Saiken

130 6 0
                                    

Rytmiczny ispokojny dźwięk szumiących kołysankę fal oceanu, usypiał wszystkich mieszkańcówniezwykłej Wyspy Shinonome. Nocna bryza otulała ten skrawek ziemi barierąnadzwyczaj gęstej mgły. Była ona niezbędna ze względu na złoczyńców, którzypragnęli zawładnąć wyspą i posiąść wszystkie jej skarby.

Była tam jednakosoba, która w ogóle się tym nie przejmowała. Naruto Uzumaki spał w najlepsze.Ciepła, miękka nocna bryza rozczesywała jego czuprynę w kolorze słońca.

Nagle jednak zewsządzerwał się mroźny wiatr, który szczypał w twarz i całym swoim nieuchwytnymjestestwem budziło do walki o przeżycie.

Naruto zbudził sięrozjuszony, ocierając ramiona, w nadzieji, że będzie nieco cieple.

- Dzień dobry,Uzumaki Naruto. – nocną, spokojną ciszę przerwał chłodny, suchy głos.

- Człowieku, czy Tycierpisz na bezsenność? – spytał blondyn, przecierając wciąż zaspane oczy.

- Otrzymałemzadanie od Eki-shoujo-sama, by z Tobą trenować. To nie jest bezsenność.Przygotuj się. O świcie zaczynamy. – zapowiedział Asagi, po czym odszedł w głąbwyspy.

- Rany, co zafacet. – mruknął posępnie szesnastolatek, po czym ubrał się i wyruszył naposzukiwanie oględnego śniadania oraz czegoś co sprawi,że jego niebieskieniczym letnie niebo oczy znów pozwolą widzieć.

Niepowstrzymanesłońce wreszcie wyłoniło się z nocnej pościeli i zalało swymi złocistymipromieniami, srebrzyste piaski wyspiarkich plaż, wznosząc je coraz wyżej iwyżej. Powiew nowego dnia rozgonił strażniczą mgłę, ukazując spokojny ocean wpełnej swej lazurowej krasie.

Gdy Narutoprzełykał ostatni kęs posiłku, u jego boku zjawił się młody mężczyzna oniezwykle błękitnym i chłodnym spojrzeniu.

- Zaczynajmy. Chodźza mną.

- Poczekaj! Zabiorętylko...! – Naruto zerwał się z miejsca, by dosiegnąć swojego bagażu, z któregowiększość była zwojami z niezwykłymi technikami Czwartego Hokage. Nim jednakniebieskooki zdąrzył dobiec, powstrzymała go deklaracja wojownika.

- Nie będę Cięuczył technik. To nie leży w moich kompetencjach. Poza tym to nie moja sprawa,czy się ich nauczysz czy nie. Eki-shoujo-sama przekazała mi instrukcje od samejCzcigodnej Arcykapłanki. Mam Ci pomóc w rozwoju Twoich umiejętności, a nie wzakresie opanowanych technik shinobi. – ta wypowiedź całkowicie zbiłanastolatka z pantyku.

- Midori-sama chce,abym rozwijał umięjętności? – dopytał się Naruto w obawie o niedosłyszenie.

- Dobrze słyszałeś.A teraz chodź. – Sayamaka ruszył ku głębi wyspy, prowadząc tam swojegotymczasowego studenta.

Na usta blondynacisło się wiele pytań. Jednak hamował je, myśląc o perspektywie zostania lodowąrzeźbą. Uważał milczenie za słuszną cenę. Po piętnatsu minutach szybkiegomarszu przez zalesione tereny wyspy, oby dwoje dotarli do małego wodospadu,którego wody spływały z gór ku morzu. U stóp wodospadu dostrzegalna byłakamienna płyta, na której rozbijała się ciągła ściana wody. W miejscu niecooddalonym od miejsca końca wodospadu znajdował się sporych rozmiarów głaz,zatopiony po części w rwącym nurcie rzeki.

Asagi zdawał siękompletnie nie zachwycać tym miejscem. Powolnym ale bardzo stanowczym krokiemwkroczył na taflę wzburzonej rzeki i osiadł po turecku na głazie. Gestemnakazał, by Uzumaki do niego dołączył. Naruto, rezygnując szybko z podziwianiascenerii także osiadł na głazie.

- Co będziemy turobić?

- To takniestosowne pytanie, że nie będę na nie odpowiadał. – odrzekł chłodnym,poirytowanym lekko tonem, po czym kontynuował. – Kiedy doszło do tegoniewygodnego dla wszystkich precedensu, zauważyłem, że Twoja moc posiada naturęwiatru. Czy zdajesz sobie sprawę, jaki potencjał się za tym kryje? – wykwintnaelokwencja z trudem docierała do Naruto, co wyrażała jego mimika. – Domyślamsię, że nie do końca. Podejrzewam, że jesteś świadom istnienia czterechżywiołów, które bez reszty wypełniają wszystkie aspekty świata i skrupulatnieze sobą współpracują. Wiatr jest elementem wyjątkowo specyficznym. W naturze maniezliczoną ilość zastosowań. Zmienia pogodę, co jest niezwykle ważne, mieszapowietrze i jest podstawą oddychania. Może także ociosać głazy, wyrywać ziemięi wyłamywać gałęzie drzew. Jak każdy element ma swoje dobre i złe skutki.Dlatego wraz z innymi żywiołami są idealne. Kiedy używamy któregoś z nich doswoich celów, nawiązuje się miedzy nami więź co nazywamy Saiken. Jednak to wojownik musi się otworzyć na żywioł, by ten mógł w nimpanować. Złożoność więzi jest niezwykle trudna do należytego wyjaśnienia. Jestona obustronna. Można by to przyrównać do lodu. – Sayamaka jednym ruchem palca,wydobył z otaczającego ich zbiornika odrobinę wody. Zanim zdąrzyła ona dostrzećdo dłoni Asagiego, zmieniła się w bryłkę lodu. – Spójrz. Lód jest poddanyzjawiskom z zewnątrz: wykrusza się od pędu wiatru, topnieje pod wpływempromieni słońca, oczyszcza się pod strumieniem wody lub ziemia wgniecie go wglebę dzięki sile grawitacji. Ale on także ma jakiś wpływ na te żywioły. Zasilikoryto rzeki, gdy do niej wpadnie, nasiączy ziemię, odda powietrzu swój chłod,oraz wykorzysta ciepło słońca, by zachować odwieczny cykl dla utrzymaniaharmonii w świecie. Twój trening będzie skierowany na nawiązanie Saiken z Wiatrem. Kiedy wasza więź będzie silna i trwała, możesz być równienie powstrzymany jak ten wiatr. Wszystko to jednak zależy od Ciebie i od tegojak będziesz się przykładał. Czy wszystko jest dla Ciebie jasne?

- Hmmm. – blondynprzybrał minę filozofa. – Sądzę, że wszystko wyjdzie w praniu. Co mam zrobić? –spytał szybko z uśmiechem. Perspektywa bycia „niepowstrzymanym" bardzo mu sięspodobała. I jak to w przypadku każdego Uzumaki jego niecierpliwość z każdąkolejną kroplą, która pod nim przepłynęła, potęgowała się.

- Stań tam, podwodospadem. – wskazał Asagi za siebie. – I przetnij go siłą swojego wiatru. –Naruto spojrzał na niego, co najmniej powątpiewajaco. Nic jednak niepowiedział, tylko wykonał polecenie. Okazało się to jednak przynajmniej trudne.– Już? – spytał Asagi po pięciu minutach.

- To nie jest takieproste na jakie brzmi. – odparł lekko zawiedziony shinobi.

- Jeśli nie dajeszrady, weź się za coś prostrzego.– zaproponował Asagi, z lekko znudzoną miną.Aby jego słowa miały pokrycie z skalnej ściany, po której spływał wodospad,wytrysnął mały strumień, który także zasilał koryto rzeki. – Skoro maływodospad to dla Ciebie zbyt wiele, to zajmuj się pojedynczym strumieniem.

- To nie potrzebne.Zaraz przetnę ten wodospad. – odrzekł.

- Przejdę się. –zapowiedział strażnik wyspy. – Za chwilę powinienem wrócić. Ćwicz dalej. –Asagi czmychnął ku brzegowi, po czym ze spokojem ruszył w las.

- Kurczę, jakie to jest trudne. – jęknąłNaruto, ocierając krople wody z twarzy. Postanowił zdjąć nieco mokre ubrania.Stanął na tafli wody i złożył je na brzegu, po czym nie mogąc się powstrzymać,rzekł sam do siebie, naśladując w sposób zironizowany Asagiego. – „Idź iprzetnij wodospad.". Przecież to takie proste! No po prostu rewelacja. –westchnął ciężko i wznowił trening, zmuszając swoją Chakrę do przecięciawodospadu.

Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz