Szaleństwo

128 6 0
                                    

„To jakieś szaleństwo." – pomyślała ciemnooka szatynka zdwoma koczkami na głowie. Drużyna Maito Gaiamiała właśnie wspólny trening. Dziewczyna patrzała na wysiłki kolegów zcałkowitym brakiem entuzjazmu.

- Ten-Ten, nie obijaj się! – skwitował ją jeden znajbardziej wytrzymałych shinobi w Wiosce Ukrytego Liścia.

- Zamknij się, Lee! – odpowiedziała mu ze złością, próbujączłapać oddech. Nie miała już sił, a wszystkie jej mięśnie zdawały się krzyczećz bólu. Usiadła pod drzewem, chowając się przed słońcem. Mimo swojego okazałegosceptycyzmu do morderczego treningu, w głębi duchu bardzo ich podziwiała. Niemiała odpowiedniego celu, odpowiedniej motywacji, aby trenować tak jak oni. Alechcąc ich dogonić, robiła niesamowite postępy.

Nadal ciężko oddychając, oglądała poczynania Nejiego Hyuugi.Pamiętała dzień, kiedy powiedział im, dlaczego tak ostro trenuje. Powodem byłakuzynka białookiego shinobi, Hinata Hyuuga. Szatynka bardzo ją lubiła. W jejoczach, Hinata była bardzo cicha, miła dla wszystkich oraz tajemnicza. Jednakbyło coś jeszcze. Coś, co powodowało u człowieka drżenie serca. Jej głos zdawałsię przenikać ludzkie ciała. Był miły dla wszystkich uszu, w szczególności dlatych męskich.

Takie mniemanie miała Ten-Ten. Znała Nejiego od dawna, alejeszcze nigdy nie widziała, aby brał czyjeś słowa tak poważnie. Od paru dobrychtygodni zastanawiała się, co mogło sprawić taką zmianę u jej przyjaciela. Byłydwie możliwości: albo Neji postanowił posłuchać swojej kuzynki ze względu najej stanowisko w klanie albo długowłosy brunet... Ta druga opcja wydawała siędziewczynie niedorzeczna i całkowicie nieprawdziwa. Neji i Hinata sąkuzynostwem, więc nie może ich łączyć nic więcej poza przyjaźnią.

- ...Oi! Ten-Ten! – przed twarzą dziewczyny pojawiła się dłońprzedmiotu jej przemyśleń. – Koniec treningu. Wracamy... – powiedział.

- Tak, tak. – dziewczyna wstała i ruszyła za dwójkąprzyjaciół.

Drużyna Gaia odprowadziła Nejiego do jego domu, po czymrazem skierowali się do swoich.

- Lee, mogę Cię o coś zapytać? – zapytała.

- Oczywiście. – odpowiedział.

- Jak myślisz, czy Neji się zakochał?

- Neji? Zakochał? Dlaczego tak twierdzisz?

- No, bo zobacz, Neji jeszcze nie posłuchał nikogo dotakiego stopnia! – zwierzała się ze swoich myśli. – Ja myślę, że on kochaHinatę!

- Ten-Ten, masz wybujałą wyobraźnię...

- Może i masz rację. Ale ja myślę, że Neji zakochał się wHinacie. On staje się silny dla niej. Nie mówię, że to źle, zwłaszcza dlaWioski i nas samych, ale...

- ...On nie powinien? To chcesz powiedzieć? – dokończył za niąbrwiasty przyjaciel. Szatynka w odpowiedzi tylko kiwnęła głową. – Trzeba siębędzie mu bliżej przyjrzeć. Ta Twoja hipoteza nie jest taka głupia...Aua! –chłopak dostał kuksańca w ramię. I to naprawdę silnego.

- To za tą głupią hipotezę. – zaśmiała się. Wkrótce sięrozdzielili, całkowicie nieświadomi, że ktoś ich śledził.

Kiba zacisnął pięści ze złości. Podsłuchiwał ich rozmowę odmomentu, kiedy przypadkowo usłyszał imię „Hinata". Kiedy dowiedział się, że dojego Ukochanej ktoś jeszcze żywi uczucia, miał ochotę go zabić.

Młody Inuzuka szedł nerwowym krokiem w stronę budynkuHokage. Jak co dzień zresztą. Zapukał dwa razy, po czym wszedł.

- Kiba...ech...Tak myślałam, że to Ty. – odpowiedziała zwestchnieniem Tsunade.

- Przyszło coś, Hokage-sama? – zapytał.

- Niestety nie. Może przestałbyś mnie nachodzić codziennie,co? Aż tak bardzo za nią tęsknisz?

- Czy to nie jest oczywiste?! – krzyknął. Musiał na kimśwyładować złość. Pech chciał, że trafiło na Hokage.

- Uspokój się! – odkrzyknęła mu. – Jeśli masz zamiarkrzyczeć to gdzieś na zewnątrz, ale nie tu i nie na mnie! Wynocha! Tu siępracuje! – ochrzaniła go. Jeszcze trochę, a doszłoby do rękoczynów. Przezchwilę mierzyli się wzrokiem, po czym Kiba wyszedł, trzaskając drzwiami. Szedłszybko, przeklinając pod nosem wszystko i wszystkich. Nawet biedną, obładowanądokumentami Shizune, która ze zdziwioną miną minęła nastolatka.

- Tsunade-sama, czy to znów był Kiba-kun? – zapytała, kładącna biurko blondyny kolejną stertę papierzysk.

- Tak. – odpowiedziała krótko.

- Co się dzieje z tym chłopakiem?

- W normalnym przypadku powiedziałabym, że hormony i okresdojrzewania, ale nie tym razem. On bardzo tęskni za Hinatą. Myślę, że on jąkocha.

- Kiba-kun kocha Hinatę-chan? – powtórzyła. – Ech, jakie toromantyczne. – westchnęła Shizune.
- Hahaha. – zaśmiała się Tsunade.

- Co Cię tak śmieszy, Tsunade-sama? – obruszyła siębrunetka.

- Nie nic, naprawdę. – odpowiedziała, a zaraz potem jejnastrój całkowicie się zmienił. – Nie dobre rzeczy się z nim dzieją. Chybabędzie zmuszona napisać list do Hinaty. Tylko ona będzie w stanie coś z tymzrobić.

- Napiszesz jej o uczuciach Kiby?! – zapytała podekscytowanabrunetka.

- Oczywiście, że nie. Nie psujmy dziewczynie niespodzianki.Ale naprawdę będę musiała to zrobić, bo jeszcze trochę i on oszaleje. – ktośzapukał do drzwi. – Proszę. – do gabinetu weszła Kurenai.

- Hokage-sama, wiadomo coś? – zapytała czerwono okabrunetka.

- Ech, Ty też? – odrzekła Tsunade. Na pytającą minę Kurenai,kobieta odpowiedziała: – Był przed chwilą Kiba. Zrobił mi awanturę. Ten chłopakjest beznadziejnie zakochany.

- On strasznie za nią tęskni. Już nawet nie chce trenować. –powiedziała Kurenai. – Czy nic nie możemy zrobić?

- My nie, ale Hinata tak. Chcę napisać do niej list. Mamnadzieję, że jakoś ukierunkuje naszego kochasia. W przeciwnym razie trzebabędzie użyć drastycznych środków...

Neji Hyuuga wyszedł rześki z łazienki. Był trochę zmęczony,ale nie dawał tego po sobie poznać. Po kolacji poszedł do ogrodu nad staw.Ostatnimi czasy lubił tam przesiadywać i myśleć. Myśleć o niej, swojej kuzynce,dzięki której był już Chunninem. Zastanawiał się każdej nocy, co też ona możeakurat robić. Spać? Trenować? Czy też myśleć o domu, o Wiosce? Już nie mógł siędoczekać, kiedy wróci. Chciał, tak bardzo, zobaczyć jej anielski uśmiech iłagodne oczy. Oczy, w których mógłby się zatracić na zawsze, a które zawszebyłyby bramą do wolności. Jej białe oczy, były całkowicie inne niż resztyklanu. Były bardziej boskie i łagodne. Poza tym ten delikatny głos, brzmiący wuszach niczym anielski śpiew. Neji tak bardzo chciał go usłyszeć, choćbyzwykle: „Neji-nii-san". To by absolutnie wystarczyło.

- Neji-nii-san? – usłyszał za sobą głos. Odwrócił się inieprzytomnie spojrzał na młodszą siostrę Hinaty, Hanabi.

- Hanabi-sama, co tu robisz? Powinnaś już spać. Jutro musiszwcześnie wstać. – powiedział do niej łagodnie.

- Dobra, dobra, kuzynie. I tak wiem, co się dzieje w Twojejgłowie. – powiedziała z nutką dziecięcego zarozumialstwa w głosie. Chłopak, niechcąc nic zdradzić, zaciągnął ją do jej własnej sypialni, a sam wrócił doogrodu, aby dalej myśleć o piętnastoletniej, od niedawna, sukcesorce klanuHyuuga.

Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz