Wioska tonęła w ciemnościach. Wszystko zdawało się milczeć.Nawet porywisty, chłodny wiatr szarpał wciąż gołe gałęzie bezgłośnie. Nad osadągłębiły się ciężkie, ciemne chmury. Nagle powietrze zadrżało od gwałtownegoryku, który wydobył się z przestrzeni niebieskiej, napawając wszystko trwogą.Dźwięk piekielnych biczów zbliżał się nieuchronnie..
I gdy jednolitą, masywną, chmurzystą zbroję rozdarł białymiecz, cała wioska usłyszała szaleńczy płacz niemowlęcia.
Blond włosy mężczyzna obudził się natychmiast, podchodzącczym prędzej do kołyski, skąd dochodziły jęki i płacz. Tsukikage zatrząsł się,odczuwając potężną, złowieszczą siłę, która wydobywała się z ciała jegoukochanej córeczki. W jego zielonych oczach stanęły łzy bezradności, widząccierpienie swojej pociechy, która teraz cała mokra od łez, szamotała się zbólu.
Powodem tego krytycznego stanu dziecięta była bestia, którązaklęła w duszy dziewczynki jej nieżyjąca już matka. Niestety jej niedokończonapieczęć sprawia, że siła i wściekłość uwięzionego potwora oddziaływuje bardzosilnie na córkę Tsukikage.
Toki próbował dosięgnąć córeczki, jednak uniemożliwiała muto Chakra Kaku, która miażdżyła wszystko, czego dotknęła.
Jest coraz gorzej...Izumi-chan...Błagam, nie poddawajsię. Walcz z nim. – rzekł Toki w duchu. Bezradność i osamotnienie w tejsytuacji kąsało i tak już cierpiącą duszę mężczyzny.
Błagam Cię, Tomoyo-chan, uratuj naszą córkę! Wybacz mi...Nie jestem w stanie! – z zielonych oczu wypłynęły pojedyncze łzy.
- Izumi-chan, nie poddawaj się. Tata jest przy Tobie. Walcz.– głos mężczyzny drżał, mimo to postanowił wspierać córkę tej nocy.
Nagle, wraz z gromem, który właśnie spadał z nieba,przypomniał mu się jeden z tych przepięknych dni, gdy były przy nim obie.
Uśmiechnął się przez łzy, mając przed oczami Tomoyo zgrymasem bólu na twarzy i iskrami szczęścia w oczach w srebrzystych oczach. Tonienarodzona Izumi kręciła się w łonie matki, dając jednocześnie znać, że jestjej ciasno. Wówczas Tomoyo śpiewała dziewczynce, wyrażając tym samym swojąmiłość i szczęście, że Izumi pojawi się na świecie.
Toki'emu jedna z tych piosenek zapadła głęboko w pamięci inim się zorientował, zaczął szeptać jej słowa. Z minuty na minutę jego tongłosu przybierał na mocy, czyniąc ze słów piosenki modlitwę. Ostateczniesłyszała ją cała Wioska Ukrytego Liścia, bowiem Toki jako głowa klanu Nagoya,potrafił zwiększyć siłę swojego głosu tysiąckrotnie.
Wówczas stały się cuda. Ciężkie, burzowe chmurzyskaodpłynęły, a z nad horyzontu na świat słońce rzuciło swoje pierwsze promienie.
Również Kaku się uspokoił i pozwolił odpocząć swojej małejnosicielce. Toki padł na kolana, dziękując w duchu wszystkim, którym tylko siędało.
Zaraz potem ubrał się szybko i napisał list, któregoutworzenie planował od dłuższego czasu.
Natsuki-chan!
Nie wiem jak Ciidzie, ani jak się miewasz. Dlaczego nic nie piszesz?
Od jakiegoś czasuco którąś noc, Kaku szaleje. Izumi ledwo to wytrzymuje, dlatego błagam Cię –pospiesz się! Jeśli tak dalej pójdzie Izumi może zginąć! Proszę korzystaj zewszystkich możliwych środków!
Proszę odpisz:Toki
Zapieczętowawszy list, stworzył swojego sobowtóra i wysłałgo, by wiadomość dotarła do adresatki. Oryginał pozostał przy łóżeczku, gdziedoglądał stanu swojej malutkiej córeczki.
Tego samego dnia, kilka godzin później, do Tsukishirinedotarł jastrząb z wiadomością. Została ona natychmiast dostarczona Natsuki.
Gdy zobaczyła od kogo on jest, szczerze bała się otworzyć.Siedziała właśnie po jednej ze stron stołu w świątynnej bibliotece. Naprzeciwniej zwoje studiowała nastoletnia kunoichi. Patrząc na Hinatę, Natsukiprzypomniała sobie słowa i determinację Arcykapłanki Ognia. To dało jej odwagę,by przełamać pieczęć i przeczytać list.
Gdy poznała te kilka zdań, jakie skierował do niej jejstarszy brat, rozpłakała się. Bolała ją bezradność w związku z cierpieniemswojej bratanicy. Nagoyi było jeszcze daleko do opanowania chociażpięćdziesięciu podstawowych pieczęci kapłańskich, a co dopiero tych znajwyższej półki.
Hinata od razu spostrzegła łzy, spływające z szmaragdowychoczu. Toczyła w sobie małą bitwę, czy spytać się, co się stało, czy pozostać naswoim miejscu w milczeniu.
- N-natsuki-san? – zagadnęła cicho i nieśmiało Hinata.Dziewczyna odezwała się bowiem nie mogła bezczynnie patrzeć na zalaną łzamiblondynkę, drżącą na dodatek. Brunetka, dziwiąc się sama sobie, wstałabezszelestnie i skierowała się do starszej od siebie kunoichi. Po chwiliwahania położyła delikatnie dłoń na drżącym ramieniu kobiety. Reakcja byłanatychmiastowa, jednak nie gwałtowna ani agresywna. Na postać Sukcesorki padłozielone, zdumione spojrzenie, któremu odpowiedział łagodny, kojący uśmiech.
- Natsuki-san, co się stało? – zapytała Hinata delikatnychtonem.
- Hinata-sama... – Natsuki nawet nie widziała, kiedybrunetka podeszła. Zaraz jednak wróciła do wcześniejszego toku myślenie.Sprawiło to nawrót smutku na twarzy Nagoyi. – Przepraszam, Hinata-sama, aleproszę nie ingeruj...
- Proszę nie używaj względem mnie tego tytułu. Niezasłużyłam jeszcze na niego. – przerwała piętnastoletnia kunoichi. Sama siędziwiła swojej niegrzeczności.
- Hinata... – kobieta wciąż czuła na swoim ramieniu ciepłą,drobną dłoń, a jej spojrzenie zrównało się z wzrokiem Hinaty. Nagoya podziwiaław duchu piękno głębi oczu młodej Hyuugi. Im dalej zaglądała do wnętrza jejoczu, tym bardziej się uspokajała, a nawet była w stanie lekko się uśmiechnąć.21-letnia blondynka nie wiedziała dlaczego, ale czuła się tak, jakby znałaHinatę od zawsze. Łączyło się to z zaufaniem, którym obdarzyła Arcykapłankę,nawet sama nie wiedziała kiedy.
- Proszę, powiedz mi, Natsuki-san. – wciąż drążyła tematbiałooka. Natsuki uspokoiła się, po czym podała dziewczynie list. –N-natsuki-san, ale nie ja mam prawa czytać Twojej korespondencji! – odrzekłaHinata z lekkimi rumieńca na twarzy.
- Udzielam Tobie takiego prawa, Hinata. Proszę przeczytajto, bo ja nie jestem w stanie tego opowiedzieć. – odpowiedziała Nagoya.Długowłosa brunetka kiwnęła nieśmiało głową, po czym zagłębiła się w lekturze.
Po policzku dziewczyny popłynęła samotna łza.
- Hinata....- ten gest zdziwił zielonooką.
- To straszne... Natsuki-san... – spojrzały sobie ponownie woczy. – Uratuję Izumi. Choćby wody miało przybywać, a dna nie było widać, niepoddam się! Obiecuję. – w głosie Hinaty zabrzmiała determinacja, jak również wjej oczach pojawiło się to uczucie. Nagoya czuła jak jej serce bije niczymoszalałe. Szok owładnął jej umysłem. Jedyne, na co potrafiła się wówczas zdobyćto:
- Dziękuję, Hinata-chan.
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
FanfictionOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️