Przez las

126 4 0
                                    



Do granic Kraju Ziemizbliżała się w wzbudzającym podziw tempie drużyna z Wioski UkrytegoLiścia. Śmigali z sosny na sosnę.

- Gai-sensei, nie sądzę bybyło to konieczne. – powiedział długowłosy brunet, wciąż podążając za resztądrużyny.

- Nie zaszkodzi jakużyjemy skrótu, Neji. Będziemy tam szybciej. Jestem ciekaw dlaczego Hokage-samazagwarantowała nam bezpieczeństwo. To co najmniej zaskakujące i jednocześniemiłe. – wyjaśnil krzaczastobrewy mężczyzna z charakterystycznym dla siebieuśmiechem. Jego podobny kropka w kropkę uczeń przytakiwał mu gorliwie.

- Ale mogliśmy chociażpójść normalnie drogą! – wyżaliła się szatynka, jedyna przedstawicielka płcipięknej w tej ekipie. – Zachowujecie się, już nie powiem jak!

- Jakby życie byłoprzeznaczone do tego, by trenować? – podpowiedział jej Neji. Dziewczynauśmiechnęła się lekko i kiwnęła głową. Po tej sentencji jej rozmówca zamilkł,jakby pogrążył się w rozmyślaniach. Przyjrzała mu się dokładniej. Na jego doniedawna wciąż chłopięcej twarzy zaczeły się kształtować męskie rysy. Całypowoli zmieniał się pod wpływem czasu, choć były to zmiany dość subtelne,ciepły mahoniowy wzrok je dojrzał. Jedyne co pozostawało bez zmian i w żadensposób tego typu zabiegów nie potrzebowało to oczy młodzieńca. Nienaturalne wcałej swojej krasie. Nawet w świecie shinobi. Rażące wręcz zachwycającą bielą istrukturą, uzbrojoną w wymowny wyraz większego lub mniejszego kalibru. WszyscyHyuuga je posiadali.

Neji poczuł na sobie wzroktowarzyszki. Spojrzał w jej stronę, a na jego ledwo widocznie zatroskanejtwarzy pojawił się malutki uśmiech. Odkąd Hinata, jego kuzynka, opuściławioskę, Ten –Ten stała się kimś w rodzaju podpory psychicznej i towarzyszkiniespokojnych dni i wieczorów. Stali się dla siebie nad wyraz bliscy. Nejinigdy nie spodziewał się, że sprawy dojdą tak daleko. Nic oczywiście się międzynimi nie wydarzyło, i wyglądało na to, że nie prędko się wydarzy. Byli poprostu bardzo bliskimi przyjaciółmi. I Neji bardzo to doceniał. Ta ciepła osobadawała mu siłę, by w cierpliwości czekać na powrót swojej kuzynki, za którabardzo już tęksnił.

Pamiętał dokładnie tewszystkie chwile, wynikłe z nieporozumienia, ile wówczas jadu wnosił w ichledwo tlącą się więź rodzinną. Odkąd przejrzał na oczy, jego celem niemalżepriorytetowym stało się pragnienie zadośćuczynienia wszystkich krzywd. Do dziśdnia nie jest w stanie wyjść ze zdumienia, że Hinata mu wybaczyła. Wiedziałbowiem ile przez niego wycierpiała. A jednak po tym, gdy okazał ledwo widocznieskruchę, niczego więcej nie chciała, a jedynie powitała w swoich drobnychramionach. Od tamtej pory nigdy prawie nie opuszczał z niej wzroku. Na chwilęprzed tym, gdy dziewczyna opuściła wioskę, dostrzegł jak niezwykłą jest osobą.

W równym tempieprzeskakując z drzewa na drzewa, nie mógł nawet sobie wyobrazić ich ponownegospotkania, które zapowiedziała Tsunade. Pragnienie ujrzenia swojej kuzynki byłobardzo silne. Tłumiona tęsknota, za tą niezwykłą istotą kumulowalo się w nim ztygodnia na tydzień. Teraz miała nadażyć się okazja. Denerwował się. Czułbardzo dotkliwie, że Hinata, która ma nadzieję spotkać nie będzie tą samądziewczyną, którą widział po raz ostatni rok temu.

Nagle zauważył, że wszyscysię zatrzymują się. Tak też zrobił, a jego zdumieniu nie było końca. DrużynaGaia wylądowała na rozległej polanie, która tonęła w zginiliźnie.

- Co tu się do cholerywyrabia? – palnął Neji, wyraźnie zdenerwowany. Nie czekał ani sekundy dłużej iaktywował Byakugan. Przebiegł wzrokiem po okolicy. Z obrzydzeniem i lekkimprzerażeniem obserwował rozkładajace się już istoty. Posiadając niecodoświadczenia, rozpoznał, że wszystkie te żyjące stworzenia zostałypotraktowane czymś, co już za życia, w niezwykłym tempie poddało je procesowirozkładu. Wzgrygnąl się na samą myśl, ile w tych katuszach musiało być bólu.

- Daleko jeszcze dogranicy? – spytała Ten-Ten cicho.

- Według mapy, powinna byćpo drugiej strony polany. – poinformował Lee, trzymając mapę.

- Lepiej już chodźmy. –powiedział Neji i ruszył szybko przed siebie, rozglądając się na wszystkie bokiswoim Byakugan. Reszta drużyny szybko podazyła za nim. Neji słyszał jak Ten-Tenledwo może oddychać od fetoru rozkładu, który panowal w okolicy. Nikt się nieodzywał. Z każdym kolejnym krokiem zbliżali się do zczarniałego lasu. Wreszcieweszli w jego cień i starali się przemknąć na drugą stronę. Neji cały czas byłspięty.

Ponownie tego samego dniaprzeżył niedługo potem lekki szok. Zgnilizna dopadła las tylko na 50 metrów wgłąb. Gry drużyna z Konohy znalazła się dalej, jej członkowie nie mogli wyjścze zdumienia, że dopiero co przeszli przez leśne cmentarzysko, a teraz mogązachwycać oczy północnym szmaragdów iglastych drzew.

- Co jest?

- Pojęcia nie mam. Wiemjedno. To było anormalne. – skwitował długowłosy brunet. Członkowie drużynyGaia kiwnęli tylko na siebie i przyspieszyli, biegnąc w kierunku Wioski UkrytejSkały.

Nie zdawali sobie w ogólesprawy, że byli poszukiwani, w tak istotniej dla nich sprawie. Chociażnajwięcej miało to wspólnego z Nejim. Trójka shinobi Skały przemierzała kolejnedrogi, zgodnie z rozkazem, ale nic nie znaleźli ani też nikt ich nie widział.Zrezygnowani, ostrożnie udali się z powrotem do miejsca, gdzie ukrywano słońce.

W tym właśnie czasie wmałej, przygranicznej wiosce, wciąż świeciło słońce. Co więcej, zdawało sięrzucać swoje blaski na coraz szersze połacie ziemi. Biorąc pod uwagę panującyna tym terenie klimat, bez wątpienia zjawisko to dzierżyło przydomek cudu.Nieznaną nikomu przyczyną tego błogosławieństwa była istota skrywana w jednym zdomów, otoczona szczególną opieką.

Ta osoba, piętnastoletniadziewczyna, przeistaczajaca się z dnia na dzień w prawdziwą kobietę, terazzmuszała swoich opiekunów do nieszczęsnego odliczania upływających sekund, niczymdrogocennej wody w korycie rzeki.

Blondwłosa kunoichi,obdarzona przez krew pięknymi, dużymi oczami zielonej barwy, spoglądała ztroską i wielkim niepokojem na leżącą bezwładnie Hinatę.

Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz