Długowłosa brunetka o białych oczach ściągnęła na chwilę swoją opaskę, świadczącą o tym, że jest kunoichi Wioski Ukrytego Liścia.Tęskniła za swoją wioską, nawet, jeśli nikt tam za bardzo za nią nie tęskni.Wiedziała, że Naruto też tam nie ma, ale czuła, że kiedy wróci wszystko sięułoży. O ile wróci. Próby, jakim ją poddają są coraz trudniejsze. Hinata niebyła pewna czy sobie poradzi, tak przynajmniej myślała. Zawiązała z powrotem swoją opaskę.
Jej odważna cześć nie odzywała się od bardzo dawna. Nawet pośmierci Hokaru nie dała znaku swojego istnienia. Czternastolatka przypuszczała,że to także jakaś próba, dzięki tej świadomości nie poddawała się, bo pamiętała,co przyrzekła swojemu sensei. Choćby wody miało przybywać, a dna nie byłowidać, nie poddawać się. Dziewczyna wyjęła Rubin Hoshirine, zaczęła mu sięprzyglądać z każdej strony. Mgliste wnętrze kamienia niewątpliwie dodawało muuroku i tajemniczości. Czternastolatka dziwiła się, jakim cudem taki malutki,kolorowy kamyczek może otworzyć bramy piekieł. W końcu schowała Rubin i kładącsię pod drzewem, oglądała rozgwieżdżone niebo, przez mały otwór w gęstychzielonych koronach. Wkrótce jednak oddała się w ramiona snu.
Śniło jej się, że stała na iście arkadyjskiej łące,tętniącej życiem. Naokoło niej kicały małe króliczki, wokół jej ciała latałyróżnobarwne motyle, a jej twarz zalewały promienie słońca.
Na łagodnym wzniesieniu, pokrytym kwiatami, stała kobieta.Piękna i niezwykła w swojej istocie. Na łagodnym, ciepłym wietrze powiewałysoczyście zielone włosy, w których uginały się lekko złote kwiaty. Ciałoboskiej istoty przywdziane było w złotą szatę.
Kobieta odwróciła się do Hinaty. Brunetce ukazała się całapostać tajemniczej persony. Czternastolatka zauważyła w jej dłoniach małąpuchatą kulkę, która okazała się króliczkiem.
- Kim jesteś? – zapytała dziewczyna.
- Na imię mi Goyame.Jestem boginią opiekującą się Ziemią, a moją władzą jest Wiara. Wiem, że nieraz zastanawiałaś się, dlaczego jesteś tam, gdzie jesteś. – Hinata jużotwierała usta, aby odpowiedzieć bogini, ale nie zdążyła. –To ja postanowiłam, abyś przeszła takapróbę. Jak na razie nie idzie Ci najgorzej, choć jedno jest pewne: jesteśsłaba. Jeśli przejdziesz w całości próbę, jaką na Ciebie nałożyłam, będzieszmogła nauczyć się paru pomocnych sztuk no i co ważniejsze dla nas wszystkich,zabrać Szmaragd Tsukishirine.
- Szmaragd Tsukishirine? – zapytała Hinata, chcąc sięupewnić, czy aby dobrze zrozumiała.
- Tak. To jeden zCzterech Kluczy Żywiołów. Masz już Rubin Hoshirine, prawda? – długowłosabrunetka kiwnęła tylko głową. – Mimo to,Hinata, nie licz na to, że będzie lekko. Element Ziemi jest najtrudniejszym doopanowania.
- Hai, Goyame-sama. – odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem.
- Nie trać Wiary wsiebie i w swoje zwycięstwo, Sukcesorko. Jesteś moją Najukochańszą Córką, więcja w Ciebie wierzę. Wierzę w Twój triumf odnośnie tej próby. Nie poddawaj się,choćby wody miało przybywać, a dna nie było widać. I wszystkiego najlepszego zokazji piętnastych urodzin, Hinata.
Hinata czuła na swoim ciele ogromne ciepło. Ocknęła się zesnu i rozejrzała. Gdzie nie spojrzała, wszędzie był piasek i nic poza tym.Wiatr usypywał wzniesienia z tego złotego pyłu, który prażył się wniemiłosiernym słońcu. Hinata znalazła się na pustyni. Ognista kulaniemiłościwe paliła ją w kark. Dziewczyna ściągnęła kawał materiału,pozostałość po dolnej partii szaty kapłańskiej i okryła nią sobie głowę.Nigdzie nie mogła się ukryć przed tym ukropem.
Kiedy słońce zaszło, Hinata zaczęła mieć drgawki. Nie tyleod gorączki, której doświadczyła, co od zimna.
- J-j-j-ja tu zginę...M-m-musz-ę coś zrobić...G-G-oyame-sama... -szeptała brunetka, leżąc na szorstkim piasku.
Z dnia na dzień, młoda kunoichi słabła coraz bardziej.Zdawała się być już odwodniona i ledwo widziała przez swoje piękne, białe oczy.
Nie dość, że Hinata doświadczała na przemian gorąca dnia tochłodu pustynnej nocy, to jeszcze musiała uporać się z dość częstymi burzamipiaskowymi.
Po jednej z nich zobaczyła o zachodzie słońca jak jeden zpustynnych lisów nie zdążył ukryć się przed żywiołem i zginął. Brunetka już niebardzo wiedziała, co się z nią dzieje. Sądziła, że ma przywidzenia. Przecieżnic nie jest wstanie przeżyć w takich warunkach na dłuższą metę. Więc skąd tulis? Kilka godzin później, gdy znów siedziała na rozpalonym piasku patrzała jakz nieba spadając czarne punkty, a zaraz potem zaczynają strasznie hałasować.Hinata wyostrzyła wzrok i ujrzała jak czarne, duże ptaki rozrywają martwe ciałolisa, aby się pożywić.
Powietrze, zdawało się być znacznie cięższe niż zazwyczaj.Bezlitośnie czyste niebo, zaczynało chować się za ciemnymi chmurami. Dziewczynazatrzęsła się słysząc grzmot. Zaraz po nim następny i następny. Chwilę potemniebo zapłakało nad żałosną osobą młodej kunoichi. Dziewczyna łapczywiepopijała każdą kroplę wodę, jaka wpadła do jej ust. A wpadało ich naprawdędużo. Padało bez przerwy chyba trzeci dzień i nie zapowiadało się, aby miałoprzestać. Nie tylko młoda Sukcesorka cieszyła się z takiego daru od natury. Zeswoich kryjówkę powychodziła cała fauna pustyni. Lisy, żółwie, jaszczurki,węże, króliki, gryzonie i owady. Z ciała Hinaty zaczął spływać pył ziemski,dzięki czemu poczuła się znacznie lepiej. Zwłaszcza, że jej kobieceprzypadłości znów zaczęły się objawiać. Nieco bardziej przytomna zaczęła sięrozglądać naokoło. Nie mogła uwierzyć jak bardzo jej otoczenie się zmieniło.Tętniło życiem. Poczuła przy swoich nogach otarcie czegoś miękkiego. Spojrzałana glebę i zobaczyła małego króliczka, który był bardzo podobny do tego,którego we śnie trzymała bogini Ziemi. Dziewczyna wzięła go na ręce, nawet niezdając sobie sprawy, że właśnie go uratowała przed czającym się grzechotnikiem.Ów gad jednak nie zrezygnował z obiadu i zaczął się spiralnie wspinać po nodzeHinaty. Ta, trochę przestraszona, złapała węża szybko za głowę i rzuciła nimparę metrów dalej. Aż dziw bierze, biorąc pod uwagę, że dziewczyna byłaosłabiona. Mimo to, brunetka nie zawracała sobie tym głowy, tylko bawiła się zpuszystym, długouchym stworzonkiem. Króliczek jednak niedługo potem zeskoczył zHinaty i stanął tuż przed nią. Zaraz potem pokicał parę kroków do przodu, poczym znów się odwrócił.
- Mam za tobą iść? – zapytała Hinata, choć zdawało jej sięto absurdalne aby to futerkowe zwierzątko rozumiało. Mimo to, kunoichi poszłaza nim. Królik prowadził ją przez piaszczyste zaspy dobre piętnaście minut, ażkońcu doprowadził za najwyższą zaspę. Hinata spojrzała z niedowierzaniem i zełzami szczęścia w oczach na rozciągający się za ów zaspą krajobraz. U stópwzniesienia rozciągała się oaza, która nie tylko obfitowała w dość dużyzbiornik z wodą, ale również w drzewa owocowe. Hinata niezdarnie zbiegła do„raju", nie mogąc uwierzyć we własne szczęście. Natychmiast chwyciła za owocefigowca i zebrawszy kilka, zaczęła jeść, dzieląc się przy okazji z nowymprzyjacielem.
Najedzona mogła zacząć myśleć nad wszystkim, co ostatnio sięwydarzyło i czego się nauczyła. A nauczyła się wbrew sytuacji wielu rzeczy.Chociażby historia z lisem i kondorami. Trzeba coś poświęcić, aby coś zyskać.Ten lis umarł, aby ptaki mogły żyć. To jedno z najważniejszy praw natury, jeślinie najważniejsze. Ponadto Hinata zauważyła, że ma niewiarygodne szczęście.Bycie Najukochańszą Córką Bogiń naprawdę popłaca.
CZYTASZ
Choćby wody miało przybywać, | a dna nie było widać...
FanfictionOpowieść nie jest mojego autorstwa, jednak tak mi się spodobała, że postawiłam ją tu zamieścić. Można ją znależść pod adresem: http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/2007/07/ Hinata no Izayoi ☺️