Prawo arcykapłańskiej szaty

110 3 0
                                    

W odległej części ŚwiątyniWiatru, pod jednym z owocowych drzew siedziały dwie kobiety. Starsza z nich miała znacznie skromniejszą szatę niż młodsza. Obie jednak nie zwracały na to uwagi. Były bowiem przyjaciółkami i powierniczkami swoich myśli i tajemnic.

- Hinata-chan, nie podobami się tu. Tutejsza dyscyplina aż razi. Nawet w Świątyni Ziemi nie było takiejatmosfery! – użalała się Natsuki, przeczesując palcami swoje długie blondwłosy. – I jeszcze ta cała Arcykapłanka! Hinata-chan, nie wiem czemu, ale onawydaje się coś ukrywać i to coś bardzo niedobrego.

- Nie możemy tak pochopnieich wszystkich osądzać, ale masz rację coś tu nie gra. Przywitano mnie zserdecznością, ale i dość chłodno. To nie jest to, do czego jestemprzyzwyczajona.

- Jak to? PrzecieżKanro-sama zawsze kłaniał Ci się w pół. – przypomniała Natsuki.

- To prawda, że Kanro-dononabrał do mnie zaufania, ale nawet nie wiesz jak trudno było mi na niezapracować. Nie wiem czym sobie na nie tak w zasadzie zasłużyłam. Kiedyprzybyłam do Świątyni Ziemi był bardzo zimny. Szybko umieścił mnie w komnacieTomoyo-sama i w sumie nie miałam z nim zbyt wiele do czynienia, przez dośćdługi czas. A kiedy już wyszłam stamtąd Kanro-dono był dla mnie bardzouprzejmy. – wyznała brunetka. – Tutaj jest inaczej. – dodała po chwili. – I mamku temu obawy, Natsuki-onee-chan.

- Nie martw się. Zostanę zTobą tak długo, aż mnie stąd nie wygnają. – zapowiedziała z uśmiechem Nagoya,na co Hinata pokręciła głową.

- Nie możesz zaniedbywaćswoich obowiązków wobec Wioski Ukrytej Skały, a także Twojej rodziny. Musiszwracać do domu i to już niebawem. Tsuchikage-sama na pewno bardzo się niepokoi.Od dawna nie miał od Ciebie żadnym wieści. – wyperswadowała Hyuuga, na coblondyna nie miała kontrargumentów.

- No dobrze, wyruszymyjutro.

- Najlepiej jeszcze dziś,Natsuki. Słońce jeszcze wysoko. Jeśli dobrze się schronicie przed zmrokiem,powinniście cało dotrzec nazajutrz do Kraju Ziemi, a tam już będzieciebezpieczni.

- Hinata-chan, niezapominaj, że wszyscy jesteśmy jouninami!

- Tak, ale dla Ganozue niejesteście żadnymi przeciwnikami. – odpowiedziała smutno Hinata. – Jaka szkoda,że nie z nami Shaorana. Przynajmniej mielibyście bezpieczną eskortę...

- Daj spokój, Hinata. Damysobie radę. To Tobie przydałby się Shaoran. Nie wiadomo co oni tu... – Natsukinatychmiast urwała. Zza wzgórza wyszła jedna z kapłanek.

- Przepraszam uniżenie, żeprzeszkodziłam, Czcigodna. – zwróciła się do Hinaty.

- O co chodzi? – spytałanatychmiast.

- Kapłani Ziemi i Ogniapragną się z Tobą widzieć, Wasza Świątobliwość.

- Dziękuję Ci, zaraz donich przyjdę.

- Ależ...! – nie wiedziećczemu kapłanka wydawała się być tym pomysłem przerażona i zarazem zdegustowana.

- Proszę nie przejmuj siętym. – zaprzeczyła natychmiast Hinata. Poczuła się głupio, że robi tak wielebłędów ostatnimi czasy. Na szczęście kapłanka Wiatru prędko odeszła.

- Oni są jacyś dziwni.Wiesz, że kapłani i kapłanki rozmawiają ze sobą tylko przez szczeliny w ścianiebudynku, w którym siedzą kapłani? To jest chore. – skwitowała Natsuki, wstając.Podała Hinacie dłoń i razem ruszyły ku rzeczonej budowli.

Brunetka odczuła ulgęcienia. Zdumiła się, widząc w auli przejściowej jedynie swoich kapłanów ishinobi Wioski Ukrytej Skały.

- Czcigodna, dziękujemy,że zgodziłaś się na to spotkanie. – powiedział jeden z kapłanów Ziemi. – Taknam przykro, że musiałaś z naszego powodu przerwać swoją pracę.

- Akurat odpoczywałam,więc nie przejmujcie się. Czy coś się stało?

- Pragniemy już wrócić donaszych Świątyń. Chyba, że inne jest Twoje życzenie, Hinata-sama. – powiedziałakapłan Ognia, kłaniając się w pas. Zawsze, gdy dziewczynie się kłaniano, czułasię bardzo zakłopotana.

- Nie mogłabym być taksamolubna, by trzymać Was tutaj. Proszę wracajcie bezpiecznie. – dziewczynaskinęła głową w podziękowaniach. Odkryła, że to jedyna dopuszczalna formapodziękowań w relacji Arcykapłanka i kapłan, których skutkiem nie jest padanietej drugiej strony na kolana.

- Natsuki-san, a co znami? – spytał jeden z shinobi, gdy kapłanki zbierali się ku drodze.

- Hinata-chan nas tu jużnie chce, więc jeśli jesteście gotowi możemy wracać choćby zaraz. – powiedziałaNagoya, uśmiechając się porozumiewawczo do białookiej.

- Czekamy tylko na Ciebie,Nagoya-san. – oświadczył inny ninja z drużyny Skały.

- Dajcie mi piętnaścieminut. – Natsuki zniknęła wewnątrz Świątyni.

- Dziękuję za Waszą pomoc.– Hinata ukłoniła się lekko, a shinobi odwzajemnili gest.

- To dla nas zaszczyt,Hinata-sama.

- W ten sposób możemy Cipodziękować za to, że nas uratowałaś, Hinata-hime.

- Mam nadzieję, że jeszczekiedyś nas odwiedzisz, Hinata-sama.

- Też mam taką nadzieję.

- Nie masz wyboru,Hinata-chan. Obiecałaś nam. Już zapomniałaś? – przy czwórce rozmówców znalazłasię Natsuki, w swoim stroju służbowym, z przepaską na czole.

- Oczywiście, że pamiętam,Natsuki-chan. – Hinata podarowała im jeden ze swoich pięknych uśmiechów. – Dozobaczenia zatem. Wracajcie bezpiecznie. I pozdrówcie ode mnie Tsuchikage-samaoraz Izumi-chan.

- Do zobacznia,Hinata-chan. I nie daj im się tutaj. – Natsuki podarowała dziewczynie całus wpoliczek, po czym z szerokim uśmiechem wyszła ku gorącym piaskom pustyni.

Długowłosa brunetkawestchnęła ciężko, po czym zawróciła do Świątyni Wiatru.

Lekko zdziwiona izawstydzona, spacerowała po marmurowych ścieżkach, słysząc szepty kapłanek.

- Jest Arcykapłanką...

- Ale co z tego...

- Tak nie można...

- Co powie Noriko-sama?

- To karygodne!

- Bezwstydnica...

- Za to grozi chłosta lubprzekleństwo i wygnanie.

- Pewnie nawet nie jestświadoma co zrobiła.

- To jeszcze dziecko.

- To Arcykapłanka dwóchżywiołów?

- To śmieszne.

- Co ona tu robi?

- Podobno chce wykraśćnasze skarby.

- Ale przecież sądoskonale chronione w Kazeshirine, gdzie tylko Arcykapłanka ma dostęp.

- Ona chce zdetronizowaćNoriko-sama.

- Poważnie? Noriko-samapowinna ją wyrzucić.

- Jak ona śmie tuprzychodzić.

Hinata starała się nie przyspieszać kroku, ale słowa... każde słowo tychkapłanek bardzo mocno ją dotykało. Piętnastolatka widziała jak jej polewidzenie zlewa się niczym jak kalejdoskopie od łez. Wreszcie, daleko odmarmurowych ścieżek znalazła i ustronne miejsce, gdzie mogła pozwolić im płynąći uchronić je przed wysuszającą siłą wiatru.

Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz