„Jesteś piękna, Czcigodna Nieznajoma"

151 9 0
                                    

Wśród granitowych skał dało się słyszeć rytmiczny szum spadającej wody. Tuż przy wodospadzie spała śliczna dziewczyna. Wyraz jej twarzysugerował zdrowy, spokojny sen. Niezwykle długie, czarne włosy leżały kaskadamina rosnącej tam krótkiej trawie, przy czym ich końcówki zanurzone były wzmąconej wodzie. Jasne promienie życiodajnego słońca igrały na twarzydziewczyny, starając się ją obudzić. Wkrótce im się to udało. Brunetka ziewnęłai przeciągnęła się, rozglądając na około. Wciąż nie mogła się przyzwyczaić dopięknego widoku, który towarzyszył jej tego poranka. W promieniach słońca, wodazdawała się być nieskazitelnie czysta. W jej tafli odbijało się głębokobłękitne niebo, sprawiając, że i woda miała taką barwa. Przy brzegu korytarzeki, która kontynuowała swoją wędrówkę, rosły górskie kwiaty i zioła, okryterosą.

Hinata nie bardzo wiedziała, co ma robić. Jej włosy miałyjuż prawie dwa metry długości, przez co ciężko było jej na nimi zapanować. Pozatym była głodna i kręciło jej się w głowie. Cały czas jednak pamiętała, żeniewiele ma czasu, aby zakończyć próbę bogini Goyame. Brunetka z westchnieniemspojrzała na kaskady swoich włosów. Nigdy by nie przypuszczała, że będzieposiadać ich aż tyle. Pamiętała, że w Wiosce Ukrytego Liścia, wszyscy widzieliją tylko w krótkiej fryzurze. Młoda Hyuuga była ciekawa jak by zareagowali najej widok. Piętnastolatka uśmiechnęła się smutno. Tęskniła za rodziną,przyjaciółmi, za Wioską. Zmuszona była ich opuścić, aby zdobyć siłę, aby jejżycie stało się łatwiejsze. Jednak, kiedy teraz siedziała na trawie wśród górnie wiedziała, czy będzie jej dane jeszcze kiedykolwiek zobaczyć to, co kocha.

Samotna łza potoczyła się po łagodnym policzku dziewczyny.Szybko starła ją wierzchem dłoni, po czym wstała i związała swoje włosy wdobierany warkocz. Stwierdziła, że to jakieś rozwiązanie. Zadowolona obmyłatwarz w świeżej wodzie, po czym ruszyła ku wysokim skałom.

Blond włosa kobieta zmagała się z przeszywającym, górskimwiatrem. Szła dzielnie zaśnieżoną doliną w górę rzeki, tak jak opowiadała jejkiedyś Tomoyo. W końcu dojrzała na jednej ze skalnych ścian wyryty symbolswojej wioski, otulony skrzydłami. Zielono oka wspięła się do tamtejszejjaskini, po czym podążyła ku jej drugiemu końcowi. Widok, jaki ukazał się jejoczom zdawał jej się być nierealny. Zieleń i jasność, jaka panowała w boskimogrodzie Tsukishirine porażała Natsuki. Kobieta zeszła trawiastymi stopniami dokamiennej budowli. Przy wejściu natknęła się na dwóch kapłanów wzgniłozielonych szatach.

- Kim jesteś i czego tu szukasz? – zatrzymano jąnatychmiast.

- Nazywam się Natsuki Nagoya i...

- Wynoś się stąd! – przed wejście świątyni wyszedł Arcykapłan.

- Kanro-sama, musimy porozmawiać. – odpowiedziałanatychmiast Natsuki, uchylając głowę, jednak nie spuszczając wzroku. –Tomoyo-sama nie żyje. – całą trójkę kapłanów poraziła ta wiadomość.

- Wejdź. – odrzekł krótko i zimno Arcykapłan. Gdy usiedli, aNatsuki zdjęła z siebie ciężki bagaż, Kanro zapytał – Powiedz, co się stało.Tomoyo-sama jest nam bardzo bliska.

- Hai. Miesiąc temu na naszą wioskę napadł Kaku, siedmioogoniasty Bijuu. Dwa tygodnie później Tomoyo-sama urodziła dziecko,dziewczynkę. Zdawała sobie sprawę, jaka jest sytuacja, więc wzięła ze sobącórkę i ruszyła na tego potwora. Używając Jutsu zapieczętowania, zamknęła Bijuuw córce. Jednak była wykończona porodem i jej ciało zostało pochłonięte przezto Jutsu, a pieczęć nie została ukończona. Dlatego tu jestem. Chcę zostaćArcykapłanką Ziemi, aby zyskać moc i wiedzę i dokończyć pieczęć, jaką złożyłaTomoyo-sama. – opowiedziała blondyna.

- Więc po to tu jesteś. Tsukikage wie o tym, że tu jesteś? –zapytał pusto Kanro.

- Hai. Obecnie opłakuje Tomoyo-sama i opiekuje się ichcórką. – odrzekła Natsuki. – Kiedy mogę podjąć naukę?

- Możesz zacząć natychmiast. Zgadzam się tylko, dlatego,abyś dokończyła ostatnie dzieło naszej Arcykapłanki. Bardzo nas zabolało, kiedyoświadczyła, że oddaje tytuł i życie kapłanki, w zamian za miłość. Ale to byłaRówna Wymiana...

- Hai, Kanro-sama.

- Jak nazywa się córka Czcigodnej Tomoyo?

- Izumi Nagoya, Kanro-sama.

- Izumi? To imię bogini Księżyca...

- Kanro-sama! – do Sali wpadł jeden z kapłanów. Był lekkoblady.

- Co się stało? – Arcykapłan wraz z Nagoya wstał.

- Shaoran-sama...On...przybył...- wydusił z siebie mnich.

- Nani?! – Arcykapłan również lekko pobladł i natychmiastruszył ku wyjściu.

„ Shaoran? Tutaj? O co tu chodzi? Nie było go tutaj, odkądTomoyo odeszła z świątyni." – myślał gorączkowo Arcykapłan. Mężczyzna wybiegł zświątyni i natychmiast padł na kolana. Na progu budowli stało majestatycznezwierze. Biały tygrys ogromnych rozmiarów o ametystowych pręgach. Jego oko byłobiałe, a drugie szmaragdowe, które lśniło się niczym kryształ. Kanro po razdrugi w swoim życiu widział ów zwierzę.

- Witamy w Tsukishirine, Shaoran-sama. – rzekł potulnieArcykapłan.

- Kanro...- tygrys przemówił ludzką mową. Kapłan podniósłlekko głowę, by spojrzeć na legendarne stworzenie. – Proszono, bym przybył.Sukcesorka mnie oczekuje...

- H-hai, Shaoran-sama. – powiedział Arcykapłan.

- Zatem prowadź. – rzekł tygrys.

Kanro lekko drżał. Prowadził białego tygrysa przez zawiłekorytarze, aż dotarli do dużych drzwi. Mężczyzna otworzył oby dwa skrzydła.Stanął jak wryty, widząc ogrom zaśnieżonych gór za progiem.

- Więc to tak...- szepnął niby sam do siebie Shaoran, po czymdumnym krokiem przekroczył próg. – Kanro, wiesz, że absolutnie nikt nie maprawa tu wejść. Cokolwiek by się nie działo nie ma takich drzwi jak te.

- Oczywiście, Shaoran-sama. – mężczyzna ukłonił się głęboko,po czym zamknął oby dwie połówki drzwi. – Goyame-sama, dodaj Sukcesorce mocy. –szepnął kapłan. – Powodzenia, Hinata-sama.

Mężczyzna wrócił do jasnowłosej kobiety.

- Przepraszam, Natsuki-san. Chodź ze mną, proszę. – rzekłcicho mężczyzna.

- Hai. – Arcykapłan zaprowadził zielonooką do sacrumTsukishirine. Podał jej krótką kapłańską szatę i kazał dokonać obrzęduoczyszczenia. Młoda kobieta była zachwycona pięknem tego miejsca. Gdy stamtądwyszła, przystąpiła do nauki. Zaprowadzono ją do świątynnej biblioteki, gdziebyły tysiące zwoi na najróżniejsze tematy.

Hinata przystąpiła do treningu. Trenowała swój Jyuunken naskałach. Z niedowierzaniem patrzała jak jej ciosy tworzą na skale ledwo widocznezarysowania. Nie sądziła, że jej uderzenia są tak słabe. Brunetka pracowałaciężko i dzielnie, ale głód zaczął dawać się we znaki. Hinata widziała przezmgłę, w głowie kręciło jej się niemiłosiernie i bardzo szybko traciła siłę, byw ogóle ustać. Mimo to, nie opuszczało ją wrażenie, że ktoś ją obserwuje.Odwracała się parę razy jednak nikogo nie zauważyła. W końcu dała za wygraną ipostanowiła odpocząć. Nie sądziła, że będzie aż tak ciężko. Nim dziewczynaspostrzegła zmorzył ją sen.

- A więc to Ty. – szepnął ogromny, biały tygrys przyglądając sięniewinnej dziewczynie. Zaufawszy sobie, zeskoczył ze skały i przyczaił siębliżej. Obejrzał dokładnie każdy centymetr jej ciała. – Ładnie pachniesz.Zdajesz sobie sprawę, co znaczy być Arcykapłanką? Chyba jeszcze nie... Ale niemartw się. Tomoyo powiedziała mi, kim dla Niej jesteś. Chcę tylko wiedzieć,jaka jesteś, kim jesteś. Chcę zobaczyć, jaka jesteś silna. Wiem jednak jedno.Jesteś piękna, Czcigodna Nieznajoma. – szeptał Shaoran. Przyłożył mocniejolbrzymią, białą łapę do trawy. Błysnęło srebno-zielone światło, i zaraz potemwyrosła cała grządka najróżniejszychwarzyw.Biały tygrys odszedł, skrywając swój majestat wśród gór.

Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz