Płacz dzieci. Krzyki matek. Bezradność ojców. Domy zawalały się jeden po drugim w podkopanej ziemi. Tsukikage patrzał ze wzgórza, jak jego ukochana wioska znika pod powierzchnią ziemi. Tak działo się od dwóch tygodni.Przyczyną tej tragedii była podstępna bestia o siedmiu ogonach, przypominająca błękitnego borsuka.
- Tsukikage-sama! – zawołał go jeden z shinobi. –Tomoyo-sama właśnie urodziła!
- Dobrze...Przynieście dziecko. – powiedział, łamiącym się głosem.
- N-n-nie trzeba, Toki-chan. – usłyszał za sobą głos ukochanej kobiety. Stała ledwo na nogach, cała brudna od wód płodowych i podobnych rzeczy, podpierała się o zielonooką blondynkę, a na lewym ramieniu trzymała małe zawiniątko.
- Tomoyo, co Ty robisz? – powiedział natychmiast Tsukikage, podchodząc do niej. – Ja...
- Nie, Toki. – powiedziała stanowczo kobieta o jasnych oczach i czarnych jak noc, długim włosach, mająca około dwudziestu pięciu lat.– Ja to zrobię. To dziewczynka. – uśmiechnęła się lekko. – Daj jej na imię Izumi. I kochaj ją, mimo wszystko. – pocałowała go w usta, po czym jedną ręką wykonywała pieczęci, a drugiej trzymała niemowlę. – Kocham Cię, Toki-chan.
- Tomoyo!!! – uwięziła Tsukikage w specjalnej pieczęci tak,by nie mógł jej powstrzymać i nim zdążył zauważyć, jego żona wraz z dzieckiem ruszyła w kierunku wioski, aby zapieczętować w dziecku Kaku, siedmio-ogoniastego Bijuu. – TOMOYO!!! – usłyszał tylko ryk bestii i płacz swojego własnego dziecka. Zaraz potem wszystko ucichło, a niebo zaczęło płakać.Młody mężczyzna o blond włosach upadł na kolana, a z jego zielonych,przejrzystych oczu pociekły łzy. Z bólu i bezradności zaczął pięściami ubijać ziemię, na której klęczał, przeklinając wszystko i wszystkich za to, że jego żona oddała własne życie, aby ratować ich wioskę, zamiast niego.
Płacz dziecka był coraz głośniejszy. Z nadzieją spojrzał wstronę hałasu. Dziecko niosła blondyna o zielonych oczach, takich samych jak jego własne. Dziewczyna płakała, tuląc dziecko. Spojrzała na swojego starszego brata i tylko pokręciła przecząco głową, krztusząc się własnymi łzami.
- NIE!!!! – ryknął mężczyzna ile tylko miał sił, chcąc uwolnić się od bólu w sercu.
- Toki-nii-san, m-m-musisz zaopiek-kować się I-I-Izumi...-szepnęła siostra Tsukikage.
- Zabierz ją ode mnie. – odrzekł chłodno, wstając i odchodząc od zebranych wokół nich shinobi. Chciał zostać sam.
- Toki-nii-san...-szepnęła blondyna, przytulając mocniej niemowlę do siebie. Nagle poczuła jak dziecko wierci się, a z jego malutkiego ciała wydobywa się ogromna ilość Chakry. Natychmiast spojrzała na pieczęć, jaką złożyła nieżyjąca już żona Tsukikage. Pieczęć była niekompletna, przez co wydostawała się Chakra demona. Przyczyną tego mogło być tylko jedno. Osłabienie Tomoyo porodem. Nie miała wystarczająco siły, aby zapieczętować Kaku całkowiciew ciele swojej córki. Natsuki, siostra Tsukikage nie miała ani mocy ani wiedzy,aby dokończyć tego, co zaczęła Tomoyo. Nikt nie miał. W końcu Tomoyo była do niedawna Arcykapłanką Ziemi, a tylko taka osoba miała tyle wiedzy na temat pieczęci. Rozwiązanie problemu było tylko jedno. Teraz ona musiała iść do Świątyni Ziemii zostać tamtejszą Arcykapłanką.
Jako jounin w Wiosce Ukrytej Skały i siostra samegoTsukikage poleciła uwagę i opiekę nad swoją bratanicą, prosząc także o całodobową kontrolę nad Chakrą dziewczynki. Kiedy wiedziała już, że dziecko jest pod odpowiednią opieką, zaczęła gonić Toki'ego, aby wszystko mu wytłumaczyć. Z początku, zrozpaczony mężczyzna nie chciał w ogóle jej słuchać.
- Toki-nii-san! Posłuchaj mnie! Pieczęć Izumi nie...
- Zamknij się! Tomoyo zginęła przez tego potwora! Nic mnieto nie obchodzi! – krzyknął na nią.
- Toki, do cholery, jesteś Tsukikage, a Izumi to Twoja córka!!! Twoja i Tomoyo!!! Nie słyszałeś co do Ciebie mówiła zanim... to się stało?! Kazała Ci kochać Izumi! Kochać, Toki, nie odtrącać!!!
- Zostaw mnie samego!
- Toki...Ja też kochałam Tomoyo. Myślisz,że nie jest mi ciężko? Teraz mamy Izumi, a ona nas potrzebuje...
- Więc zajmij się nią, skoro tak bardzo się o nią martwisz! Mnie w to nie mieszaj, Natsuki! – odpowiedział szorstko. – A teraz mnie zostaw.
Blondynka nic nie odpowiedziała, tylko wróciła do swojej bratanicy. Dwudziestojednoletnia shinobi patrzała to na dziecko, to na wioskę.W jej długich blond włosach pląsał grudniowy wiatr, a w sercu szalała rozpacz.
Hinata Hyuuga postanowiła poszukać czegoś do jedzenia. Coraz lepiej radziła sobie w tropikalnych warunkach, w jakich się znalazła.
Zatrzymała się na jednej z gałęzi, słysząc znajomy dźwięk.Rozejrzała się by zobaczyć parę drzew dalej dwa goryle. Matkę i dziecko. Hinata uśmiechnęła się szeroko na ich widok, po czym ruszyła dalej na poszukiwania. Obejrzała się raz jeszcze i natychmiast zareagowała. Niesforny maluch urządził sobie na własnej matce harce, przez co był i nieostrożny i właśnie spadał ku ziemi. Brunetka szybko się odwróciła, w skoku złapała małego goryla,zatrzymując się na drzewie i stając na nim prostopadle do ziemi, dzięki Chakrze w stopach. Złapała za najbliższą lianę, po czym huśtając się, znalazła się z maluchem tuż obok jego matki. Dziewczyna, bardzo ostrożnie odsunęła od siebie zwierzątko, które zarzuciło w między czasie czarne łapki na jej szyję, i wyciągnęła maleństwo w kierunku goryla. Ten wziął swoją pociechę, po czym odszedł. Czternastolatka przyglądała się jeszcze przez chwilę jak goryle się oddalają, po czym szukała dalej pożywienia.
- Czy to prawda?! – zapytał siwowłosy mężczyzna. Był szczerze zdziwiony, a w głębi ducha lekko przerażony.
- Nie ma pomyłki, Jiraiya-sama. – odpowiedział stary mężczyzna, popijając sake. – Akatsuki zaczną polować na Bijuu, tylko nie wiadomo,po co im to, ani kiedy zaczną. Jednak jedno jest pewne: nic dobrego z tego niewyniknie. – dopowiedział. – Po za tym słyszałem, że siedmio-ogoniasty Kaku pustoszy ostatnimi czasy Wiosce Ukrytej Skały. Na Twoim miejscu teraz bym tam nie szedł.
- Chyba nie będę miał wyboru. Skoro Akatsuki ma takie, a nie inne plany, trzeba wszystkich ostrzec. Naruto się ucieszy, na wieść, że odwiedzi inną Ukrytą Wioskę. Nie wiem tylko, czy my będziemy tam mile widziani.- powiedział, jakby sam do siebie. Zaraz potem potrząsnął głową, chcąc odpędzić od siebie te ponure myśli i zawołał. – Na zdrowie! – po czym zdrowo sobie łyknął sake.
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
FanficOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️