Była zmęczona. Zmęczona jak jeszcze nigdy. Nie pragnęła nic pozakilkoma godzinami snu. Spełnienie tego życzenia w tej chwili jednak byłoniewykonalne. Najpewniej skończyłoby się jej śmiercią.
Hinata stała, dziękiostatkom sił na wietrze, starając się za wszelką cenę nie spaść. Ziemia byłanaprawdę daleko.
Piętnastolatka powoliwyłączała zmysły, jeden za drugim, aby tylko jej umysł nie pogrążył się wletargu.
Spojrzała na pieczęćwidniejącą na białej kolumnie. Nie była skomplikowana. Jednak teraz nie miałasił, by ją zdjąć. Nie miała już sił wyzwolić niesprawiedliwie skazanejdziewczyny, choć ta wyglądała jakby jej czas miał nadejść lada moment.
Hyuuga niecierpiała siebiew tym momencie. Znów była słaba. Nie miała sił. Widziała przez zmęczone,przekrwione oczy jak kapłanka Wiatru płacze. Serce jej się krajało. Nie mogłana to patrzeć. Nie wiedziała jak potem spojrzy sobie w oczy, w wodnym odbiciu.
Zamknęła oczy. W tym samymmomencie poczuła ostry powiew wiatru. Wiedziała już co ją czeka. Jednakpotrzebowała upewnienia.
- Ona...? – spytałalapidarnie szeptem. Odpowiedział jej równie zmęczony szept, jednak brzmiącyzaskakująco, przepełniony był emocjami.
- Tak.
Arcykapłanka Wiatruspostrzegła się, co chce zrobić. Hinata czekała na jej uderzenie. Byłaprzekonana, że kiedy podmuch wiatru ją dotknie, spadnie niczym kamień w wodę. Awówczas nie będzie ratunku.
Proszę, udzielcie mi swojej mocy...Kazeyo-sama...Kazemi-sama...
Poprosiła gorąco wmyślach, nie wiedząc nawet, że jej usta wymawiają te słowa.
Hinata zatraciła się wświetle. Nie była już świadoma co się dzieje w rzeczywistości.
Światło, jakie widziała,było niezwykle miękkie, i też nie porażająco jasne. Poczuła się tak, jakbyniezwykle miękki materiał oplótł jej ciało i wręcz kusił, by w nim odpocząć.
Wciąż jednak czuła, że tonie czas na odpoczynek. Otworzyła oczy i rozejrzała się. Stała u progu swegoSerca.
Obejrzała się do tyłu.Kyokuya była jakby niewidoczna. Było jeszcze coś dziwnego. Nie wiał BoskiWiatr. Dziewczyna spojrzała przed siebie. Jej Serce było dokładnie takie, jakje zapamiętała.
Wszędzie panowała mgła,która jednocześnie mogłaby być powietrzem i wodą. Nie było ani wody ani lądu,na których możnaby stanąć. Nie było także przestrzeni, w której dal możnabyspojrzeć. A mimo to, miejsce w jakim była sprawiało wrażenie przyjaznego,jasnego i przestronnego.
We mgle, nagle cośbłysnęło. Jeden ognik, drugi... Pojawiły się ich wreszcie dziesiątki.
- Kazeyo-sama... –szepnęła Hinata, a jej głos rozległ się echem po przestrzeni. Momentalnie, zmgły wyfrunęły świetliki. Dziewczyna wyciągnęła jedną dłoń, a one oplotły ją,zupełnie jakby wyciągnięta ręka, chciała pociągnąć białooką w głąb przestrzeni.Ona jednak przyjrzała się owadom i wcale nie wyglądały jak te, którezamieszkują ziemię. Ich pancerzyki lśniły fioletowym odblaskiem, skrzydła byłyduże i piękne jak u motyla, a światło jakie dawały było bladozłote.
Zachęcona ichzaproszeniem, uczyniła pierwszy krok w stronę mgielnej nicości. Coś zakołysałojej się na jej ciele i dopiero teraz dowiedziała się czym był ten niezwykłymateriał, który ją otulał.
Miała na sobie skromną,białą suknię, która sięgałaby samej ziemi, gdyby takowa istniała. Nie miałaramiączek ani rękawów, a w dodatku odkrywała połowę jej pleców.
- Hinata-chan... –rozległ się kobiecy szept, naokoło niej. Piętnastolatka natychmiast gorozpoznała.
- Kazeyo-sama, co turobisz? – spytała prędko dziewczyna, obawiając się, że odbiorą jej prawo głosu.
- Odpowiadam na Twojewezwanie. Mogę tu być, ponieważ w Twoim Sercu jest źródło Niebiańskiego Wiatru.Chciałabym Ci tu kogoś przedstawić. Chodź. – boskie świetliki poprowadzilyHinatę w najbardziej gęstą mgłę. –Spójrz.
Białe oczy natychmiastnapotkały przedmiot zainteresowania bogini Ziemskiego Wiatru. We mgleodznaczały się słonecznie jasne włosy, sterczące we wszystkie strony. Hinatazaniemówiła z wrażenia. Oto miała przed sobą Naruto. Małego Naruto, którysmutnie kucał i kreślił koła w mgielnej wodzie.
- N-n-naruto-kun? –szepnęła Hinata. O mało co nie padła na zawał, widząc jak chłopczyk podnosigłowę i dostrzegając ją swoimi czystymi, błękitnymi oczami, przesyła jejpromienny uśmiech.
Mały Naruto wstał iradosnym krokiem podszedł do niej i kiwnął nieśmiało paluszkiem, by zniżyła siędo niego.
Oddychając głęboko, Hinataprzykucnęła.
- D-dawno się niewidzieliśmy, Naruto-kun. – powiedziała cicho piętnastolatka, odruchowo łączącdłonie. Naruto spojrzał na nią chochlikowym spojrzeniem, chowając coś zaplecami. Wreszcie wręczył jej kwiat, słonecznie żółty żonkil. – D-d-dziękuję. –Hinata poczuła jak jej policzki oblewają się rumieńcem. Przesłoniła kwiatemtwarz, by nie widział jak pąsowieje przez jego zachowania. Na twarzy chłopcapojawił się uśmiech godny łobuza. Hinata nie była w stanie zauważyć, kiedyniespodziewanie mały Naruto wspiął się na paluszkach i ucałował jej policzek.
Wówczas to się stało.Koszulką i włosami Naruto wstrząsnął mocny wiatr, niezwykły w swej delikatnościi mocy. Hinata nie była w stanie wydobyć z siebie słowa. Poznała kolejnątajemnicę swego Kokoro.
- Masz rację. –usłyszała echo, dotąd nieznane, a jednak znajome i słyszane nie raz nie dwa.Głos, który ratował ją z każdej opresji. Głos, powtarzający boską mantrę,dodający jej sił za każdym razem: Choćby wody miało przybywać, a dna niebyło widać, nie poddawaj się.
Brunetka, upadła nakolana. Tuż za nieprzestającym się uśmiechać Naruto stała piękna kobieta, wskąpym stroju o niezwykłych włosach niespotykanej barwy.
- T-t-ty... – wymknęło sięHinacie.
- To szczęście wreszcie Cię poznać, Sukcesorko, Arcykapłanko Ognia,Ziemi i Księżyca, Wolo swego Kokoro,któraś Pieśnią swoją kontrolujesz siłę, władającą wszystkim, Hinata Hyuuga;przepowiadana Księżniczko z Poświęcenia, Aniele Konohy, SprawiedliwościPokonanych i Nadziejo Świata. – tu kobieta ukłoniła się lekko. – Odpowiadamna Twoje wezwanie, Hinata-hime. Cieszę się, że wreszcie mnie wezwałaś. JestemKazemi, boginią Niebiańskiego Wiatru, który Ty słusznie nazywasz Boskim. NiosęNadzieję i wdzięczna Ci jestem, że jesteś moją posłanniczką na ziemi. Proszę, pozwólprzedstawić sobie moje Źródło. Źródło mojego Wiatru na Ziemi, które rezyduje wTwoim Kokoro. Oto Kamikaze. – bogini, położyła swoją dłoń, na czupryniepięcioletniego Uzumaki Naruto, z którego twarzy nie schodził uśmiech.
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
FanfictionOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️