- Proszę, Naruto! – stary mężczyzna siedział przedniebieskookim blondynem. Jiraiyi, choć na chwilę udało się oderwać swojegopodopiecznego od jego świata, z czego bardzo się cieszył. Wręczał mu właśniejeden ze swoich dużych zwoi. – Wszystkiego najlepszego z okazji piętnastychurodzin!
- Dzięki, Ero Sennin! – odpowiedział solenizant. – Co to?
- Nie poznajesz? To na nim podpisałeś się przed treningiemTechniki Przyzwania, Kuchiyose na Jutsu.
- Faktycznie, to on! – przyznał Jiraiyi rację, baczniejspoglądając na zwój. – Ale, po co mi go dajesz?
- Już dawno powinien przejść na następne pokolenie. Poza tymgdybyś kiedyś go przejrzał, zobaczyłbyś coś, co Cię zainteresuje. A teraz Itadakimasu!!! – oby dwoje złapali zapałeczki i zaczęli jeść.
- Ramen...-westchnął Naruto ze łzami w oczach, spoglądając zuwielbieniem na dużą miskę z jego ulubioną, rosołowo-podobną zupą z makaronem. –Tak dawno tego nie jadłem! Zbrodnia!!! – podzielił się refleksją, po czym wziąłsię za jedzenie.
Naruto Uzumaki świętował swoje piętnaste urodziny wraz zeswoim mentorem. Jednak w Wiosce Ukrytego Liścia, skąd pochodzili, obchodzonopiętnastą rocznicę pokonania Kyuubiego przez Czwartego Hokage. Dziesiątypaździernik był datą bardzo ważną dla wielu mieszkańców Konohy. Zginęli wtedybliscy żyjących nadal shinobi, próbując ocalić ich ukochaną osadę, ich dom.
Naruto jako mały chłopiec, zawsze się zastanawiał, dlaczegonikt się śmieje ani nie świętuje w dzień jego urodzin. Odpowiedź przyszła sama,trzy lata temu, kiedy dowiedział się, co kryje się w jego duszy.
Nienawidził Kyuubiego z całego swojego serca, choć wiedział,że już nie raz zawdzięcza mu swoje życie. Mimo to, świadomość, że nosi w sobiemordercę krewnych bliskich mu ludzi, wywoływała wstręt do samego siebie. Alemiał przyjaciół, którzy akceptowali go takim, jaki jest i to sprawiało, że czułsię naprawdę szczęśliwy. Czuł się jak w domu, którego nigdy nie miał.
Czternastoletnia brunetka, o krótkich włosach i łagodnych,białych oczach podążała doliną, w górę rzeki. Szła już czwarty dzień, jednaknie narzekała. Nieco zmęczona marszem stanęła i obmyła twarz w czystej wodzie.Zaczęła się rozglądać naokoło, bo po spojrzeniu na mapę stwierdziła, że cel jejwędrówki powinien gdzieś być blisko.
Spojrzała ze zrezygnowaniem na taflę wody. W zburzonejwodzie rzeki zauważyła zamazany obraz, dobrzej jej znany. Na skalnej ścianiedoliny znajdował się ogromnych rozmiarów symbol Wioski Ukrytej Skały, otoczonyskrzydłami.
- Byakugan! – białe oczy czternastolatki się unerwiły imogła ona zobaczyć czy jest coś w tej skale. Nie pomyliła się. W centrumsymbolu była jaskinia, ale nie łatwo było się tam dostać. Nie prowadziła tam,bowiem żadna ścieżka czy droga. Hinata dezaktywowała swoją rodową zdolność ipowoli przymierzała się do wspinaczki. Po około pół godzinie wdrapywania się nastromą skałę, dziewczyna w końcu znalazła się na skraju jaskini, która okazałasię bardzo wąska. Młoda Hyuuga otarła pot z czoła, po czym podążyła w ciemność,która każdym krokiem dominowała w ów szczelinie. Za kolejnym zakrętem dojrzałaświatło.
Znalazła się w najpiękniejszym miejscu, jakie kiedykolwiekwidziała. W całym zasięgu ludzkiego wzroku rozciągały się łany zieleni. Hinatazauważyła trawiaste stopnie, prowadzące do tego raju, wzdłuż skały. Kiedyznalazła się na dole doznała osłupienia. Ogromna łąka, którą pierwszązobaczyła, okazała się paronastoma platformami, połączonymi ze sobą skalistymimostkami. Jedna z tych platform była źródłem rzeki, która przyprowadziła tutaj,poniekąd, Sukcesorkę.
Na prawo od tego była wysoka skalista budowa. Dziewczynadomyśliła się, co to jest.
Hinata, ściągnęła swój plecak i usiadła na trawie, podziwiającten nieziemski majstersztyk architektury ogrodu.
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
FanfictionOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️