„Zobacz Przyszłość"

122 2 0
                                    

Powietrze zawisło, duszącwszelkie stworzenia, egzystujące na tym piaszczystym pustkowiu. Była tozapowiedź burzy.

Wszelkie istotyinstynktownie chowały się w piasku, norach lub po prostu uciekały jak najdalejod tego miejsca, gdzie już wkrótce zostanie spustoszone przez piekielną energię, wysysającą życie zewszystkiego.

Na pustynię wkroczyłylegiony przeklętych kapłanów, kuszeni Boskim Wiatrem, który całkiem niedawnorozniósł się po świecie.

Na ich widok nawet słońceprzesłoniło się kurtyną ołowianych chmur...

Już niedługo. Zaledwiechwila wystarczy, by dotrzeć do Świątyni Wiatru, wyssać z nich wszystkich życiei pojmać tą, która jest źródłem Niebiańskiego Wiatru i strażniczką Kluczy. Akiedy ją wezmą, na świecie nie będzie już piękna, dobra i uczuć. I wtedy to onrozpocznie rządy w przygotowanym przez siebie cesarstwie ciemności.

Na brzegu krateru WulkanuZniszczenia stała istota potężna, przerażająca w swej mocy i samej sobie:przegniłe, przesycone Złem ciało skrywała pod czarnymi szatami. A rażącepiekielnym szkarłatem oczy wpatrywały się we wnętrze wulkanu, którego lawa byłaczarna, a w powietrze wyrzucał kawałki wulkanicznych skał, ostrych niczym mieczi opary kwasów, wśród których żadne stworzenie nie mogłoby przetrwać animinuty.

Nad tym przeklętymmiejscem od zarania dziejów błąkały się ciężkie, czarne chmury, z których cochwila spadały krople substancji, pochłaniającej wszelką materię.

Arcykapłan wszystkichGanozue obserwował rzeczywistość w odmętach Wulkanu. Z jego gardła co chwilawyrywał się paraliżujący ryk zadowolenia.

Tak niewiele brakowało bywreszcie dopaść je w swoje ręce. Kyokuyę i jej Sukcesorkę. Ta piekielna postaćobserwowała każdy ruch tej przyjaznej, słabej kobiety, której nienawidziłbybardziej niż samą Kyokuyę, gdyby cokolwiek czuł. Ona bowiem i jej poprzedniczkistarają się od zawsze odebrać mu królestwo. Aby zmienić ten obrzydliwie pięknyświata potrzebuje tylko jednego... Kryształu Ompusei...

Potrzebuje jedynie tejkobiety... Zmiażdży ją. Zetrze na pył, który unicestwi. Nie pozostanie po niejnic. Nie pozostanie nawet pył. Spali jej duszę. Wydrze jej serce. Zrobiwszystko, byle nie ocaliła nikogo, nawet siebie.

Nie pozwoli by ktokolwieklub cokolwiek mu przeszkodziło. Zniszczy ich wszystkich...

Nagle wokół niego zebrałosię pięć zwłowieszczych bytów. Lewitowali w powietrzu, podtrzymywani przezśmiercionośne opary.

- Go Sennin*.... –wychrypiał Arcykapłan, czekając co mu pokażą. Zakapturzone demony zaczęłykreślić w powietrzu symbole, jarzące się szkarłatem.

Natychmiast z WulkanuZniszczenia poderwała się czarna, przesycona destrukcyjną siłą magma, którautworzył przed demonicznym Arcykapłanem piekielnie zwierciadło.

- Mieru Mirai.** – syknęłacała piątka, zupełnie jakby byli jednością.

Wówczas na gładkimzwierciadłe ukazał się obraz. Arcykapłan ujrzał ziszczenie jego planów...Momentalnie powietrze przeszył democzny śmiech. Arcykapłan zrozumiał przekazswych sług, odpowiedzialnych za przeszłość i przyszłość.

Przez pięćdziesiąt tysięcylat popełniał porażki. Teraz nareszcie wiedział jak odrzucić pech i zasiąść jakowładca tego świata.

- Sashidashinin noZetsumei...*** – przed obliczem Arcykapłana Ganozue i jego doradcówpojawiła się inna postać. Otulona śmiertelną, zginiłozieloną poświatącharakteryzującą przeklętych kapłanów. Jego jednak była znacznie potężniejszanich innych. – Anata wa shuushi Guntai no shuushi dame.Watashitachi waikimasu sugi Keishi itsu kanojo mottomo tsuyoi. Sate kanojo wa marugoshi...****– Arcykapłan roześmiał się demonicznie, niezaszczycając swego posłańca piekielnym spojrzeniem, który natychmiast powydaniu rozkazu zniknął w odmętach destrukcyjnego deszczu i śmiercionośnejmgły.

Potężna energia zbliżałasię nieuchronnie. Odbierała oddech....wyrywała życie...

Wśród wszystkich tychstworzeń był także człowiek. Zmarnowany, cierpiący głód i upał.

Trwał drugi dzień, odkądwygnano go z Światyni Wiatru, z czego wciąż nie mógł się otrząsnąć. Bał się teżo kobietę, którą tak bardzo pokochał. Nie wiedział co się z nią działo. Obawiałsię najgorszego, a to tylko ciągnęło go na dno.

Teraz jednak drżał przedciemną mocą, która nieuchronnie zbliżała się do niego. Niemalże namacalnie jączuł. Powiew zniszczenia...

Nagle jednak poczuł, że tookropne uczucie zniknęło. Mógł złapać oddech, pomimo, że znów zbierało się naburzę. Zerwał się wiatr.

- Dziękuję Ci, łaskawaKazeyo-sama! – szepnął kapłan, składając dłonie do modlitwy i siadając napiasku.

Żył. Niestety nie wiedziałco ze sobą począć. Znów jego głowę zajęły obawy o ukochaną. Niespodziewaniejednak, z daleka usłyszał swoje imię. Wszedł na piaszczyste wzniesienie izobaczył czterech kapłanów Wiatru, szukających go. Nie wiedział co o tymmyśleć. Obawiał się najgorszego...

- Tam jest! – zawołałjeden z kapłanów.

- Jesteś cały!

- Kenshiro-san! – szokodebrał mu mowę. Jego dawni towarzysze broni powitali go radośnie, pełnientuzjazmu i jakiejś niewypowiedzialnej ulgi.

Widząc jego stan, szybkodali mu wody, by nieco się pobudził.

- Jak...? Dlaczego...? –kapłan nie mógł złożyć pełnego zdania.

- Wracasz z nami. Toprośba Arcykapłanki. – powiedział dowódca oddziału.

- Ale dlaczego? Przecieżmnie wygnała....! – frustracja mężczyzny kierowała się ku zenitowi.

- Nie było cię tam.Arcykapłanka zjadła dziś śniadanie ze wszystkimi i kłaniała się przed nami,prosząc o wybaczenie za to, że nie była godną Arcykapłanką.

- Zabrała kapłankę inowoprzybyłą Arcykapłankę do sacrum, by się nimi opiekować.

- W-w-więc ona...Seiko-chan...

- Żyje. Choć niewielebrakowało... – wyznał jeden z kapłanów. – Jej ciało jest w kiepskim stanie.

- Ale myślę, że nic jejnie będzie.

- Jest z nią tamtaArcykapłanka.

- Co prawda też byławykończona...

- ... opanowała Wiatr wciągu jednej nocy, wyobrażasz sobie?! – mężczyźni rozgadali się na dobre.

- A-ale co teraz z nami?

- Chce Was błagać owybaczenie.

- Noriko-sama bardzo się zmieniłaod wczoraj. Zupełnie jakby ktoś nią wstrząsnął i wytknął błędy.

- Myślę, że to tamtaArcykapłanka.

- O-ona?

- Jeśli sobie przypomnisz,to kiedy cię wyrzucała jakaś kapłanka się odezwała. Sprzeciwiła sięNoriko-sama. Myślę, że to była ona.

- Myślę, że wszystkiegodowiemy się u samej Noriko-sama. Może nawet będziesz mógł porozmawiać z tamtąArcykapłanką.

- No nie wiem. Wyglądałana totalnie wykończoną. Była nieprzytomna.

- Nie ma co gdybać.Ruszajmy. – zarządził dowódca.

- Chwilę. – wtrącił Kenshiro.

- Co się stało?

- Niedawno czułem ogromnązłą energię. Myślę, że to Ganozue. – powiedział poważnie.

- To niemożliwe. Ja nicnie czuję.

- Też już ich nie czuję.Ale to Zło było niemal namacalnie.

-Jeśli nie ma zagrożenia, nie musimy się martwić przynajmniej na razie. A terazwracajmy do domu. – słowa dowódcy były ostatnimi. Kapłani pośpiesznie udali sięz powrotem do Świątyni Wiatru, radzi w duchu, że alarm Kenshiro był fałszywy.

* Pięcioro Mędrców...

** Zobacz Przyszłość.

*** Posłańcze Śmierci...

**** Wstrzymaj Armięniepowstrzymaną. Wyruszymy po Sukcesorkę, gdy będzie najpotężniejsza. Wówczasbędzie bezbronna...

Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz