Skała

134 7 0
                                    

- Konnichiwa, Izumi-chan. – rzekła z uśmiechem blondynka ozielonym spojrzeniu. Dopiero, co wstała, takjak jej malutka bratanica. – Za chwileczkę pójdziemy obudzić tatusia. Ale munahałasujemy. – młoda kobieta wytknęła zadziornie język do maleństwa. NatsukiNagoya wzięła niemowlę na ręce. Izumi ważyła i wyglądało nieco lepiej niżostatnio.

- Toki-nii-san!!! Pobudka! – powiedziała głośno blondynka, aIzumi zapiszczała na widok śpiącego w najlepsze blondyna. Ten przekręcił się nadrugi bok i zakrył głowę kołdrą, chcąc odizolować się od hałasu. – Krzyczymy,Izumi-chan! Wstawaj, tato!!! – rzekła jeszcze głośniej młoda kobieta, adzieciątko zaśmiało się rozczulająco.

- Co jest...? – Toki postanowił się poddać. Usiadł na dużymłóżku i wpół przytomny spojrzał na budzik. Dochodziła siódma rano. – Czy Wycierpicie na bezseeeenność? – zapytał, ziewając potężnie.

- Toki-nii-san, masz dzisiaj dużo pracy.

- Jak zawsze, Natsuki-chan. Dajcie mi chwilę. – powiedziałdwudziestosiedmiolatek, po czym wstał i poczłapał do łazienki.

Gdy z niej wyszedł Natsuki wraz z Izumi przygotowywałyśniadanie. Gdy tylko blondyn pokazał się w kuchni, dostał w swoje ręcecóreczkę, którą ucałował i przytulił mocno do siebie.

- Proszę, Toki-nii-san. – powiedziała Natsuki, podając mubutelkę z mlekiem. Mężczyzna wziął przedmiot, sprawdził temperaturę, tak jaknauczono go dzień wcześniej i zaczął karmić swoją pociechę.

- Wiesz, Natsuki-chan.

- Hmmm?

- Izumi bardzo przypomina Tomoyo, prawda? – powiedziałblondyn, uśmiechając się smutno do dziecka.

- Tak, Toki-nii-san. – potwierdziła blondynka, po czymnatychmiast zmieniła temat. – To już trzy dni, odkąd Naruto-san opuścił nasząWioskę. Jak myślisz spotkamy się z nim jeszcze?

- Na pewno. Przecież ma zamiar zostać Hokage, czyż nie? Odjego wizyty zastanawiam się, czy nie podpisać sojuszu z Wioską Ukrytego Liścia.– poinformował kobietę, a ta już miała zamiar coś odpowiedzieć. – Domyślam się,co o tym sądzisz. Nasi rodzice zginęli z ich ręki podczas Wielkiej WojnyShinobi, ale czasy się zmieniają.

- Ten argument nie wystarczy, Toki-nii-san. Rada naszejWioski na to nie przystanie. Poza tym, wiesz chyba jak ludzie na Ciebie patrzą,przez tą sytuację z Izumi. Ludzie się jej boją i mają nam za złe, że...

- Wiem, Natsuki-chan, ale będę się starał, aby wszystkowróciło do normy. – nastała chwila ciszy. Natsuki od początku dnia widziała, żejej starszego brata coś przygnębia.

- O co znów chodzi, Toki-nii-san? – zapytała.

- Jesteś pewna, że chcesz zostać Arcykapłanką? – spytałnagle.

- Tak. Już zdecydowałam.

- Ale, Natsuki, wiesz jaka jest cena. Może jest inny...

- Yamete, Toki-nii-san. (yamete– jap. „przestań")- rzekła spokojnie dwudziestojednolatka. – Zrobię wszystko,by Izumi nie była więcej poddana temu Bijuu. I nie martw się o mnie. Wrócę całai zdrowa, zobaczysz. – kobieta uśmiechnęła się szeroko, chcąc potwierdzićsłuszność swojej tezy. Tsukikage nic nie odpowiedział, tylko głaskał czarnewłoski małej Izumi, która tuż po śniadaniu zasnęła w ramionach ojca.

Było popołudnie, kiedy słońce chowało się za górami, a śniegsypał się z nieba bez ustanku.

Do głównej bramy Wioski Ukrytej Skały zmierzała właśniegłówna rodzina klanu Nagoya. Na ramionach jasnowłosy mężczyzna trzymał otulonew kocyk niemowlę, które swoimi dużymi, zielonymi oczkami patrzało na spadającepłatki śniegu. Obok niego szła młoda kobieta, również o blond włosach, niosącduży plecak.

- Natsuki-chan, proszę Cię, bądź ostrożna. Gdyby było zbytciężko odpuść sobie, dobrze? – dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko sięuśmiechnęła.

- Będzie dobrze, Toki-nii-san.

- Pisz do nas jak najczęściej, dobrze?

- Masz to jak w banku, braciszku. – kobieta przymknęłajedno, szmaragdowe oko i wytknęła język. – Do zobaczenia, Izumi-chan. –pocałowała delikatnie czółko dzieciątka i policzek swojego starszego brata, poczym nie odwracając się, ruszyła do Świątyni Ziemi, ocierając łzy, których niktnie widział. Kunoichi w duchu jednak wiedziała, że musi być twarda. Jak skała.

Młodą kunoichi przebudziły jasne promienie słońca.Dziewczyna rozejrzała się naokoło się i westchnęła z zachwytem. Leżała napłaskim, twardym szczycie jakiejś góry.

Z nad horyzontu wschodziło blade jeszcze słońce. Hinatastanęła na samej krawędzi skały, podziwiając z góry przepiękny widok morzapuszystych chmur. Piętnastolatka nie wiedziała jak długo oglądała toniecodzienne zjawisko. Przestała dopiero, kiedy poczuła charakterystycznessanie w żołądku.

Zachwycające miejsce, w jakim znalazła się Hinata, traciło zkażdą chwilą swój urok. Młoda Hyuuga zdała sobie, bowiem sprawę, że nie mażadnej ścieżki, by zejść w dół. Jedynie strome, ostre, skaliste zbocza. Mimoto, Hinata skupiła swoją Chakrę w stopach i ruszyła z pewnym strachem wkierunku podnóża góry, którego wcale nie widziała.

Po pół godzinie, męczącego spaceru, dziewczynie udało sięznaleźć, dolinę między górami, pokrytą zielonymi roślinami. Z jednej z góryspływał do niej wodospad, tworząc przepiękną kataraktę, pokrytą delikatną,górską roślinnością. Były to przede wszystkim kwiaty, ale również i zioła.Niemniej Hinata nie zauważyła niczego, co nadawałoby się do zjedzenia.Piętnastolatka z zrezygnowaniem usiadła przy wodospadzie, biorąc przy okazjiłyk przezroczystej wody.

Sukcesorka przeglądała się swojemu obliczu w tafli zmąconejwody. Widząc swoje długie, czarne niczym nocne niebo włosy, musiała przyznaćświętej pamięci Hokaru rację. Dziewczyna w uśmiechem patrzała jasnym wzrokiemjak czarne pasma okalają jej gładką twarz o ładnych, delikatnych rysach. Mimoto, Hinata nie należała do osób, które mają w zwyczaju zachwycać się własnąosobą, dlatego też postanowiła zwiedzić okolicę. Widok granitowych skał oniewiarygodnych wysokościach zachwycały dziewczynę, a zarazem przerażały.Zdawała sobie sprawę, że mógł wystarczyć jeden błąd w kontrolowaniu Chakry, bystracić życie. Sukcesorka szybko przekonała się, że dolina, którą wcześniejznalazła była najbardziej zieloną częścią natury, w jakiej się tym razemznalazła. Hinata wróciła do wodospadu i kładąc się na zielonej trawie, zwróciłatwarz ku słońcu. Nawet nie zdążyła nic pomyśleć. Zasnęła wyczerpana zużyciemChakry.

- Hinata-chan...

- Hai, Goyame-sama? – odpowiedziała Hinata, przyglądając sięniebywałemu majestatowi bogini Ziemi.

- Tym razem, niebędzie tak przyjemnie i spokojnie, Moja Córko. Gdy tylko wstaniesz, zaczniesztrening siły fizycznej. Proponuję byś zaczęła od siły ciosów. Nie zaniedbujjednak rozwijania umiejętności korzystania z Elementu Ziemi. Musisz sięsprężyć. Pozostało już niewiele czasu, abyś była poddawana mojej próbie. Zatrzy miesiące czasu poza-świątynnego minie rok, odkąd przybyłaś doTsukishirine.

- Trzy miesiące?Ale nie znam przecież jeszcze żadnych Jutsu z Elementu Ziemi!

- Dlatego musisz jaknajszybciej udoskonalić swoje ciało. Gdy Twoje ciosy będą na tyle silne byskruszyć skałę, skupisz się na giętkością swojego ciała, wspinając się ponajbardziej stromych górach. Później z odpowiednim ciężarem, oczywiście. Niezakazuję Ci używania przy tym Chakry, chociaż wolałabym byś skupiła się naswoich mięśniach aniżeli na kontrolowaniu swojej siły.

- H-hai, Goyame-sama.

Hinata przebudziła się w środku nocy. Leżąc na plecach nietrudno było jej spojrzeć na nocne niebo zasypane gwiazdami.

- Piękne...-szepnęła, nie chcąc wstać. Jednak noce w górachbyły wyjątkowo zimne, dlatego też, skupiła się na swoim wewnętrznym Ogniu,rozprowadzając go równomiernie po ciele. – Od razu lepiej...Więc mam trenowaćswoje ciało. – westchnęła brunetka. Nigdy nie była dobra w treningu fizycznym.Niemniej wzięła sobie słowa bogini głęboko do serca. Pozostały jedynie trzymiesiące, aby wszystkiego się nauczyć. Hinata była tym przerażona. Jednakwiedziała, że nie może się poddać. Wiedziała, że musi być jak skała,nieustępliwa.

Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz