Szkarłatno oka brunetkakrzątała się nerwowo po swoim mieszkaniu. Co chwila spoglądała na zegar,odmierzając ostatnie godziny jej panieńskiego stanu. Pomimo tegoprzedmałżeńskiego zdenerwowania, głęboko w sobie czuła, przepełniającą jąradość.
Nagle usłyszała pukanie dodrzwi.
- Kurenai-sensei! Tu Ino,Sakura i Ten-ten! – kobieta pośpieszyła otworzyć drzwi i wpuścić trzymłodziutkie kunoichi do środka.
- Dlaczego jesteście takszybko? – spytała Kurenai, patrząc ze zdziwieniem ponownie na zegar. Pozostałycztery godziny do ceremonii. Wszystkie trzy odpowiedziały łobuzerskimuśmiechem, po czym bezceremonialnie popchnęły kobietę do łazienki, by rozpocząćprzygotowania. Brunetka wpadła w wir strojeń, pielęgnacyjnych zabiegów i innychrzeczy, jakim poddawały ją młode dziewczyny.
Cieszyła się, naprawdę.Jednak czegoś jej brakowało. I doskonale wiedziała czego, a raczej kogo.Hinaty... Nie było od niej słowa, od tak dawna. Tyle się działo, tyle odczućprzetoczyło się przez serce kunoichi...
- Kurenai-sensei...? –dotarł do Yuuhi głos z rzeczywistości. Mrugnęła parę razy, by się niecootrząsnąć, po czym odebrała od Ino bukiet ślubny z czerwonych storczyków orazbiałych różyczek. – Czas iść, Oyomesan*. – powiedziała Ten-Ten z uśmiechem. Onajak i Sakura oraz Ino zdarzyły również w między czasie przygotować się naceremonię. One tak jak i reszta przyjaciół i znajomych zostali zaproszeni naceremonię.
Ci właśnie goście zaczęlisię powoli schodzić do specjalnej Sali na tego rodzaju okazje w siedzibieHokage.
Przy kobiercu stał już panmłody, wystrojony w specjalne na tę okazję kimono. Tuż obok niego stali jegodwaj uczniowie: Shikamaru oraz Chouji. Ten pierwszy z wyraźna apatią i odrobinąironii obserwował zdenerwowanie Asumy. Spojrzał niechętnie na wybrzuszenie wswoim stroju, w który wepchnęła go jego własna matka. Znajdowały się tampapierosy. Młody Nara został zmuszony do skonfiskowania owych „uspokajaczy" zewzględu na obecność kapłana z Świątyni Ognia, o którego postarali się młodzi. Zkolei Chouji nieposkromiony podjadał chipsy na zmianę z cukierkami.
- Ale upierdliwie... -jęknął Shikamaru pod nosem i z nudów rozejrzał się swoim ciemnym wzrokiem posali.
Dostrzegł wielu jouninów,rodzinę Sarutobi, drużynę Kurenai w pomniejszonym składzie...
- Są prawie wszyscy.Kakashi pewnie wleci przy kwestii „czy jest ktoś przeciwny temu małżeństwu"... -skrzywił się na samą myśl. – Na ostatni dzwonek wpadnie pewnie Hokage, aShizune nie omieszka ją ochrzanić za to. Eh... Oho, zgodnie zprzewidywaniami...Jest Tsunade. – rzeczywiście przez drzwi przeszła Godaime,ciągnąć za sobą Shizune. Obie ubrały skromne kimona. – Asuma, zaraz sięzacznie. – poinformował Shikamaru mężczyznę, który przełknął głośno ślinę istarał się opanować drżenie rąk.
Nagle uważne oko Naryprzyuważyło czającą się Ten-Ten, która nieco zmieniła swój image.
- Już są. – powiedziałpiętnastolatek czekając tylko, aż próg Sali przekroczą Ino i Sakura. Irzeczywiście. Ledwo dokończył myśl i już tam były. Sakura przodowała, niosąc wdłoniach bukiecik czerwonych storczyków, a za nią podążyła Ino dzierżąc parębiałych róż.
Kiedy tylko znalazły sięnaprzeciwko Shikamaru i Choujiego, wszyscy powstali, w oczekiwaniu na pannęmłodą.
I wreszcie pojawiła się.Wizerunek kunoichi nawet Shikamaru zmusił do uśmiechu. Nie wspominając już oAsumie, którego oczy wręcz zapłonęły.
- Jest piękna... – szepnąłniby to sam do siebie, ale usłyszeli to najbliżej niego stojący.
Kurenai kroczyła powoli idostojnie ku przyszłemu mężowi. Biała suknia, opływała ciało kobiety. Dekoltcarmen otoczony białym szyfonem, rozjaśniał twarz Kurenai. Od kolanarozchodziło się pęknięcie, które uzupełnił klin z białego, półprzejrzystegoszyfonu, tego samego, którego użyto przy zdobieniu dekoltu. Wyprostowane,schludnie ułożone włosy z wypuszczonym jednym kosmykiem kruczoczarnych włosów,skrywał biały szyfonowy welon. Całość dopełniała wyjątkowo subtelna biżuteria.
Asuma nie mógł sięnapatrzeć. Bolały go oczy od tej rażącej bieli albo tylko oczy łzawiły mu zeszczęścia. Przestało mieć to jednak znaczenie, bo oto kapłan rozpocząłceremonię.
W środku oczywiścieKakashi się spóźnił, ale jako wykwalifikowany shinobi nie dał tego po sobiepoznać, stając niepostrzeżenie pod ścianą.
Po wypowiedzeniu przysięgii przepełnionymi od emocji głosami wypowiedzieli sakramentalne „tak", gościepowstali i oklaskując, dali znać, że cieszą się razem z Asumą i Kurenai.
Chouji już miał zastosowaćbieg „last finish" i czym prędzej znaleźć się w restauracji, gdzie miał odbyćsię poczęstunek, ale niepostrzeżenie wszystkich gości wstrzymała Hokage, stającobok kapłana. Akimichi nie krył się z urazą wobec przywódczyni wioski za zwłokęw posiłku na jaką został zmuszony.
- Przepraszam, że Waswszystkich zatrzymuję w tym wspaniałym dniu. Asuma, Kurenai przyjmijcie mojenajserdeczniejsze gratulacje. – uśmiechnęła się blondyna, wyciągającjednocześnie zza pazuchy zwój. – Dostałam to dziś. Posłuchajcie proszę.
Kochani!
Przepraszam, żetak długo nie pisałam. Bardzo wiele się działo. Nie chciałabym znów pisać omoich postępach. Dziś chciałabym Was przeprosić. Wir pracy w jaki wpadłam,sprawił, że na chwilę o Was zapomniałam. Proszę Was o wybaczenie.
Mam tutajprzyjaciół, którzy uzmysłowili mi, jak bardzo za Wami tęsknię, pomimo tego, żeo Was nie myślę. Moje serce chce być przy Was, chce wrócić do domu... Tak bardzo...
Będę dążyć, byjak najszybciej usiąść z rodziną do obiadu, aby wybrać się na misję zKurenai-sensei, Kibą-kun, Shino-kun i Akamaru-kun.
Tak dawno niewidziałam domu, ale on cały czas jest we mnie, w moim sercu, w moichwspomnieniach.
Jeśli chodzi omnie, nieco przeholowałam, ale wracam już do siebie, także nie martwcie się omnie. Jestem pod dobrą opieką. Wkrótce jednak wyruszę dalej. Pozostały mi doprzebycia trzy etapy mojego treningu. Jeśli wszystko dobrze pójdzie mamnadzieję zobaczyć się z Wami za półtorej roku.
Pozdrawiamwszystkich i uściskam gorąco każdego z osobna, tęskniąc jednocześnie z całegoserca.
Hinata Hyuuga
Zapadła cisza, którągwałtownie przerwał Kiba, powstając i zaczynając klaskać. Wkrótce przyłączyłasię do niego reszta, również młodzi.
Dla Kurenia, był to rodzajprezentu ślubnego, a dla Inuzuki idealne uwieńczenie ceremonii. Słowo odprzyjaciółki, uczennicy i ukochanej...
Goście, z Kurenai i Asumąna czele weszli do restauracji i rozpoczęła się uczta. Nie brakło równieżrewelacji w postaci któregoś z kolei pojedynku Kakashiego z Gai'em. Wszyscy wwyśmienitym humorze bawili się do nocy. Rozeszli się jednak w miarę szybko, byjutro rozpocząć w miarę przystępnym stanie pracę.
Drużbowie i druhny pomogliznieść prezenty do gniazdka nowożeńców, po czym szybko roznieśli się do domów,do czego przyczyniła się w dużej mierze interwencja Asumy.
Kiedy już zostali sami, wsypialni zapanowała elektryzująca, podniosła atmosfera, zwiastująca długooczekiwaną, upojną noc.
* Oyomesan – jap. „panna młoda"
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
FanficOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️