Naruto zdezorientowanydostrzegał naokoło siebie lasy, a także piętrzące się przed nim góry. Spojrzałponownie na piękną dziewczynę. Uśmiechała się do niego.
- Przepraszam, gdzie jestMidori-sama? – spytał, chcąc przerwać ciszę oraz by trafić wreszcie doArcykapłanki Wody.
- Nasza Pani nie przyjmujenikogo. Ty jednak jesteś wyjątkiem, nikomu oprócz niej nie jest wiadomedlaczego. Z rozkazu Jej Świątobliwości, masz się przygotować na spotkanie.Zaczniesz od kąpieli w źródłach naszej Świątyni. Chodź za mną. Tam Cięzostawię, a gdy będziesz gotów, zostaniesz zaprowadzony do CzcigodnejArcykapłanki. Czy wszystko dla Ciebie jest jasne? – morskie spojrzenie dojrzałoniemy gest potwierdzenia, po czym unosząc lekko dłonie, zabrała zawartośćpołowy wodnego oka ze sobą. Kontrolowane wody w żaden sposób nie dotykałytrawiastej ziemi. Tak samo było z Panną Wody. Naruto pełen zdumienia przyglądałsię tej niezwykle smukłej, drobnej istoty. Podążając za nią, nawet nie wiedziałgdzie idzie.
Wreszcie oby dwoje stanęliprzed jaskinią, wyżłobioną w piętrzących się górach. Bez słowa przekroczylipróg.
Nagle Naruto targnęłoznajome uczucie. Momentalnie zrobiło mu się słabo, jednak w porę zdąrzyłwesprzeć się na gładkiej ścianie. Bez słowa podążyli w ciemną jaskinię. Mimo to, Naruto gryzłopewne pytanie.
- Przepraszam, że pytam,ale czy ta jaskinia jest jak Hoshirine w Świątyni Ognia? – spytał bez żadnychuprzedzeń. Panna Wody ograniczała się możliwie do jak najkrótszych wypowiedzi:
- Zgadza się. Jesteśmy namiejscu. – powiedziała, gdy wyszli z ciasnego korytarza do skalnej auli. – Oto Mizushirine.
Naruto był zmuszonymrugnać parokrotnie oczami, by sprawdzić, czy aby przypadkiem nie śni.
W ogromnej przestrzeniznajdowały się liczne źródła. Nad jednymi unosiła się para wodna, a inne byłytaflami przejrzystymi niczym kryształy. Co dziwniejsze, jakieś niewyjaśnione źródłowyrzucało z wody rozmyte, błękitne światło, które jedynie wprowadzało mętlik wgłowach przybyszy.
- Proszę, skorzystaj ztego miejsca. – Eki-shoujo wskazała na jedno z tych źródeł, którego wydawałysię zaraz wyparować. Naruto podszedł do zbiornika i już chciał zadaćkonkretyzujące tą sytuację pytanie, ale przy jego boku nikogo już nie było.
Pamiętając o swoim celuzaczął się rozbierać. Jedyne co na nim pozostało to wygrana w pamiętnymzakładzie, naszyjnik Shodaime Hokage. W stroju Adama wszedł do parującej wody,bardzo powoli oczekując niechybnego oparzenia. Nic takiego jednak nie odczuł.Woda zdawała się mieć idealną temperaturę.
Piętnastolatek osiadł nawystającej pod taflą półce skalnej i przemył twarz. Było mu bardzo przyjemnie,a ciepłe wody dodawały pewności siebie i poczucie bezpieczeństwa. Jego błękitnetęczówki, w tym miejscu zdawały się mieć barwę szlachetnych szafirów. Przymknąłz przyjemności powieki. A kiedy tylko to zrobił, ściany jego duszy rozedrgałysię od tybalnego śmiechu.
- Miałeś nosa, gaki.
- Zacznij się mnie lepiejsłuchać, Kitsune no baka. – odrzekł blondyn pełen samozadowolenia.
- To, że Midori-himesię za Tobą wstawiła, nie znaczy wcale, że opuścisz jej komnatę żywy. Miej sięna baczności, Naruto.
- Ta cała Arcykapłankamusi być całkiem mocna, skoro tamte dwie dziewczyny są takie silne.
- Wodniste Panny tojedynie marionetki w szlachetnych dłoniach Shodaime Musume*. Naprawdę Naruto,nie mam zielonego pojęcia co się teraz wydarzy, ale jedno jest pewne. Nie zdziwsię, kiedy usłyszysz z jej ust swoje imię. Ta kobieta wie bardzo wiele. Zpewnością wiedziała kim jesteś, zanim jeszcze postawiłeś stopę na jej wyspie.
- Więc dlaczego od razumnie nie przywitała? O mało cośmy nie zginęli przez tego całego samuraja. –chłopak skrzywił się na myśl o chłodzie, jaki roztaczał wokół siebie młodymężczyzna.
- Sam o to spytasz. Otoi Trzecia Panna. – powiedział Kyuubi, po czym umilkł, a na twarzy Narutopojawiły się mimowolnie rumieńce. Był przecież nagi! Jego jasny, błękitnyniczym letnie niebo wzrok rozglądał się nerwowo po bokach. Próbował sięzanurzyć tak głęboko jak to tylko było możliwe.
Nigdzie jednak nie widziałtej Trzeciej Panny, o której wspominał Lisi Demon.
Wynurzywszy siędelikatnie, starał się wymacać swoje ubrania, ale jedynym, na czym zacisnęłasię jego pięść, okazała się być niebieska szata.
Uzumaki rozglądając się naboki wyszedł ze źródła, po czym założył szatę oraz przewiązał ją w pasie białąszarfą, która została niewiedzieć kiedy dostarczona do kompletu.
Para wodna skuteczniewiele przesłaniała, również wiele jednocześnie ukazując.
Chłopak musiał zmrużyćoczy, przy czym parę razy zamrugać powiekami. Zdawało mu się, że za wodnistąchmurą dostrzegł ruch. Obszedł źródło, by minąwszy ową mgłę, i stanąć niczymwryty w kamienną posadzkę.
Stała przed nim kobiecapostać. Biała niczym ta para wodna i równie tajemnicza jak mgła. Błękitnespojrzenie oglądało mgielny rozłożony parasol, podobny do tych, które zabierałyze sobą gejsze oraz tył białej yukaty.
W refleksach błękitnego światła,Naruto dostrzegł cień, padający na parasol. Kobieta przybrała pozę, jakby miałazamiar odwrócić się do niego przodem, ale w ostatniej chwili stwierdziła, żelepiej by nie oglądał jej oblicza.
Nie wydawszy nawetwestchnienia, czy w ogóle jakichś oznak istnienia, zaczęła sunąć w powietrzu wwiadomym sobie kierunku. Naruto, święcie przekonany, że wypełnia właśniepolecenia Eki-shoujo, podążył za Panną Mgły.
Zaprowadziła go do źródłamałego, ale zdawało się być ono najczystsze. Soujouki-shoujo stanęła nad tafląwody. Jej mgielny parasol się rozmył, a jej twarz przesłonił duży wachlarz.Wówczas odwróciła się do Naruto i wyciągnęła do niego dłoń.
Tak trwając, czekała ażchłopak stanie na tafli źródła. Kiedy się tak stało, ramiona i nogi Narutozostało unieruchomione wodnymi wstęgami, a gdy chciał się spytać, co to maznaczyć, odkrył, że wypowiedział by je sam do siebie. Panna Mgły zdąrzyła sięulotnić, pod osłoną chwili rozproszenia uwagi młodego przybysza.
Nim Uzumaki zdąrzył sięobejrzeć, wodne kajdany zatopiły go w odmętach tajemniczego źródła. Blondyn niewiedział ile czasu trwał w bezdechu. Przed jego błętkitnymi oczami pojawiły sięmroczki, a kiedy zdał sobie sprawę, że może się poruszyć, odzyskał nad sobąkontrolę.
Jego osoba znalazła się wnieziemskim miejscu. W wodnej jaskini, której niesposób było ogarnąć. Chłopakstał na ciemnych wodach, którego nie rozświetlał ani jeden promień słonecznegoświatła. Jaskinia była ciemna, przeogromna, przepełniona nienaturalną wilgocią,a w sferze powietrza panowało takie napięcie, że chłopak ledwo trzymał się nanogach.
Zdawało mu się, że śni.Stał na pięć metrów przed ścianą opadającej wody, przez którą przebłyskiwało tosamo niebieskie światło, co przy źródłach.
Zrozumiał nagle skąd całeto przytłaczające ciśnienie w powietrzu. Coś było za tą ścianą wody. Coś takpotężnego, że od mocy tej istoty, życiodajne powietrze stawało się nie dozniesienia.
- Irasshai, watashi no yuuen sotsu. – zza wodnej ściany wydobył się głos. Cichy, azarazem taki mocny, że po bezgranicznej jaskini, w której byli, niosło się echotych słów. Słów, których Naruto Uzumaki nie rozumiał. Jednak nie to go teraztak bardzo zajmowało. Blade, niebieskie światło, jakie wypływało z nieznanegoźródła za ścianą wody, momentalnie wzrosło w siłę. Dzięki temu dało cień,podobnie jak było w przypadku Panny Mgły. Oczom chłopaka ukazał się zaryskobiecego ciała. Nawet z tej odległości mógł wyróżnić niecodzienną szatę,której szczegółów nie był godzien oglądać, a jej właścicielka posiadała takżelegendarnie długie włosy, które w tej iluzji cienia zdawały się żyć same zsiebie, lawirując z gracją i łagodnością w wilgotnym powietrzu.
Naruto nie wiedział jak sięmówi. Miał również kompletnie zamroczony umysł, więc nawet pomysł na choćbysłowo został przygaszony niczym światło zapałki, wodospadem wody.
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
Fiksi PenggemarOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️