Hinata odbiła się od ziemii wzniosła w niebo, unikając ataku. Kiedy wylądowała, ledwo zdążyła odeprzećkolejny, spychając nadciągający podmuch powietrza własnoręcznym.
Widząc swoim Byakugan, żeżaden nowy podmuch nie nadchodzi, pozwoliła sobie na chwilę odpoczynku. Łapiącchciwie oddech, obserwowała dokładnie otaczających ją kapłanów.
- Hinata-sama, proszęwybaczyć, nie powinniśmy tak się angażować w Pani prośbę. – odezwał się jeden zkapłanów. Piętnastolatka, słysząc to, wyprostowała się i odpowiedziała:
- Nie oszczędzajcie mnie,proszę. Muszę opanować kontrolę nad wiatrem najlepiej jak to tylko możliwe.
- Ale już jesteś na wspaniałympoziomie, Wasza Świątobliwość. – odrzekł inny kapłan, kłaniając się nisko.
- Hinata-sama, niesądzisz, że na dziś starczy? – odezwała się kapłanka, podchodząc bliżej. Byłato Seiko, niosąca kanę z wodą. – Wywołałaś kapłanów o świcie i nie dajesz im odpocząćjuż od czternastu godzin.
To, co powiedziała Seikobyło prawdą. Hinata zbudziła się o świcie i poprosiła kapłanów, by pomogli jejw treningu nad kontrolą wiatru pod kątem ofensywy i defensywy. Dowódca strażywyznaczył pięcioro kapłanów na wyraźne życzenie Arcykapłanki. Z początku balisię w ogóle do niej odezwać. Kiedy jednak Hinata pokazała im część swoichumiejętności kunoichi, oddali się treningowi bez reszty.
Choć słońce wciąż mocnoprzygrzewało, to były już godziny popołudniowe. Ognista kula zenit minęła jużdawno, a do horyzontu wciąż było jej daleko. Lato nadeszło w pełni.
Pięciu kapłanów Wiatruzlani potem, odczuwali zmęczenie i głód. Ale także dumę, iż ta niepozornadziewczyna, zdumiewającej urody, wyglądała podobnie jak oni. Pomimo, że ledwomogła ustać na nogach, to w jej oczach wciąż tliła się wola walki, a z ust nieschodził wojowniczy uśmiech, jakby prowokujący ich do kolejnych ataków.
- Hinata-hime, proszęoszczędzaj się trochę. – znalazła się przy nich także Noriko. – Spójrz tylko,kapłani są wykończeni. Ty zresztą także.
- No dobrze. Dziękuję Wamza dzisiaj. Proszę odpocznijcie. – odezwała się wreszcie Hinata, kłaniając sięlekko w podzięce.
- Wasza Świątobliwość, mamnadzieję, kiedyś to powtórzyć. – wyznał na odchodnym jeden z kapłanów.
- Ja również. –odpowiedziała brunetka z uśmiechem.
Kapłani wrócili domarmurowej twierdzy, a Sukcesorka wkroczyła w głąb ogrodów, ciągnięta wręczprzez Noriko i Seiko.
Zostawiły ją w sacrumŚwiątyni Wiatru. Lianami kwiatowymi kołysał lekko wiatr. Dziewczyna bez słowarozebrała się i wskoczyła do ciepłej wody. Zmywając z siebie trudy całego dnia,odprężała się, nie myśląc nic.
Niedługo potem do sacrumweszła Noriko, niosąca jej czyste szaty. Potem, razem uczestniczyły w posiłku,który odbyto w towarzystwie wszystkich mieszkańców Świątyni Wiatru. Te małecelebracje powoli stawały się codziennością. Spędzili tak czas aż do zachodu,dziękując jednocześnie bogini Kazeyo za kolejny spokojny dzień w dobrobycie.
Świątynia Wiatru poingerencji Hinaty z woli bogiń stała się prawdziwym rajem. Nareszcie panowałatam harmonia, spokój, i co najważniejsze, sprawiedliwość oraz nadzieja.
Dziewczyna życzyławszystkim dobrej nocy, a sama wybrała się na nocny spacer po błoniachświątynnych. Bardzo szybko jednak nogi zaprowadziły ją na powrót do sacrum.
Hyuuga odnosiła wrażeniedeja vu. Była przekonana, że tak już było kiedyś w przeszłości.
Nie myśląc nad tym jednakzbyt długo, przekroczyła zwinnie niski żywopłot bukszpanu, minęła liany iznalazła się w sacrum.
Przestrzeń powietrznąopanowały już świetliki, krążące leniwie w najróżniejszych kierunkach.
- Kazeyo-sama... –szepnęła Hinata, podchodząc na brzeg źródła i siadając, tym razem bez zaproszeńbogini. Zanim jednak zdążyła się wygodnie rozsiąść, na tafli pojawił się wodnyposąg wietrznej bogini w swej konstelacyjnej formie.
- Witaj, moja UkochanaCórko. – powitała dziewczynę.
- Dobry wieczór, Kazeyo-sama. – odrzekła białooka,kłaniając się lekko. – Dawno nie wiedziałam Cię w tej postaci.
- To prawda. Przyczyną tegojest Izumi. Kiedy bogini Księżyca włada nocnym niebem, nie mogę się objawić wtej postaci.
- Ale przecież ostatnimrazem Izumi-sama rządziła niebem. – odrzekła Hinata, zaintrygowana.
- To, co Ci ukazałam zapierwszym razem było iluzją wiatru, wyrażającą moją prośbę. Doskonale wiesz, żepo naszym pierwszym spotkaniu, sacrum jeszcze nie istniało. Chciałam, abyś jestworzyła.
- Rozumiem, Kazeyo-sama. –odpowiedziała brunetka. – Kazeyo-sama, czy mogę o coś zapytać?
- O co tylko zechcesz,Hinata-hime.
- Dość długo się nad tym zastanawiałam, Kazeyo-sama.Pamiętam, że gdy za pierwszym razem zobaczyłam wnętrze mojego Kokoro, mignął miprzed oczami Naruto-kun, ale taki dojrzalszy. Inny niż ten, którego pamiętam zWioski. A teraz, gdy wypełniałam wolę twoją i Kazemi-sama, przedstawiła mimałego Naruto-kun. Był niemalże taki sam jak wtedy, kiedy spotkałam po raz pierwszy. Dlaczego mojeSerce nosi dwóch Naruto-kun?
- Hinata-hime, czypamiętasz dobrze dzień, w którym spotkałaś Uzumaki Naruto po raz pierwszy?
- Oczywiście, Kazeyo-sama.Był zachód słońca, wszyscy mieszkańcy go otoczyli, chcieli mu zrobić krzywdę.Nie mogłam wówczas nic zrobić. Tak bardzo bolało mnie to, że jego oczy są takiezimne. Odkąd na niego spojrzałam, kocham go.
- I co się działo potym, jak go spotkałaś?
- Do czego zmierzasz?
- Gdy go spotkałaś,zmieniłaś się, pamiętasz? Obserwowałaś go. Stał się dla Ciebie wzorem. Dlategomyślę, że mały Naruto w Twoim Sercu jest symbolem siły, którą w Tobiezaszczepił. Zaś ten dojrzały, to ten, który jest Ci przeznaczony. On jednak nico tym nie wie.
- I dlatego czegoś szuka wmoim Sercu?
- Chyba nawet nie wiegdzie naprawdę jest. – mruknęłaszeptem.
- Słucham?
- Czy jest coś jeszczeo co chciałabyś zapytać?
- Tak. Dlaczego gdyznalazłam się w Kokoro nie widziałam Kyokuyi-sama?
- Dobrze wiesz, żeKyokuya nie rezyduje w Twoim Sercu, a Duszy, a to różnica. Poza tym, gdyspotkasz ją następnym razem, myślę, że nieco się zdziwisz, bo Kyokuya znówwzrosła w siłę.
- Jak to? Nic nie poczułam.
- To prawda, Hinata-hime.Ogromne znaczenie ma tutaj kryształ, który nosisz na czole. Wiesz doskonale, żepowstał z magmy, połączonej przez Chakrę Siedmioogoniastego Demona. Mawłaściwości zbliżone bardzo do tych, które posiada Kamikaze. Ogranicza mocKyokuyi, jednakże nie jest ostateczny, jak Boski Wiatr, który „z bóstw dlabóstwa powstały".
- A-a więc ta Legenda...
- Jest prawdziwympodaniem. To historia prawdziwa od początku do końca. Moja matka i siostrazarazem, Kazemi, stworzyła mnie, bym sprawowała jej dotyczasowe funkcje,nadając mi moc Ziemskiego Wiatru. Sama zaś przejęła Pieśń wszystkich bóstw,które istniały na początku świata i otoczyła Kyokuyę jej Kamikaze. Pamiętaszgdzie przebywała Kyokuya w legendzie i za czasów waszego pierwszego spotkania?
- Kolebka...
- ..."z płynnegosrebra, przecudnie grawerowana i wysadzana kamieniami o wartości, które mogłybyzasilić kraje na wieki". Tak. Ta kolebka, a obecnie huśtawka, na której siedziKyokuya przesycona jest Kamikaze, dzięki temu wciąż żyjesz. Nie wiele jednakbrakowało. Pamiętasz, kiedy straciłaś życie przez Kaku i trafiłaś na stół bogaśmierci? Kto Cię wówczas uratował?
- Kyokuya-sama, ona...przyleciała po mnie...
- I prawie zniszczyła Cię, gdy wrota do Twojego Serca zamknęły się.Wszystko dlatego, że Kyokuya opuściła swoje więzienie bez krat. Doskonale wie,że jeśli chce spotkać się z Kyuubim w tym dziesięć tysiącleciu musi uważać nato co robi.
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
Fiksi PenggemarOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️