Nie minął tydzień, a młody Hyuuga był gotów by wrócić do domu. Nie powitano go specjalnie ciepło, jak zwykle. Jedynie, za co był wdzięczny to opieka Pani domu. Leżąc w łóżku, naprawdę mu się nudziło. Zdrugiej jednak strony była to doskonała okazja, by móc myśleć o różnychsprawach i osobach. Mimo, że wciąż czuł kłujący ból w kościach, to starał się goignorować.
- Neji, nie śpisz? – do pokoju weszła matka Hinaty.
- Nie, Ciociu.
- Masz gości...
- Dziękuję. Witajcie. – przywitał swoją drużynę.
- Cześć, Neji. – przywitała się Ten-Ten jako pierwsza. – Jaksię czujesz?
- Lepiej, dzięki. Co słychać w wiosce?
- Przygotowania do wesela idą pełną parą. Tak przynajmniejtwierdzi Sakura, ale kto ją tam wie. – odpowiedziała szatynka, a Lee rzucił jejspojrzenie pełne wyrzutu, że śmiała zwątpić w słowa różowowłosej.
- A coś poza tym?
- Nie powinienem o tym mówić. Ale...- zaczął Lee, którego odjakieś czasu gryzła pewna sprawa. – Kiba-kun, zachowuje się dość dziwnie.Spotkałem go jak trenował, i prosił mnie, żebym nikomu o tym nie mówił. Pewniejeszcze nie może... Jednak coś mnie w nim martwi. Jego determinacja nie jesttaka sama jak u Naruto-kun. Kiba-kun trenuje tak, jakby nie był tego do końcaświadomy. Czyżby trenował dla kogoś? – podzielił się refleksją brunet.
- Masz rację, Lee. – powiedział Neji po chwili. Skupił tymsamym uwagę na sobie. – Nie powinienem mówić tego w domu, ale sądzę, że Kibakocha się w Hinacie-sama i to dla niej chce być silny.
- N-naprawdę? – odrzekła Ten-Ten. Z podekscytowania ledwobrakował jej powietrza, żeby oddychać.
- Tak wnioskuję z moich obserwacji.
- Ale w takim razie czy on w ogóle dopuszcza do siebie myśl,że Hinata-chan może się zmienić? – zapytała Ten-Ten, gdy lekko ochłonęła.
- Może nie chce. Nie wiem jak rozumieć jego zachowanie.Dziwne...
- Neji...- odezwał się w końcu jego sensei. – Nie myśl o tymtyle. To nie nasza sprawa, więc nie powinniśmy się wtrącać. Gdy Hinata wróciwszystko będzie jasne. Ciekawe tylko kiedy to nastąpi. Wciąż nie ma od niejwiadomości?
- Niestety. Widocznie bardzo dużo trenuje, albo o naszapomniała.
- Nie mów tak, Neji. Na pewno nie zapomniała. – uśmiechnąłsię Lee.
„Znów pełnia. Co tu się dzieje? Już kolejna noc z rzędujest z pełnym księżycem. Dziwne..." – pomyślała młoda Hyuuga, wpatrując sięw piękną srebrzysta kulę. Obejrzała się za siebie. Zobaczyła duże rumowiskoskalne. Trenowała dziś uderzenia samymi palcami, a oto były wyniki tegotreningu. Nauczyła się wyzwalać ze swoich dłoni mocno skumulowany promieńChakry, który wręcz przecinał skały jak nóż masło. Potem zaczęła trenowaćgiętkość swojego ciała, tak jak życzyła sobie tego bogini Goyame.
„No nic czas na kąpiel..." – dziewczyna wstała,rozebrała się i weszła pod mały wodospad. Woda była zimna, ale brunetce to nieprzeszkadzało.
Wśród nocy czaił się biały tygrys. Bardzo polubił Hinatę. Zdaleko widział jej jasną skórę, odbijającą jasne promienie księżyca. Nie chciałby ten widok zniknął, dlatego powoli i cicho acz sukcesywnie zbliżał się dodziewczyny. Nagle się zatrzymał widząc, że piętnastolatka staje na wodzie. Mógłoglądać jej nagie ciało w całej okazałości. Serce jego biło niczym szalone.Rozsądek i duma podpowiadały, aby zamknął oczy bądź spuścił wzrok, on jednaktego nie zrobił. Zaraz potem jego serce podskoczyło do gardła, kiedybiało-zielone oczy tygrysa przyuważyły niezwykły taniec Sukcesorki, któraoprócz swojego ciała poruszała także wodą w tak majestatyczny i pełen gracjisposób, że Shaoran choćby chciał, nie mógł oderwać wzroku.
Wdodatku z duszy młodej kobiety wydobył się niewiarygodnie delikatny, boskiwiatr, który niósł pieśń spokojną, a jednocześnie rytmiczną. Nieświadomy jużabsolutnie swoich zachowań, przybliżał się do kunoichi. Targała nim żądza, byrzucić się na to niezwykle kobiece ciało. Już był gotów by to zrobić, już jegomięśnie były gotowe do skoku, jednak nagle zrezygnował. Zobaczył zażenowanie natwarzy Anioła i wyraźne rumieńce wstydu na jej policzkach. Hinata przyuważyła zdaleka długi ogon, który żwawo kiwał się w powietrzu i natychmiast wskoczyła dowody, zanurzając w niej całe swoje nagie ciało. Odwróciła się plecami dozwierzęcia i udała się pod wodospad, tak by jej nie zobaczył.
- Hinata-sama! – krzyknął Shaoran i już chciał do niejpodejść, kiedy zorientował się, że nie jest w stanie się ruszyć. Hinata wciążdotykając wody, zwiększyła siłę nurtu przy pomocy Chakry, do tego stopnia, żebiały tygrys nie był wstanie się mu przeciwstawić.
- Proszę, Shaoran-san, zostaw mnie. – dobiegł go delikatnygłos zza wody, któremu towarzyszył boski wiatr.
- Przepraszam, Hinata-sama. – powiedział głośno, po czymzeskoczył na brzeg i odszedł w ciemność nocy.
Brunetka uaktywniła swój Byakugan i była w stanie widziećjak Biały Strażnik odchodzi. Słyszała bicie własnego serca. Było jej gorąco zewstydu, że zobaczono ją bez niczego. Upewniwszy się, że tygrysa nie ma,dziewczyna wyszła z wody i ubrała się szybko. Przez przypadek wrzuciła swojaopaskę shinobi, która popłynęła wraz z nurtem. Dziewczyna szybko sięzreflektowała i pobiegła ile tylko miała sił w nogach. Prędko dogoniła zgubę,ale znów jej umknęła. Hinata stanęła nieco dalej i wychyliła się do tyłu dotego stopnia, że jej włosy całe zostały zanurzone w wodzie, aby uniemożliwićdalszą ucieczkę. I to zadziałało.
„Wygląda na to, że trening rozciągający się przydał. Będęmusiała podziękować za to Shaoranowi." – pomyślała biało-oka, po czymwróciła do punktu wyjścia, przywiązując sobie trwale swoją opaskę.
Na miejscu czekał na nią biały tygrys w ametystowe pręgi,który trwał w głęboki ukłonie, a u jego łap wyrastały piękne, różnokolorowekwiaty.
- Moje uniżone przeprosiny, Hinata-sama. Nie chciałem, byśczuła się niezręcznie. Proszę o wybaczenie. – z początku dziewczynę bardzo tozdziwiło. Zaraz potem jednak uśmiechnęła się szeroko.
- Podnieś proszę głowę, Shaoran-san. Wybaczam, ale niech tobędzie ostatni raz.
- Oczywiście, Hinata-sama. Dziękuję bardzo.
- To ja dziękuję Tobie. – odrzekła Hinata, czym bardzozdziwiła tygrysa. – Dziękuję, że jesteś. Twoja obecność wiele mi daje. PrzyTobie się doskonalę i atrakcji mi nie brak. – zaśmiała się perliście, aStrażnikowi serce zadrżało.
Hinata usiadła obok niego i znów spojrzała w nocne niebo.Zaraz potem przeniosła wzrok na kwiaty, o które zadbał Shaoran. Nie zwracającuwagi na jego śledzący każdy jej ruch wzrok, zrywała po kolei delikatnie każdyz kwiatów i zaczęła wyplatać wieniec. Gdy skończyła nałożyła go na głowętygrysa.
- Nie, Hinata-sama, proszę...- Shaoran zrzucił wieniec ze swojej głowy.Chwycił go delikatnie w paszczę i założył na głowę Hinaty. – Przepiękniewyglądasz, Hinata-sama. – to były tylko słowa. Biały Strażnik znów musiał siępowstrzymywać, by nie zrobić głupstwa. Wyjątkowo utrudniał mu to delikatnyuśmiech młodej kobiety, która niedługo potem usnęła, wtulona w jego miękki,ciepły tułów.
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
FanfictionOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️