Blask nowego dnia ogarnął równiny z prędkością godną światła. Ogród Tsukishirine zalśnił od kropel rosy.W niczym niezmąconym krajobrazie pojawiła się młoda kobieta. Jej czarne niczym dopiero co poległa noc włosy tańczyły na wschodnim wietrze. Białe oczy, tak niezwykłe wśród intensywnych zieleni trawiastej równiny i bladych błękitów porannego nieba, ukryły się skromnie za przymrużonymi powiekami, zupełnie jakby się zawstydziły życiodajnych, złotych promieni słonecznych.
Drobne ciało przysłaniała krótka, biała szata, która próbowała dorównać kroku powiewającym włosom.
Dziewczyna, mająca za sobą piętnaście wiosen, ruszyła łagodnie w stronę źródła wody, znajdującego się za małymi mostami z białego kamienia, łączącymi trawiaste platformy.
Brunetka przysiadłą przy źródle i spojrzała w jego delikatnie zmącone wody. Zobaczyła tam delikatnie zarysowaną, jasną cerę i dwa białe, duże punkty otulone kaskadami czarnych,gładkich włosów. Nie zastanawiając się nawet nad swoim odbiciem, zanurzyła dłonie w wodzie i chlusnęła sobie w twarz.
Dopiero co skończyła trening. Ostatnimi czasy przyzwyczaiła się do trenowania pod osłoną nocy, z daleka od dodatkowych par oczu, bez mącących głosu natury istnień.
Młoda kunoichi stanęła na wodzie i tak pokierowała swoją Chakrą, by strugi wody owinęły się wokół jej ciała niczym wstęgi.
Po tym zimnym prysznicu,nadal obciekająca wodą, Hinata Hyuuga ruszyła do świątyni Ziemi, by poszukać wiadomości na temat jednego z ostatnich elementów, jakiego potrzebowała, by wypełnić złożoną przez siebie obietnicę.
Wszyscy wciąż zdawali się śnić w swoich pokojach lub zamknęli się w auli bogini Ziemi i oddawali jej cześć za nowy dzień.
Brunetka bezszelestnie mijała kolejne korytarze, aż doszła do sporych, drewnianych drzwi. Pchnęła je,po czym weszła do środka. Bez dłuższego zastanowienia ruszyła między wysokie regały w poszukiwaniu tego, czego szukała.
By nie tracić czasu na poszukiwania, złożyła dłonie w odpowiedni gest i uaktywniła swoją klanową cechę, słynną w całym świecie shinobi. Tenketsu nagle pojawiły się na twarzyd ziewczyny, by zniknąć w zarysie źrenic, na gładkiej tafli białej przestrzeni.
Hinata w ostatnim czasie szczególnie trenowała kontrolę nad swoją Chakrą. Dręczyła ją jedynie niewiedza,jak daleko może się posunąć. Zastanawiało dziewczynę, czy moc jej Byakuganu jest wystarczająca, do wykonania jej najbliższego zadania.
Nie minęły trzy minuty, a już młoda Hyuuga dość szybkim krokiem ruszyła w odpowiednie miejsce.
W ciągu kolejnych pięciu minut była już w drodze powrotnej na zewnątrz kamiennej budowli, by wznowić pracę.
Blask słońca nieco ją omamił, jednak w miarę szybko przyzwyczaiła się do jasności.
Ukryła się w wysokich krzewach kwiatowych, tuż przy źródle wypływającej wody, które wyrosły na żądanie Sukcesorki. Zapewniwszy sobie względny spokój zagłębiła się w lekturze,kładąc się na brzuchu i podpierając na łokciach.
Tymczasem we wnętrzu Świątyni Ziemi ostatnimi czasy nierozłączna trójka zasiadła przy posiłku.
- Widzieliście dziś Hinatę-sama? – zapytał Kanro.
- Nie, niedawno co wstałam, ale nawet przez sen czułam tę Chakrę. Pewnie znów trenowała całą noc.– odrzekła Natsuki.
- Jak tak dalej pójdzie ona zapracuje się na śmierć. – powiedział biały tygrys. – Hinata-sama ostatnio się od nas odgrodziła.
- Również w tej chwili jest aura życiowa jest niewyczuwalna. Zapewne odpoczywa i zadbała o spokój. –podzielił się spostrzeżeniami Arcykapłan.
- Bardzo się cieszę, że Hinata-chan tyle się uczy, ale powinna zadbać o siebie. Dlaczego ma w sobie tyle zawziętości?
- Bo złożyła Tobie obietnicę. – odpowiedział Shaoran. – Sukcesorki mają to do siebie, że obowiązki stawiają ponad siebie.
Nagle przez mury świątyni przepłynęła fala dziwnej siły.
- Nie mówcie mi... –zdziwił się Kanro. Trójka spojrzała na siebie, po czym natychmiast wybiegli z jadalni.
Stanęli jak wryci widząc,jak zielone źdźbła trawy uchylają się od wiatru płynącego z jednego punktu. Z ciała Hinaty. Jednak nie towarzyszył temu żaden śpiew.
- T-to...Kamikaze...- szepnął Shaoran. – Legendarny...Najprawdziwszy...Kamikaze... – powiew boskiego wiatru zdawał się tłamsić ich własne Chakry.
- Hinata-chan... –szepnęła Natsuki, widząc roztańczone kaskady niezwykle długich włosów. Pomimo,że od osoby dziewczyny dzieliły ich kilka dobrych metrów Kanro przeszedł dreszcz, widząc jakie zmiany zaszły w jej spojrzeniu. Siła ich wyrazu była miażdżąca, nawet jeśli niezbyt dobrze widoczna.
Shaoran zrobił parę kroków w kierunku dziewczyny. Tygrys powoli acz sukcesywnie zbliżał się do Sukcesorki.Gdy był już zaledwie dwa metry od niej, a jedyne co był w stanie zobaczył to para białych oczu. Całkiem odmienionych.
Duże, jasne, zawsze łagodne oczy, teraz zdawały się wnikać we wszystko, na co spojrzały. Siateczka tenketsu w dalszym ciągu ozdabiała twarz dziewczyny, jednak delikatnie zarysowane źrenice znikły, a na ich miejsce pojawiły się równie delikatnie zarysowane ale wstęgi prowadzące w głąb jej oczu niczym gładkie, białe dróżki.
-H-hinata-sama...? –starał się przezwyciężyć wnikający w niego boski wiatr, na darmo. Nagle pojaśniało mu przed oczami, i znalazł się w miejscu, gdzie nie był od dawna.
Stał przed ogromnym, ametystowym kryształem z duszą pewnego mężczyzny. Miał męskie rysy i był całkiem przystojny. Jego ciało przyodziewała biała szata. Oczy miał zamknięte, a usta lekko rozchylone. Woda jego duszy, na jakiej stał, zmąciła się. Biały tygrys zobaczył, że jego ludzka forma się nagle przebudziła i łagodnym wzrokiem patrzy przed siebie. Shaoran również spojrzał w tamtą stronę. Uderzył go podmuch wiatru i zobaczył piękną dziewczynę ubraną w białą szatę, takiej samej jak ta którą miała Hyuuga w realnym świecie. Włosy jej czarne, łagodnie powiewały na wietrze.
- Więc to jest Twoja dusza, Shaoran-san. – powiedziała dziewczyna. – Powiedz mi, kim oni są? –wskazała na ściany wokół duszy tygrysa. Ściany te były zlepkami innych kryształów,w których mieściły się dusze innych ludzi. Mnóstwa ludzi.
- Ich strzegę, Hinata-sama. To są wszyscy ludzie, którzy na przestrzeni ludzkiej ery poddali się swemu przeznaczeniu. Teraz spokojnie śpią. Hinata-sama, co to za technika?Kiedy Ty...?
- Nie mogę siedzieć bezczynnie, Shaoran. Zostały dwa i pół tygodnia i ruszam uratować JinchuurikiKaku.
- Hinata-sama... – nagle brunetka znikła. Shaoran również opuścił świadomością swoją duszę.
- To mój nowy Byakugan: Kyuusho tame Kihaku*. – powiedziała Hinata, po czym nagle boski wiatr zniknął.Jej oczy wróciły do normalności, a ona straciła przytomność.
* Kyuusho tame Kihaku – jap. ‚Klucz do Duszy"
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
FanfictionOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️