładny cień zawieszony wysoko na kolumnie zbrukanej krwią.
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
FanficOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️