Wiatr zatrzepotałskromnymi szatami księżniczki. Swoim białym, ciepłym spojrzeniem obdarowywaławłaśnie parę: kapłana Kenshiro i kapłankę Seiko. Uśmiechała się na ich widok,pełna jednocześnia obaw jak i nadziei o przyszłość jej i tego, który jest jejprzeznaczony.
Hinata stała właśnie napagórku, skrywajacym sacrum. Nieco za nią stała cierpliwie Arcykapłanka Wiatru.Również spoglądała na odchodzącą parę łagodnie.
Dopiero co Kenshiroodebrał swoją ukochaną z troskliwych rąk Hinaty, przy czym dziękował jej takwylewnie, że dziewczyna musiała ukryć twarz w obowiązku zdjęcia pieczęciOgnistej Wody, by nie zobaczył jak bardzo ją onieśmiela jego dziękczynienie.
- Hinata-hime. – głosNoriko wyrwał ją z tych przyjemnych wspomnień niedalekiej przeszłości.
- Tak?
- Kenshiro-san nie zdążyłCi powiedzieć... Nie mam mu tego za złe, ale to niezwykle ważne.
- O co chodzi?
- Tuż po przybyciu zpowrotem do Świątyni poinformował mnie, że na pustyni byli Ganozue. Czywiesz...?
- Dlaczego mówisz mi o tymdopiero teraz?! – Hinata była przerażona. – Trzeba wszystkich...!
- Nie ma zagrożenia,Hinata-hime! – wyjaśniła natychmiast Noriko.
- Jak to?
- Kenshiro powiedział, żekiedy był na pustyni byli bardzo niedaleko, czuł ich. Jednak nagle zniknęli,jak gdyby nigdy nic. To dziwne, że w ogóle znaleźli się na pustyni...
- To przez Kamikaze. –brunetka jeszcze nie uspokoiła się do końca. – Moje Serce posiada ŹródłoBoskiego Wiatru. Kiedy on jest na świecie, Ganozue są w stanie mnie po nimwytropić.
- Nie wolno Ci więc goużywać, Hinata-hime. Mogą zginąć niewinni... – zaczęła natychmiast pouczenieArcykapłanka Wiatru.
- Wiem. – odpowiedziałamocno piętnastolatka, skutecznią ją tym ucieszając. – Już mam na sumieniukapłanów Ognia. Nie była to co prawda wina Wiatru, ale jednak kapłani Ogniapoświęcili swoje dusze dla mnie, a Hokaru-sama życie. – białe oczy napełniłysię łzami na samo wspomnienie tamtych strasznych chwil, gdy wszędzie widziałaobrzydliwe pomarańczowe oczy pełne złych mocy.
- Przepraszam.
- Nie musisz, Noriko-san.– odrzekła, ocierając łzy. – Jak myślisz? Czy chodzenie po powietrzu możnanazwać kontrolą Wiatru?
- Oczywiście.
- To dobrze. Proszę, dajmi zwój przywołania Sayuri. – poprosiła Hinata, spoglądając prosto na zdumionąNoriko, która zastygła w bezruchu. – Czy coś nie tak?
- Skąd wiesz o...?
- Wyrocznia Tsukishirineprosiła, bym ją przywołała. To część planu.
- Hinata-hime, czy wieszkim jest Sayuri? – spytała Arcykapłanka z ostrożnością.
- Niestety nie. Wiemtylko, że muszę ją przywołać.
- Hinata-hime, toniemożliwe.
- Jak to?
- Lećmy. Wszystko Ci tamwyjaśnię.
- Ale gdzie?
- Do Kazeshirine,oczywiście. – Noriko uśmiechnęła się lekko, po czym podała dziewczynie dłoń,którą ta przyjęła. Momentalnie wzniosły się w powietrze. Z zawrotną prędkościąznalazły się na wysokości Latającego Pałacu.
Kazeshirine była jeszczewiększa i wspanialsza niż była na ziemi. Z ziemi wyglądała na przezroczystą,jednak z tej perspektywy wygląda jak kryształowe pałac. Był bajkowy. Dogłównego wejścia prowadziły schody, na których szczycie stały przecudniegrawerowane kolumny. Samo wejście stanowiło jedynie wysoki łuk. Z samego jegoprogu widać było całe mnóstwo najróżniejszych schodów prowadzących na najróżniejszekondygnacje. Z daleka Hinata zdążyła dostrzec cztery wieże i ogromną kopułę. Zzewnątrz pałac wyglądał jakby zbudowany z samych otwartych korytarzy otoczonychkolumnadami. Zaś podstawę pałacu stanowiła szpiczasta konstrukcja pozbawionawszelkich okien i przestrzeni.
Hinata wraz z Norikostanęły na kryształowej posadzce. Sukcesorka natychmiast odczułaczasoprzestrzenne właściwości, mające wszystkie Shirine.
Szybko doszła do siebie irazem z Arcykapłanką przekroczyły próg. Noriko zdawała się bardzo dobrze znaćwszelkie zakamarki obiektu. Podążyły schodami do góry, przemierzając wkrótceliczne, zawiłe korytarze.
- Noriko-san, skąd znaszdrogę, skoro tak mało czasu tu przebywasz?
- Mylisz się. Wcale nietak mało. Poza tym jestem Arcykapłanką Wiatru. Muszę wiedzieć takie rzeczy.Chociaż z początku, kiedy nie znałam drogi powrotnej, po prostu wylatywałamstąd. – zaśmiała się lekko na samo wspomnienie. Hinata podzieliła jejentuzjazm, jako że była to dobra recepta na to, by wrócić bezpiecznie naziemię.
Wreszcie dotarły dowysokich drzwi, które Noriko otworzyła za pomocą Wiatru. Zaproszona gestem,Hinata przekroczyła próg.
Znalazła się wprzeogromnej bibliotece. Tuż przy otwartych łukach stały stoły, skąd można byłoobserwować bezkres błękitnego nieba. Regały zaś zdawały się nie mieć końca.
- Proszę, poczekaj tu namnie. – brunetka kiwnęła jedynie głową, po czym usiadła przy jednym ze stołów ispojrzała z zachwytem na niebo. Napawała się niezwykłością tego miejsca. Niezdziwiłaby się nawet, gdyby był to pałac bogini. Wszystko tu było wspaniałe,zapierające dech w piersiach.
- Proszę. – z ramionniemego zachwytu wyrwała ją Noriko, składając przed nią naręcza tomów. Orazwielki zwój, zapieczętowany i wyszywany srebrną nicią.
- To ten zwój?
- Tak.
- Proszę opowiedz mi oSayuri. Dlaczego uważasz, że przywołanie jej jest niemożliwe?
- Sayuri jest legendarnymstworzeniem. Jest jednym z Trzech Białych Strażników. Przywołanie jakokolwiek znich to niemalże cud. Podobno aby ją przywołać potrzeba niespotykanych umiejętności.Nie zdziwiłabym się, gdyby nazwać je boskimi.
- Co konkretnie trzebazrobić?
- W jednej z ksiąg pisze,że aby ją przywołać musisz stworzyć wymiar z samym Fuuton i połączyć każdą jegocząsteczkę z swoją własną krwią. Później następuje ciąg niemiłościwie trudnychpieczęci, przy czym wszystko to musisz utrzymywać do czasu pojawienia sięSayuri.
- Rzeczywiście nie brzmito prosto. – przyznała Hinata. – Tomoyo-sama musiała być naprawdę potężna skoroprzyzwała Shaorana. – pomyślała na głos.
- K-ktoś przywołał BiałegoStrażnika?
- Tak. Nieżyjąca już matkapewnej Jinchuuriki. Była Arcykapłanką Ziemi. Wymiar z Fuuton zupełniony mojąkrwią i pieczęcie. No dobrze, spróbujmy.
- Naprawdę chcesz....?
- Muszę. – odrzekłaHinata, chwytając za zwój i rozwijając go. Hinata otoczyła się wiatrem,przegryzła kciuk i wycisnęła parę kropel, które spadły na posadzkę. – To jednakbędzie trudniejsze niż myślałam.
- Życzę Ci powodzenia,Hinata-hime. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, wezwij mnie.
- Dziękuję, Noriko-san. –odpowiedziała krótko, próbując raz jeszcze wykonać wszystko raz jeszcze.
Wkrótce przekonała się, że sama chęć nie wystarczy i zaczęła przeglądaćprzyniesioną przez Noriko lekturę, która wciągnęła ją bardzo szybko.
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
FanfictionOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️