Pradawne echo rozniosłosię po ogromnej, kamiennej jaskini. Krople wodnej ściany łączyły się z tafląpodziemnego jeziora. Każda z nich wydawała pełny dźwięk, tworząc nieskazitelnąsymfonię wodnej orkiestry.
Jedyne, nikłe światłodawał tajemniczy, szafirowy płomień, którego światło przebijało się z wnętrzawodnych ścian. To, co było za nimi było przedziwną tajemnicą. Wiedziano, opewnym istnieniu, ale nie wiedziano o nim zupełnie nic. Kolebka narodzin Dziesięcioogoniastej Bijuui mogiła Pierwszej jej Sukcesorki.
Woda, która płynąc,tworzyła ściany, teraz się zatrzymała, a na jej tafli tajemny wzrok WodnejKsiężniczki, tak jak ona cała, spoglądał na twarz jasnowłosego młodzieńca,którego błękitne oczy wyrażały poirytowanie i pełną gotowość do ataku.
- Naruto, uważaj, on jestbardzo niebezpieczny. – poinformował chłopaka sensei.
- Wiem. Kss. – blondynprzybrał pozę, wskazującą na gotowość do walki, gdy tylko to zrobił, tajemniczysamurai zniknął, by pojawić się tuż za nim. Nie było sposobu, by katana nieprzeszła przez ciało Naruto. Jednak Sayamaka nie spodziewał się, że będziecienisty klon.
- Za tobą! – głosUzumakiego rozległ się po całej plaży. Naruto pędził po piachu z klonem przyboku, tworząc tradycyjnie Rasengan. Jak ogromne było zdziwienie blondyna, kiedysrebrzyste ostrze, przecięło na pół kulę skumulowanej Chakry.
- Sztuka wiatru... Todziwne. Uważałem, że shinobi Konohy są bardziej ograniczeni w elementach naturyMocy.
- Coś powiedział?! –blondynem wzburzyło, po czym ruszył na jasnowłosego z kunaiami w dłoniach.
- To bezużyteczne. – rzekłspokojnym tonem Asagi, i wykonując harmonijne ruchy swoją kataną, odparł każdyatak krótkodystansowy, jaki przypuścił na niego Naruto.
- Niech cię...! KageBunshin no Jutsu! – Naruto wytworzył około 50-ciu klonów. Ich liczba ledwiezaskoczyła Sayamakę.
- Dlaczego tuprzybyliście, shinobi Konohy?
- Potrzebuję Midori-hime ijej wiatru, żeby opanować techniki tak jak Czwarty Hokage, ale skoro nie chceszpomóc, to teraz nie ma znaczenia. Ruszajmy!
Schowane przed światłemsłońca sanktuarium zadrżało od tajemniczego szeptu, który rozniósł się pojaskini, a zdawał się przenikać nawet jej ściany.
- SanMizu no shoujo*...
Nagle w przestrzenipojawiły się trzy postaci. Za ścianą wody dostrzec można było trzy kształty,które kuliły się przed tą wodną strukturą i nie wydawały ani oddechu.
- Koori-shoujo, Asagi shuushi, onegai. Eki-shoujo, seijouhaku no otokonoko, choudai. Suijouki-shoujo, tousotsu anohito korede,otomimasu.**
Po tych słowach, doświętej jaskini znów powróciła cisza, a woda nie była więcej mącona.
- Anohito wa hon yuuen sotsu desu.*** – przez komnatę, odgrodzoną wodnymi ścianymi owalnymi,przedarł się kolejny szept. Był on ostatnim, ponieważ nawet woda zamilkła, amieszkanka owej komnaty kontynuowała wpatrywanie się w wodniste lustro,ukazujące teraźniejszość.
Księżniczy wzrokdostrzegał jak klony Naruto znikają jeden po drugim, uwięzione w lodowych bryłach. Wszystko wskazywało nato, że lada moment strażnik wyspy Shinonome dokończy dzieła.
Nie tylko ona todostrzegła. Stary shinobi, również. W tym celu, szybko przeciął wnętrze swojejdłoni i zaczął wykonywać serię pieczęci, które w rezultacie miały przywołaćpomoc.
Nagle jednak Asagi, któryprzygotowywał się do ciosu ostatecznego, został niemalże przebity lodowąwłócznią, której struktura była tak idealna, iż wyglądała niczymnajszlachetniejszy diament.
Rozpoznając ją, młodystrażnik wyspy Shinonome przykłąkł na jedno kolano i opuścił głowę. ZadyszanyNaruto, jak również jeden z Sanninów stali w bezruchu, próbując dociec o cochodzi w całej tej sytuacji.
- Mo ii, Asagi-san.**** –w przestrzeni rozległ się czysty głos. Morska bryza nagle ustąpiła powiewowiarktycznego zdawać by się mogło wiatru. Tuż przed jasnowłosym wojowniku olazurowych oczach pojawiła się dama w białej, długiej szacie, która zasłaniaławszystko, co musiało zosłoniętym pozostać. Panna miała długie ciemne włosy iciemne, przejrzyste spojrzenie. W jej włosach dojrzeć można było lodowy kwiat,który zdawała się przypiąć, ot tak. Jiraiya stał omamiony urodą dziewczyny. Ta,widząc to uśmiechnęła się bardzo delikatnie, ledwo widocznie. Jej uśmiechposzerzył się jednak, gdy jej spojrzenie padło na zdezorientowaną twarz Naruto.
Koori-shoujo chwyciła wdłonie zwiewną spódnicę swojej pięknej szaty i rozkładając ją na srebrzystympiasku, który wciąż mieszał się ze śniegiem, ukłoniła się przed przybyszami.Wzrok Asagiego wciąż wpatrywał się w ziemię, wyczuł jednak pozycję jakąprzyjęła czcigodna wodna kapłanka. Dogłębnie to nim wstrząsnęło.
Naruto równie jak Jiraiyawyglądali na totalnie zdziwionych. W napięciu oczekiwali jakiś słów od pięknejpanny, i się doczekali. Jednak żadne słowo nie padło z jej ust, a ze stronyharmonijnie rozmywanych się na srebrzystym piasku fal.
- Proszę wybaczyć naszemustrażnikowi. On jedynie wypełnia swoje obowiązki. – zabrzmiały słowausprawiedliwienia, a wówczas fale tuż przed dotknięciem lądu, wzniosły sięcałymi wstęgami w powietrze i utuliły w sobie kolejną kobiecą postać, którejszaty przybrały kolor fal, jasny odcień morskiego lazuru, przypominająceprześwietlone wody tętniące życiem, stanowiły również swego rodzaju zbroję.Okrywała tułów panny oraz ramiona.
Dziewczyna uśmiechała sięprzyjaźnie, a jej jasne oczy spoglądały jedynie na Naruto. Podobnie jak jejpoprzedniczka rozłożyła swoją szatę na falach i złożyła pokłon.
- Chodź proszę ze mną,młodzieńcze. – powiedziała Eki-shoujo ze skromnym spojrzeniem. – Nasza Panipragnie się z Tobą widzieć. Ty z nią najpewniej również.
Dopiero teraz, bardzopowoli zaczęło do blondyna docierać, o czym te olśniewające dziewczyny mówią.
- M-Midori-sama chce...? –przemknęło przez usta niebieskookiemu. Koori jak i Eki kiwnęły twierdzącoswoimi zgrabnymi główkami.
Kapłanka Wody powstała zfal i wyciągnęła ku blondynowi dłoń.
Tymczasem Uzumaki sięwahał. Dopiero co jego przeciwnik nie został przeszyty na wylot i to takniespodziewanie. A teraz chcą, by z nimi poszedł. Spojrzał na Jiraiyę. Tenprzejął spojrzenie piętnastolatka.
Wyczuwając toniezdecydowanie Asagi, który wciąż nie ważył się podnieść wzroku powiedział:
- Powinniście iść.Czcigodna nigdy nikogo nie wzywa. Jedynie Trzy Wodniste Panny mają prawoprzebywać w tej samej przestrzeni co Jej Świątobliwość Arcykapłanka. Musisz byćniezwykle ważny, skoro Cię wzywa. – Lazurowy wzrok padł na blondyna.
Naruto wreszcieprzypomniał sobie po co przyszedł na tę wyspę.
- Idę, Ero-Sennin. –powiedział do swojego mentora, nawet na niego nie spojrzawszy. Podszedł doPanny Wody i skłonił się lekko, nie spuszczając z niej wzroku. Dziewczyna nieruszyła nawet palcem, a fale nagle się wydłużyły i zaczeły otaczać ją jak iNaruto. Chłopak z początku się zaniepokoił, ale przeżył lekkie zdziwienieczując na sobie coś bardzo miękkiego. Ten efekt dawały wstęgi wodne, któreteraz przesłoniły widok.
Zaraz potem zaraz jednakopadły, a Naruto znalazł się na tafli wodnego oka na wyżynach wyspy.
· *SanMizu no shoujo – jap. Trzy Wodniste Panny
· ** Panno Lodu,proszę zatrzymaj Asagiego. Panno Wody, proszę oczyść tego chłopaka. Panno Mgły,proszę przyprowadź go tutaj.
· *** On jestnaszym pra synem.
· **** Wystarczy, Asagi-san.
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
FanfictionOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️